Do sukcesu bez balastu

Do sukcesu bez balastu

„Płytko wiosłujesz”, pisze kolega ze studiów rozczarowany tezą, którą postawiłem tu tydzień temu – że przed październikowymi wyborami nic jeszcze nie jest przesądzone. Za cztery miesiące będziemy znali wyniki wyborów. A o tym, jakie one będą, w znacznej mierze zdecydują wydarzenia z najbliższych kilkunastu tygodni. Jeśli stara-nowa Koalicja powtórzy tak niemrawą kampanię, jaką nam pokazano przed wyborami do Parlamentu Europejskiego, to wynik wyborów jest jednak przesądzony. Jeśli po okręgach zostaną poupychani spadochroniarze bez szczególnych talentów, ale dobrze widziani przez liderów partii, wyborcy pokażą im plecy. Czy to kogoś dziwi? Wynik Koalicji przy takich numerach jak ten w Wielkopolsce, gdzie jedynym miejscowym kandydatem był Waldemar Witkowski, szef Unii Pracy, jest i tak rewelacyjnie dobry. Gdyby standardem w Koalicji była taka kampania, jaką prowadzili posłanka Elżbieta Łukacijewska i poseł Bartosz Arłukowicz, efekty byłyby inne. Niestety, zapowiada się, że na listy wepchną się koledzy kolegów, ambicjonerzy, startujący po raz kolejny, zawsze bez sukcesów. Bo są po prostu niewybieralni. Zaspokojenie sprzecznych interesów tych bytów politycznych, które albo ledwo zipią, albo są bez znaczenia, jest nierealne. Stara metoda budowania list do parlamentu drogą ucierania wybujałych ambicji ludzi, których trzeba podpierać, bo sami niewiele wkładają do wspólnego kotła, jest najprostszą drogą do klęski. W obecnej sytuacji opozycji będzie to sabotażem albo głupotą. Nie jestem naiwny i wiem, że tak buduje się własne zaplecze polityczne. Ale wiem też, że przegranym liderom zamiast tłumu klakierów zostaje garstka najwierniejszych. Głównie ci najmniej zdolni, mający marne szanse, by egzystować samodzielnie. Dawno temu przekonał się o tym, i to nieraz, Jarosław Kaczyński. Wystarczy spojrzeć na jego starą gwardię z Porozumienia Centrum. Jaki potencjał intelektualny mają ci, którzy go nie zdradzili? Wygrali los na loterii. A za wierność dostali stanowiska, na które kompletnie się nie nadają. Bo kto władzy zabroni rozdawać posady? Słyszę od działaczy PiS, że wynik jesiennych wyborów jest przesądzony. Bo z taką Koalicją nie mogą przegrać. Z taką, jaka jest, pewnie nie przegrają. Ale czy Koalicja nie może działać mądrzej, pracowiciej, bardziej pomysłowo? Czy w opozycji nie ma ludzi, na których wyborcy chętnie zagłosują? Na dobry początek proponuję odesłać do rezerwy paru ludzi. Nie zrobili nic dobrego. I nie zrobią. Są balastem, a nie napędem. Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2019, 24/2019

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański