Tag "Ministerstwo Sprawiedliwości"
Banaś i Ziobro: bez przebaczenia
Między nami, pisowcami – ja ciebie prokuratorem, ty mnie kontrolą To nie jest zwykła wojna między politykami. Że niby są z tego samego obozu, a jeden pod drugim dołki kopie. Albo że walczą ze sobą, a potem się otrzepują i rozchodzą, każdy w swoją stronę. To jest wojna niezwykła – bo jest ich dwóch, a gdy ona się skończy, jeden będzie siedział. Obaj wzajemnie się nękają, wysyłając przeciw sobie podległe im służby. Obaj zebrali już pokaźne kwity. Ten, który będzie
Wildstein (starszy) lamentuje
Dla cierpiących na bezsenność mamy co prawda mało komfortowy, ale za to skuteczny sposób na drzemkę. Lektura wynurzeń Wildsteina seniora, czyli Bronisława, uśpi każdego. Autora też. Bo swoje teksty pisze chyba w czasie drzemki. Z refleksem też już słabiutko. Niedawno dotarło do W., że nie ma reformy wymiaru sprawiedliwości. Ocenia więc ministra sprawiedliwości: „Sześć lat w polityce to epoka. Tymczasem wymiar sprawiedliwości działa, delikatnie mówiąc, nie lepiej niż przed przejęciem przez niego resortu. Czas szumnych deklaracji powinien się skończyć”
Mamy marzenia: batożenie, dożywocie, śmierć
Kiedy już Walter Lippmann odkrył do końca istnienie opinii publicznej (słynna książka pod tym tytułem wydana w 1922 r.), życie publicystów i polityków stało się łatwiejsze. Doskonalone wyniki badań dorzucały nowego paliwa do niekończącego się nigdy sporu o to, jacy chcemy być, co myślimy o sobie, a co – i to ważniejsze – myślimy o innych: ich życiu, wyborach, myśleniu, poglądach, ubiorze, fryzurze, domu, samochodzie, pracy, podatkach, wyborze szkoły dla pociech, Hitlerze i Stalinie, wojnie,
Ministerstwo ideologii
Wsparcie szkół ojca Rydzyka, Muzeum Żołnierzy Wyklętych, walka z „ideologią LGBT” – Ministerstwo Sprawiedliwości pod kierownictwem Zbigniewa Ziobry szeroko zakreśla swoją misję Pierwsze skojarzenie ze Zbigniewem Ziobrą, ministrem sprawiedliwości i prokuratorem generalnym? Szeryf. Z prawnikiem z Krakowa i karzącą ręką Jarosława Kaczyńskiego jego przeciwnikom kojarzą się surowość, dogmatyzm i gwałtowność wygłaszanych sądów. Dobrze pamiętający jego pierwszą kadencję na tym urzędzie, 15 lat temu, wspomną z pewnością też sprawy doktora G.,
Kagańcowcy idą po władzę
Prawicowa rewolucja w Polsce ma przeorać państwo na kolejne dziesięciolecia. Dlatego dokonuje się rękami młodych Najbardziej medialne twarze rewolucji w wymiarze sprawiedliwości to dziś ekipa o średniej wieku typowej bardziej dla drużyny piłkarskiej niż dla ministerstwa. I tylko trochę w tym przesady. Jan Kanthak, poseł Solidarnej Polski, i Michał Woś, dziś minister w rządzie Mateusza Morawieckiego, a do niedawna jeden ze współpracowników Zbigniewa Ziobry, urodzili się w 1991 r. Sebastian Kaleta, sekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości i były
Ładne zdjęcia ekipy Ziobry
Cieszy się minister Zbigniew Ziobro. I to na trzech zdjęciach. Cieszą się jego zastępcy. Wiceminister Marcin Romanowski też raduje się na trzech zdjęciach. Ma chody, bo jest z Opus Dei. Wiceminister Marcin Warchoł szczerzy się na jednym zdjęciu. Za to z pokazem pełnego uzębienia. Do radosnych ministrów dołączył Michał Woś. Jeden ze stu ministrów Morawieckiego. A cóż ich tak cieszy? Chwalą się! Bo wykupili osiem bitych stron reklam w tabloidzie. Nazwali to swoje dzieło „Biuletynem Funduszu Sprawiedliwości”. Skromnie.
Do celi na przemyślenia
Miało być mądrze i praworządnie, a wyszło jak zwykle. Najważniejsza dla prezesa Kaczyńskiego, i to od lat, była reforma sądownictwa. Po zdobyciu władzy nie szczędzono więc czasu ani środków, by rozwalić stary porządek i zbudować własne sądownictwo. I własną prokuraturę. Podporządkowane politycznie PiS. Cztery lata samodzielnych rządów „dobrej zmiany” kończą się serią afer i katastrofalnym stanem całego obszaru, za który odpowiada minister Ziobro. Bilans jego ministrowania jest taki, że w tym resorcie nic nie działa lepiej niż
Mało zdolni uczniowie generała Kiszczaka
Do najpodlejszych metod działania UB, a później SB, należały działania „dezinformacyjne” i „dezintegracyjne”. Ścisłe rozgraniczenie jednych i drugich było dość trudne, skoro celem „dezinformacji” była właśnie „dezintegracja”. Ta ostatnia polegała na skłócaniu i rozbijaniu różnych niewygodnych władzy środowisk, na kompromitowaniu liderów i osób wydających się potencjalnymi liderami. Na podrywaniu autorytetu, a czasem wręcz kompromitowaniu osób wpływowych w różnych środowiskach, cieszących się w nich autorytetem. Najczęstszą metodą realizacji takich działań było pisywanie anonimów, rozsiewanie
Polska jako gra planszowa
Rzeczywistość polityczna, w której sędziowie sprawujący urząd wiceministra sprawiedliwości czy podobne zlecają, moderują, zasilają poufnymi dokumentami internetowe nękanie politycznych adwersarzy, również sędziów, a wszystko to i za pieniądze, i za awanse – wymyka się już spokojnym ocenom. W całej aferze wiceministra (byłego już – poniósł straszliwą karę, pozwolono mu podać się do dymisji) uderza, do jakich rozmiarów (a co za tym idzie skuteczności) rozrosło się równoległe państwo dezinformacyjne PiS, w którym płynnie przechodzi się od najwyższych urzędników państwowych, poprzez









