Suwerenność à la Duda

Suwerenność à la Duda

Gdy słuchałem, jak prezydent Duda w Białym Domu w krótkim przemówieniu kilkanaście razy dziękował Trumpowi, pomyślałem, że jest to dobra ilustracja polityki prawicy. Modelowy przykład wstawania z kolan. I nowego typu suwerenności naszego państwa. Przecież z nawiązką wystarczyłaby jedna trzecia tej gorliwości w przekonywaniu Trumpa, jak wielkim jest politykiem i człowiekiem i jak bardzo Duda życzy mu powtórnego wyboru. Trump jest sprytnym handlowcem działającym w interesie USA. Sprzedał Polakom dużo i drogo. A zapłacił komplementami, ogólnymi deklaracjami i wywyższeniem Dudy. W dość dwuznaczny sposób. Komplementował go słowami, że polska para prezydencka „to ludzie bardzo przedsiębiorczy”. Wygląda na to, że Trump ograł Dudę w szkolny sposób. Nawet rotacyjne zwiększenie obecności wojska amerykańskiego obciął o połowę. Ekipa pisowska przed tą wizytą pompowała media zapowiedziami decyzji o stałych bazach i tysiącach żołnierzy. Efekty tych zabiegów, często na pograniczu żebractwa, już znamy. Znamy także stały punkt polityki zagranicznej tej ekipy: wrogów szukamy jak najbliżej granic, a przyjaciół na drugiej półkuli. Nie jestem przeciwnikiem budowania dobrych relacji z USA. Takich oczywiście, które dawałyby nam wymierne korzyści. Ale stawianie wyłącznie na Amerykanów, dla których zawsze będziemy państwem co najwyżej drugiego rzutu, jest politycznym amatorstwem. Klinicznym chciejstwem. A słowa Dudy o tym, że jesteśmy bardziej męscy od Rosjan, są zwykłym szowinizmem. Są też tak samo prawdziwe jak zapowiedź Dudy w czasie inauguracji jego rządów, że będzie prezydentem niezłomnym. Niezwykle męski prezydent RP ma ten przywilej, że na razie lata do USA bez wizy. Nie tak jak reszta Polaków, którzy jakoś nie mogą sobie zasłużyć na to, co mają już praktycznie wszyscy w Europie. Wiedza Trumpa o Polsce jest śladowa, a zainteresowanie amerykańskich mediów wizytą Dudy widać było w czasie konferencji prasowej, gdy nieustannie pytali o Kim Dzong Una. Trump nie dołączył do kolejnego, obsesyjnego już, ataku Dudy na Rosję. Za to Duda z pokorą wysłuchiwał jego połajanek pod adresem Unii Europejskiej i Chin. Mądrość polityki zagranicznej każdej władzy w Polsce mierzę poziomem naszych relacji z Unią, USA, Chinami i Rosją. Tam są nasze interesy. Z każdym możemy je robić. Jest jednak problem. Trzeba to umieć. Share this: Click to share on Facebook (Opens in new window) Facebook Click to share on X (Opens in new window) X Click to share on X (Opens in new window) X Click to share on Telegram (Opens in new window) Telegram Click to share on WhatsApp (Opens in new window) WhatsApp Click to email a link to a friend (Opens in new window) Email Click to print (Opens in new window) Print

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2019, 25/2019

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański