Tag "korporacje"

Powrót na stronę główną
Kraj

W kolejce po zupę

Jan Piontek, prezes fundacji WeźPomóż: Chciałbym doczekać takich czasów, że nie trzeba będzie pomagać, bo każdy będzie najedzony W piątkowe popołudnie na betonowym placu dawnej jednostki wojskowej ustawia się długa kolejka. – Czasami naprawdę ciężko w niej wystać. Nawet w tak młodym wieku – rzuca dowcipem Maria Cybulska. Gdyby nie schowane na dnie torebki papiery (noszone zawsze na wypadek czwartego zawału serca), nie uwierzyłoby się, że werwa i figlarny uśmiech to tylko fasada, a 68-latka mierzy się z całą masą chorób. Zresztą niechętnie o nich opowiada. Woli nie rozdrapywać przeszłości. Cieszy się, bo właśnie dostała żurek i już snuje plany ugotowania gara barszczu. Naszykuje więcej i zaprosi samotnego starszego sąsiada. – Zawsze biorę dużo warzyw, bo to zdrowo, a dzisiaj ma być prawdziwy rarytas – kiszona kapusta. Włożę ją do słoików, niech jeszcze trochę popracuje. Będzie na gorsze dni, kiedy braknie sił, by tu się przyczołgać. Wzięłam też trochę zieleniny, ale to już nie dla mnie. To dla szczura mojego wnuczka, wielki przysmak dla zwierzaka. Kocham wszystkie zwierzęta, ale sama nie mogę żadnego mieć, zbyt często ląduję w szpitalu. Cieszę się, bo wnuczek będzie miał pretekst, żeby mnie odwiedzić. Rodzina przyjeżdża do mnie tylko od wielkiego dzwonu.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Obserwacje

Makowe żniwa

Hiszpania jest największym producentem legalnego opium Watażkowie, narkoterroryzm, talibowie i Afganistan to najczęstsze skojarzenia z uprawą maku opiumowego. Bliżej nas jednak, w głębi Półwyspu Iberyjskiego, aż 14 tys. ha przeznaczonych jest do obsiania Papaver somniferum, czyli makiem lekarskim – odmianą, z której pozyskuje się najwyższej jakości opium. To działalność legalna, lecz otoczona dyskrecją – plantacje prowadzone są specjalnie dla przemysłu farmaceutycznego. Tymczasem według najnowszego raportu ONZ na temat narkotyków Hiszpania jest największym na świecie producentem syntetycznych pochodnych opium, mających pomóc w leczeniu ostrego bólu, takich jak morfina, oksykodon czy fentanyl. Hiszpania jest światowym liderem w produkcji morfiny dla przemysłu farmaceutycznego. Najnowszy raport Międzynarodowego Organu Kontroli Środków Odurzających ONZ (INCB), opublikowany w marcu ub.r., pokazuje, że ten śródziemnomorski kraj w ostatnim czasie znacznie zwiększył produkcję surowców opiatowych bogatych w morfinę. „Nie mogę wiele powiedzieć, a tak naprawdę to nic nie mogę powiedzieć”, wyznaje w rozmowie z hiszpańskimi mediami niejaki Pedro. Jest rolnikiem w Kastylii, a swoje zbiory określa jako „wyjątkowe” i o potężnych właściwościach. „Muszą być nawadniane. Pod wieloma względami mak jest jak każde zboże”, dodaje. „Uprawiam dwie odmiany, które dają mi od 1,8 tys.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przegląd związkowy

Stanowisko OPZZ w sprawie polityki migracyjnej

Ogólnopolskie Porozumienie Związków Zawodowych działa na rzecz cudzoziemców na polskim rynku pracy i popiera zasadę „równa płaca za tę samą pracę w tym samym miejscu”. Stoimy na stanowisku, że poszanowanie praw pracowniczych i równe traktowanie migrantów na polskim rynku pracy leży w interesie zarówno związków zawodowych, jak i przedsiębiorców czy państwa. Jak wskazują opracowania Zakładu Ubezpieczeń Społecznych, liczba cudzoziemców podlegających w Polsce ubezpieczeniom społecznym od lat systematycznie rośnie, a Polska jest liderem w Unii Europejskiej pod względem liczby przyjmowanych nowych imigrantów. Największą grupę wśród pracowników migrujących od lat stanowią pracownicy z Ukrainy. Wychodząc naprzeciw ich potrzebom, OPZZ zainicjowało w 2016 r. utworzenie Międzyzakładowego Związku Zawodowego Pracowników Ukraińskich w Polsce. Związek jest także otwarty na pracowników z innych krajów, należą bowiem do niego także Białorusini, Mołdawianie, Rosjanie i Ormianie. OPZZ od 2016 r. zwracało uwagę na potrzebę uchwalenia przez Radę Ministrów strategii w zakresie polityki migracyjnej Polski. Dokument tej rangi, przyjęty przez rząd w 2012 r., został unieważniony w 2016 r., w związku z czym od wielu lat istniała pilna potrzeba przyjęcia nowego opracowania. Niestety, do tej pory nie przygotowano rządowej, kompleksowej strategii polityki migracyjnej, zawierającej rzetelną diagnozę z jednej strony sytuacji migrantów, z drugiej ich wpływu

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Łamacze blokady

Jak Kreml radzi sobie z sankcjami Od 24 lutego br. – w związku z agresją Rosji na Ukrainę – Zachód nałożył na ten kraj ponad 6 tys. różnych sankcji. To więcej niż na Kubę, Koreę Północną, Mjanmę i Syrię razem wzięte. Restrykcje miały powstrzymać działania wojenne i zmusić Kreml do wycofania się z zajętych terenów. Zdaniem krytyków po ponad siedmiu miesiącach walk sankcje jedynie zdestabilizowały światową gospodarkę i bardziej zaszkodziły Zachodowi niż Rosji. Kraje zachodnie zmagają się z rekordowo wysoką inflacją, rosnącymi cenami paliw, gazu i energii elektrycznej, a mieszkańcy Europy z przerażeniem oczekują pierwszych mrozów. Dlatego coraz częściej słychać głosy nawołujące do częściowego zniesienia sankcji oraz podjęcia z Moskwą rozmów, których celem będzie szybkie zakończenie wojny. Dawno minął optymizm przełomu lutego i marca br., gdy europejscy komentatorzy przekonywali, że pod wpływem sankcji w ciągu kilku czy kilkunastu miesięcy rosyjska gospodarka cofnie się do epoki kamienia łupanego. Prezydent Stanów Zjednoczonych Joe Biden, przemawiając pod koniec marca w Warszawie, zapewniał, że wkrótce za jednego dolara przyjdzie w Moskwie płacić 200 rubli. Tak się nie stało, dolar w Moskwie kosztuje dziś ok. 60 rubli. Putin popełnił wielki błąd, zakładając, że rosyjska

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Naćpani, pijani, bez uprawnień

Kierowcy z aplikacji polują na kobiety. Policyjna akcja potwierdza doniesienia PRZEGLĄDU Jedna piąta gwałtów zgłaszanych w Warszawie zdarza się w taksówkach na aplikację. I z roku na rok jest coraz gorzej. Od 2016 do 2022 r. było w prokuraturze 69 spraw dotyczących przestępstw o charakterze seksualnym wobec kobiet korzystających z taksówek zamawianych przez aplikację. A tylko w tym roku zarejestrowano już 32 tego rodzaju przestępstwa. Taką informację przekazała Aleksandra Gajewska, posłanka Platformy Obywatelskiej, która od kilku miesięcy zajmuje się tym tematem i otrzymała właśnie od prokuratora generalnego odpowiedź na interwencję dotyczącą skali zjawiska przemocy seksualnej wobec kobiet. O przypadkach gwałtów i molestowań w taksówkach na aplikację od miesięcy piszą kolejne media. W PRZEGLĄDZIE (nr 35/2022) Andrzej Dryszel alarmował, że platformy przewozowe i jeżdżący dla nich kierowcy są poza jakąkolwiek kontrolą. Zwracał uwagę, że jednym z największych zagrożeń jest system, który pozwala kierowcom na anonimowość. Lawina zgłoszeń o gwałtach ruszyła na początku roku po wyznaniu Noemi Sopolińskiej, która publicznie opisała, jak molestował ją kierowca Bolta. „Cały czas czuję tę jego rękę, widzę jego twarz, jak zamykam oczy, i słyszę jego głos, czuję obrzydzenie do niego, do Was, jako do firmy Bolt, i co najgorsze do siebie”, pisała na Facebooku 28-latka. Wreszcie na te sygnały

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przegląd związkowy

Sukces z nutką niepewności

W trzeciej dekadzie XXI w. jednym z wielu źródeł niepokoju w Polsce jest pogarszająca się kondycja przemysłu energochłonnego Przemysł energochłonny to przede wszystkim produkcja chemikaliów, cementu, płytek ceramicznych oraz metali, szkła czy leków – mających krytyczne znaczenie dla całej gospodarki. Zastąpienie tej produkcji importem jest trudne lub niemożliwe, a przede wszystkim kosztowne. Wyroby tych zakładów są składnikami niezbędnymi do dalszej produkcji w innych branżach, natomiast ich brak może wywołać reakcję łańcuchową, co pokazało chwilowe wstrzymanie produkcji przez zakłady azotowe. Trwający kryzys energetyczny, spotęgowany zbrojnym atakiem Rosji na Ukrainę, dodatkowo utrudnia działalność przedsiębiorstw energochłonnych. Problemy wynikają zarówno ze wzrostu cen energii, jak i z ograniczonej dostępności surowców energetycznych. Ta sytuacja stwarza ryzyko dla kontynuowania działalności i utrzymania zatrudnienia. Polacy obawiają się fali zwolnień i bankructw firm. To sektor, w którym wraz z podwykonawcami i kooperantami pracuje ok. 1,3 mln osób. Kryzys przedsiębiorstw energochłonnych wpływa negatywnie na funkcjonowanie dużej części gospodarki. OPZZ konsekwentnie postulowało wdrożenie przez państwo wielotorowych instrumentów wsparcia dla tych zakładów pracy w celu umożliwienia im dalszego prowadzenia działalności. Wskazywaliśmy konieczność uruchomienia mechanizmów mających na celu obniżenie cen gazu i energii

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Nowa Lewica postawiła na najmłodszego wyborcę. Czy słusznie?

Prof. Gdula: Z grupy powyżej 50 lat odeszło 450 tys. osób. Przybyło 125 tys. ludzi do 30. roku życia. To minus 325 tys. Zimą 2021 r. ukazał się szokujący dla niektórych sondaż uznawanego dotychczas za bardzo zachowawcze CBOS. Badacze ogłosili, że po raz pierwszy od pokolenia więcej najmłodszych Polaków częściej identyfikuje się z lewicą niż z prawicą lub centrum. Poparcie dla lewicy w grupie 18-24 lata było największe w historii III RP. Gdy zaś analitycy przyjrzeli się tym wynikom w podziale na płeć badanych i porównali je z podobnymi badaniami z poprzednich lat rządów PiS, od 2015 r., zauważyli jeszcze jedną rewolucyjną zmianę postaw. Aż 40% młodych kobiet deklaruje swoje poglądy jako lewicowe – dwukrotnie więcej w roku 2020 niż w 2019. Nawet jeśli wziąć poprawkę na ewentualne odchylenia wywołane zmianą metodologii CBOS czy zdalne przeprowadzanie wywiadów w czasie pandemii – trudno nie zauważyć w tych wynikach wielkiej pokoleniowej zmiany. Wywołanej nie tylko efektem niechęci do rządu, ale i wprost Strajkiem Kobiet, akcjami grup spod znaku „pro-abo” i zwrotem tożsamościowym młodzieży. Najmłodsze pokolenie Polaków coraz powszechniej odrzuca religię w szkołach, liczba wstępujących do seminariów duchownych jest rekordowo niska,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Im gorzej, tym lepiej. Dlaczego opozycja trzyma kciuki za kryzys?

Jeśli PiS przegra przez recesję i inflację, opozycja wróci do władzy z programem cięć i oszczędności, o którym marzy Jeżeli choć jedna rzecz naprawdę łączy dziś opozycję, jest nią wołanie o katastrofę. Niezależnie jakie słowo na literę k wybierzemy: kryzys, klęska, kompromitacja czy katastrofa – idzie o jedno. Większość opozycyjnych ugrupowań, antypisowskich autorytetów medialnych i telewizyjnych gadających głów trzyma kciuki za przyszłoroczne załamanie gospodarcze, energetyczne i kryzys finansów publicznych. Bo to może być w końcu ten kryzys, który zmiecie z planszy rządzącą ekipę. „Im gorzej, tym lepiej” – to być może przewrotne postawienie sprawy, ale w proeuropejskim i demokratycznym obozie w polskiej polityce przechował się najlepiej prawdziwie leninowski duch myślenia o polityce. Straszenie greckim, węgierskim, tureckim albo wenezuelskim kryzysem weszło części opozycji tak mocno w krew, że nie odróżnia już faktów od własnych urojeń, a kasandrycznych przepowiedni od rozsądnych kalkulacji prawdziwych przecież zagrożeń. Gdy nieliczni przedstawiciele obozu Koalicji Obywatelskiej – jak niedawno Jan Vincent Rostowski – mają tyle przyzwoitości, by w wywiadzie radiowym zaznaczyć, co jest zagrożeniem, a co wyłącznie kampanijnym biciem piany, należą im się szczere gratulacje. Bo to zdecydowana mniejszość w gronie histeryków, które rozciąga się od Wiosny Biedronia po Konfederację Bosaka i Mentzena. Nie sposób

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Roman Kurkiewicz

Nie szkoda „Słoneczników”, gdy ginie świat

To jest jeden z tych dziwnych momentów epoki cyfrowych, internetowych czasów, kiedy kameralna akcja, w tym wypadku dwóch aktywistek, znajduje się na ustach niemal całego świata. „Tak zniszczyły obraz”, „Atak na »Słoneczniki«”, „Poważne kłopoty”, „Oblały obraz van Gogha”, „Warte 84 miliony dolarów »Słoneczniki« oblane zupą”, „Skandal w Londynie”. W komentarzach królują słowa: debilki, kretynki, wandalizm, bezmyślność, głupota. A co się stało? Właściwe nic. Dwie aktywistki brytyjskiej organizacji Just Stop Oil oblały zupą pomidorową z puszek szybę pancerną, za którą w Galerii Narodowej w Londynie wystawiany jest jeden z obrazów Vincenta van Gogha z cyklu „Słoneczniki”, należący do najbardziej rozpoznawalnych arcydzieł malarstwa w historii świata. Ceny tych płócien sięgają dziesiątków milinów dolarów. Za życia artysty nie sprzedał się żaden z nich. Tak czy owak, samemu obrazowi nic się oczywiście nie stało. Ucierpiały bardziej dłonie protestujących kobiet, które przykleiły się do ścian muzeum. Co chciały przekazać? Ten wątek jest już mniej eksplorowany. Bezpośrednim powodem było przyznanie kolejnym firmom licencji na wydobycie ropy. Licencje na wydobywanie ropy i gazu stanowią „część niekończącego się kultu wzrostu napędzanego paliwami kopalnymi”, który doprowadzi do zniszczenia całej

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Stadiony na krwi i pieniądzach

Katar organizuje najdroższy mundial w historii imprez sportowych Niemałe zamieszanie w sportowym świecie wywołała decyzja firmy Hummel, sponsora duńskich piłkarzy, o tym by logotypy na strojach były stonowane, niemal wtapiały się w czerwień i czerń ubrań. Powodem takiego działania, mającego sprawić, że nazwa marki będzie prawie niewidoczna podczas ruszającego w przyszłym miesiącu mundialu w Katarze, jest sprzeciw firmy wobec organizacji turnieju w kraju, który ma dość kontrowersyjne podejście do praw człowieka i bezpieczeństwa w miejscu pracy. Hummel przede wszystkim chce zwrócić uwagę na liczbę zgonów pracowników, którzy budowali w Katarze obiekty sportowe, drogi i hotele, mające za chwilę przyjąć około miliona kibiców obserwujących zmagania ich narodowych drużyn. Według analizy brytyjskiego dziennika „Guardian” do początku ubiegłego roku w miejscach pracy miało zginąć aż 6,5 tys. pracowników, którzy do emiratu przybyli z Indii, Pakistanu, Nepalu, Bangladeszu i Sri Lanki. Gazeta zaznacza jednak, że rzeczywista liczba może być o wiele wyższa, gdyż analiza została oparta na danych z ambasad powyższych krajów, a do Kataru za pracą w ostatniej dekadzie, odkąd dostał szansę organizacji turnieju, przyjeżdżali także obywatele innych państw. Nie wszyscy przy tym pracowali fizycznie czy w miejscach obciążonych ryzykiem wypadku przy pracy.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.