W kolejce po zupę

W kolejce po zupę

fot. Donimika Tworek

Jan Piontek, prezes fundacji WeźPomóż: Chciałbym doczekać takich czasów, że nie trzeba będzie pomagać, bo każdy będzie najedzony W piątkowe popołudnie na betonowym placu dawnej jednostki wojskowej ustawia się długa kolejka. – Czasami naprawdę ciężko w niej wystać. Nawet w tak młodym wieku – rzuca dowcipem Maria Cybulska. Gdyby nie schowane na dnie torebki papiery (noszone zawsze na wypadek czwartego zawału serca), nie uwierzyłoby się, że werwa i figlarny uśmiech to tylko fasada, a 68-latka mierzy się z całą masą chorób. Zresztą niechętnie o nich opowiada. Woli nie rozdrapywać przeszłości. Cieszy się, bo właśnie dostała żurek i już snuje plany ugotowania gara barszczu. Naszykuje więcej i zaprosi samotnego starszego sąsiada. – Zawsze biorę dużo warzyw, bo to zdrowo, a dzisiaj ma być prawdziwy rarytas – kiszona kapusta. Włożę ją do słoików, niech jeszcze trochę popracuje. Będzie na gorsze dni, kiedy braknie sił, by tu się przyczołgać. Wzięłam też trochę zieleniny, ale to już nie dla mnie. To dla szczura mojego wnuczka, wielki przysmak dla zwierzaka. Kocham wszystkie zwierzęta, ale sama nie mogę żadnego mieć, zbyt często ląduję w szpitalu. Cieszę się, bo wnuczek będzie miał pretekst, żeby mnie odwiedzić. Rodzina przyjeżdża do mnie tylko od wielkiego dzwonu. Bardzo chciałabym rozpieszczać najmłodszych, kupować im słodycze, prezenty, ale nie mam za co, więc chociaż tą zieleniną się podzielę – opowiada emerytka. Po opłaceniu rachunków i wykupieniu lekarstw miesięcznie zostaje jej na życie 300 zł. Maria dodaje: – Trzy razy obrócę w dłoniach banknot, zanim go wydam. Do sklepu chodzę zawsze z gotową listą zakupów. A nie daj Boże w domu coś się popsuje. Jak da radę bez tego żyć, to nie naprawiam. Nie mam do nikogo pretensji. No, może trochę do rządu. Państwo powinno wspierać ludzi, którzy znaleźli się w trudnej sytuacji, a ono skazuje nas na wieczny strach o własną przyszłość. Minimum godnego życia Według danych Głównego Urzędu Statystycznego w ubiegłym roku ponad 4% Polaków żyło w skrajnym ubóstwie, czyli poniżej minimum egzystencji, co stanowi zagrożenie dla psychofizycznego rozwoju człowieka. Instytut Pracy i Spraw Socjalnych oszacował, że granica egzystencji w 2021 r. wynosiła 692 zł miesięcznie dla osoby samotnej i 467 zł na głowę w czteroosobowych rodzinach z dwójką dzieci poniżej 14 lat. Ale ubodzy w Polsce to nie tylko ludzie na skraju skali. Według GUS w zeszłym roku prawie 7% mieszkańców żyło poniżej poziomu tzw. ustawowej granicy ubóstwa. Chodzi o kwotę, która uprawnia do ubiegania się o przyznanie świadczenia pieniężnego z systemu pomocy społecznej. Ten próg to 701 zł dla jednoosobowego gospodarstwa i 528 zł dla osób żyjących w rodzinach. Kolejne 5% cierpiało tzw. ubóstwo relatywne. Jego górna granica to 909 zł dla gospodarstw jednoosobowych i 613 zł dla osoby w rodzinie. Te kwoty to połowa przeciętnych miesięcznych wydatków gospodarstw domowych w Polsce. Urząd obliczył też, że w 2021 r. ponad 40% z nas mierzyło się z niedostatkiem. Chodzi o minimum socjalne, które obejmuje nie tylko dobra i usługi zaspokajające potrzeby egzystencjalne, ale również te niezbędne do wykonywania pracy, kształcenia, utrzymywania więzi rodzinnych i kontaktów towarzyskich oraz skromnego uczestnictwa w kulturze i rekreacji. W skrócie: w naszym społeczeństwie prawie połowa ludzi egzystuje poniżej minimum godnego życia, a 12% cierpi biedę. Ku pokrzepieniu serc Znużenie towarzyszące oczekiwaniu w kolejce ustępuje pola entuzjazmowi, gdy na plac wjeżdża Jan Piontek. – Jak się macie? Mam cały bagażnik kapusty! Zrobicie sobie bigos! – pokrzykuje jeszcze zza szyby auta, a jego temperament natychmiast ożywia zgromadzonych. Wrocławska fundacja WeźPomóż, na której czele stoi Jan, sześć razy w tygodniu wydaje jedzenie potrzebującym. Dostają ciepłe posiłki i żywność z supermarketów, która miałaby trafić do kosza, a nadaje się do spożycia. Fundacja ratuje w ten sposób nawet 4 tony jedzenia tygodniowo. Od czasu eskalacji wojny w Ukrainie pomaga także przybyłym do nas sąsiadom. – Idzie bieda. To widać w kolejce. Przychodzą nowe osoby, które kiedyś dawały sobie radę, a teraz ich oszczędności stopniały jak śnieg na wiosnę. Ludziom jest coraz ciężej. Obawiają się, że nie wystarczy na płatność przy

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2022, 45/2022

Kategorie: Kraj