Sztuka sikania

Sztuka sikania

Swego czasu w szaletach dworców PKP i PKS w Jaśle wisiały (a może nadal wiszą?) instrukcje korzystania z tych niezbędnych przybytków. Oto jeden z pomieszczonych w nich nakazów (niczego nie zmyślam, rzecz jak najbardziej autentyczna): „Przy korzystaniu z pisuaru należy podejść do niego jak najbliżej, pochylić się lekko do przodu, wyjąć całkowicie narząd moczowy, lekko nachylić go w dół i oddać mocz do ostatniej kropli. Przed całkowitym zakończeniem oddawania moczu nie należy odchodzić od pisuaru i rozbryzgiwać moczu po podłodze”. Nie wiem, czy jest to zadanie możliwe do precyzyjnego zrealizowania. Mówi wszak stare, męskie porzekadło: „Choćbyś strząsał dwa tygodnie, kropla zawsze spadnie w spodnie”. W tym przypadku chodziłoby o jasielskie, dworcowe kafelki. Ogólnie jednak troska włodarzy podkarpackiego grodu jest ze wszech miar słuszna. Bo też wyobraźcie sobie: przyjdzie jakiś prostak nieznający się na rzeczy, naszcza dookoła, a ty się ślizgaj i nos zatykaj. Zasadniczym mankamentem jest natomiast brak odpowiednich służb, które egzekwowałyby postępowanie zgodne z instrukcją. Naród ci u nas rogaty i bez dozoru choćby na złość narządu w dół nie pochyli. Mandat przywołałby od razu obywatela do porządku, a jednocześnie wzbogacił kasę miejską. Oczywiście, żeby uwiarygodnić kontrolerów moczośledczych i dodać instrukcji należytej powagi, należałoby podnieść

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 13/2019, 2019

Kategorie: Felietony, Ludwik Stomma