Szańce Krzaklewskiego, zagony Rokity

Szańce Krzaklewskiego, zagony Rokity

W AWS zostały wykopane takie rowy, że trudno przypuszczać, by to ugrupowanie mogło powrócić do jedności “Ja ich bardziej nienawidzę niż tych z SLD…” – ten okrzyk jednego z posłów AWS skierowany pod adre­sem innych posłów AWS może być mottem tego wszystkiego, co działo się w ubiegłym tygodniu po prawej stronie polskiej sceny politycznej. W piątek Marian Krzaklewski wciąż był przewodniczącym AWS, przewodniczącym klubu parlamen­tarnego AWS i przewodniczącym NSZZ “Solidarność”. A jego prze­ciwnicy, na czele z liderem SKL, Ja­nem Marią Rokitą, gromko domaga­li się jego ustąpienia (“Jesteśmy zde­terminowani” – powtarzają Hall i Rokita). Patrząc z dalszej perspek­tywy, rezultat tego boju jest już mało ważny – w AWS zostały bowiem wykopane takie rowy, powiedziano już tyle słów, że trudno przypusz­czać, by w najbliższych miesiącach ugrupowanie to mogło prezentować się jako jakakolwiek jedność. W AWS po jednej stronie mamy więc związek “Solidarność”, który murem stoi za Krzaklewskim, z dru­giej strony – SKL (a głównie – lide­rów Stronnictwa), który domaga się jego ustąpienia. I jedni, i drudzy, ma­ją swoich sojuszników. SKL zmon­tował antykrzaklewską koalicję zło­żoną z PPChD i z ZChN oraz z mar­szałka Sejmu, Macieja Płażyńskiego. “Solidarność” wspiera z kolei jej partia-córka RS AWS. Te dwie stro­ny mocno na siebie nacierają. “Krza­klewski poniósł klęskę w wyborach i dalsze jego pozostawanie na czele Akcji będzie równoznaczne z brnię­ciem w kolejne klęski” – argumentu­ją buntownicy. “Dymisja Krzaklewskiego będzie oznaczała faktyczną dezintegrację Akcji. Trzeba więc ją przebudować, ale z Marianem, na czele” – bronią się zwolennicy prze­wodniczącego. I jedni, i drudzy mają rację: trudno przecież sobie wyobrazić, by Marian Krzaklewski mógł poprowadzić pra­wicę do jakichkolwiek zwycięstw. Fatalna kampania wyborcza, którą miał i fatalny rezultat wyborów osta­tecznie pogrzebały go w oczach opi­nii publicznej. Ale, z drugiej strony, nie sposób sobie wyobrazić Akcji, w której związkowcy z “Solidarności” i ich lider zostaliby zepchnięci do kąta. Zwłaszcza przez SKL, o którym “Tygodnik Solidarność” pisuje z nie­kłamaną niechęcią, reklamując Stronnictwo jako partię, którą ma się albo u stóp, albo u gardła. A raczej, łatwo sobie wyobrazić – bo śląska “Solidarność” już zapowiedziała strajki i demonstracje, tym razem pod pretekstem braku zgody na pro­gram łączenia górniczych spółek. AWS nie ma więc dobrego wyj­ścia. Albo zostawi Krzaklewskiego na czele i po przegranych wyborach przejdzie do głębokiej opozycji, albo zmieni lidera i pogrąży się w we­wnątrzpartyjnych swarach, i pewnie się podzieli. I też, w efekcie, przej­dzie do opozycji. Ale spór dzielący Akcję nie jest je­dynie sporem o to, czy AWS lepiej poradzi sobie z Krzaklewskim, czy bez Krzaklewskiego, czy powinna otwierać się na prawo, czy na cen­trum. Jest to także rywalizacja o miej­sca na przyszłych listach wybor­czych, o to, kto je będzie układał i we­dług jakich kryteriów. Jest to więc walka o być albo nie być dla dziesiąt­ków polityków. O to, czy się będzie w przyszłym parlamencie, czy też nie. I tu również po przeciwległych stro­nach barykady ustawili się politycy “partyjni” i związkowcy (przez “par­tyjnych” nazywani “śrubokrętami” lub “czerwonymi nosami”). Pomiń­my przydomki – “partyjni” wypomi­nają “związkowcom”, że nie znają się na polityce, są niewyrobieni i nie po­trafią występować publicznie. Związ­kowcy przypominają z kolei, że to oni, a nie zaszyci w gabinetach polity­cy, muszą świecić oczami za wszyst­kie niepowodzenia rządu, i że to oni oraz struktury NSZZ “Solidarność” poniosą główny ciężar wyborczej kampanii. Dlaczego więc z ich wysił­ku korzystać ma ktoś inny? W tym całym sporze, to doskonale widać było w ubiegłym tygodniu, żadna ze stron nie była wystarczają­co silna, by narzucić swą wolę. Nie dziwmy się więc, że w takiej sytuacji nagle do roli męża opatrznościowe­go AWS-u urósł premier Jerzy Bu­zek. I to do niego, z prośbą o media­cję, zwrócili się liderzy trzech zbun­towanych partii. Więcej – w nim wi­dzą też polityka, który powinien sta­nąć na czele zreformowanego AWS. Przypomnijmy, jeszcze kilka mie­sięcy temu, gdy Unia Wolności wy­chodziła z rządu, ci sami liderzy kon­testowali umiejętności przywódcze premiera. I jeszcze jedno: czy rzeczy­wiście są oni przekonani, że notowa­nia Akcji tak bardzo by się zmieniły, gdyby Krzaklewskiego (cieszy się, wg sondażu CBOS, zaufaniem 23% Polaków i nieufnością 59%) zastąpił Buzek (w tym samym sondażu, za­ufanie – 29%, nieufność – 53%)? Nie sposób więc wytłumaczyć wielkiej roli Jerzego Buzka jakąś wielką jego popularnością, lecz tym,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2000, 43/2000

Kategorie: Kraj