Telewizja nocą

Telewizja nocą

Po zamknięciu drzwi do sypialni 9% z nas uprawia miłość, ale 76% – ogląda telewizję

Spać czy oglądać? Paradoksalna specyfika telewizyjnej ramówki sprawia, że wiele wartościowych programów i filmów jest spychanych na późną porę. Bo albo nie mieszczą się w wymogach prime-time, który ma zadowolić gusty mas, albo godzą w przepisy nałożone przez regulatora rynku medialnego (KRRiTV), według których przed 23 nie może być brutalnie i z „momentami”. Nic więc dziwnego, że mnóstwo widzów jest zdania, iż interesujące programy nadawane są zbyt późno. Jednak niemal tyle samo osób nocną ofertą stacji telewizyjnych jest rozczarowanych.
Przy postępującej rotacji trybu życia Polaków nocne marki stanowią coraz większy odsetek widowni. Jak wynika z badań przeprowadzonych przez Pracownię Badań Społecznych, po zamknięciu drzwi do sypialni 9% z nas uprawia miłość, a 23% słucha muzyki. W dalszej kolejności czytamy gazety i książki – 35%. Jednak przeważająca większość Polaków – 76%, ogląda telewizję. Od 2000 r. do dziś statystyczny Polak ogląda programy nocne (godz. 23-2) średnio 20 minut. Z badań AGB Polska wynika, że nocne programy oglądają najczęściej widzowie z miast mających powyżej 200 tys. mieszkańców, ze średnim wykształceniem, w wieku 35-49 lat i powyżej 60. roku życia. Wszyscy są zgodni, że porządna telewizja powinna emitować swój program o każdej porze dnia i nocy. – To nie takie proste – mówi Piotr Dejmek, wicedyrektor TVP 1. – Wciąż mamy inne nawyki niż społeczeństwa z obszaru Morza Śródziemnomorskiego. Tam życie nocne kwitnie. Oczywiście jestem wrogiem spychania na noc zawstydzających ścinków. Pracujemy nad pasem późnowieczornym, w którym znajdą się filmy dokumentalne oraz programy z obszaru publicystki kulturalnej. I dyskusje, podczas których naprawdę, a nie jak u Pospieszalskiego, będą ścierały się różne poglądy.
Zdaniem Bolesława Sulika, należałoby przedyskutować sztukę tworzenia ramówki. – Oglądalność stała się świętą krową. A to bez sensu. Prasę bulwarową musi czytać 3 mln osób. Wydawcę pisma dla inteligencji satysfakcjonuje sprzedaż na poziomie 200-300 tys. egzemplarzy. Tak też powinno być w przypadku telewizji. Nie pytajmy, ile osób nas ogląda, ale kto i jaki zrobi z tego programu użytek.
Andrzej Komorowski, psychoterapeuta, kiedyś m.in. konsultant nocnych programów telewizyjnych, przestrzega przed dzieleniem widzów nocy na prostaków i schopenhauerów sztuki. – Nie śpią głównie ludzie nocnej pracy, czyli osoby bardzo wrażliwe. A w nocy rodzą się nie tylko upiory, ale także intymność – twierdzi Komorowski.

Grzeczna telewizja z „momentami”

Mimo że po godz. 23 bicz KRRiTV już nie obowiązuje, telewizje nie zmieniają swojego charakteru i są bardzo grzeczne. – W Niemczech wybija 22.30 i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki zmienia się diametralnie charakter reklam, pojawiają się sekstelefony. Wśród osób odpowiedzialnych za program w polskich stacjach komercyjnych panuje przekonanie, że po 23 wszystko im wolno. Nie przekłada się to jednak na ofertę programową. Nie ma kontrowersyjnych rozmów dotykających tematów seksualnego tabu, nawet erotyka jest różowiutka – podkreśla prof. Wiesław Godzic.
Tej ostatniej w zasadzie już nie ma. O ile jeszcze do niedawna erotyka była domeną Polsatu – pamiętna „Różowa Landrynka” czy kolejne wcielenia „Playboya”, o tyle dzisiaj stacja Zygmunta Solorza odpuściła ten target. „Playboy” gości teraz w bliźniaczej TV 4. Natomiast TVN proponuje erotyczny magazyn „Red Light”. Każdy z odcinków poświęcony jest innemu zagadnieniu natury damsko-męskiej. W programie nie brakuje oczywiście krótkich filmów erotycznych.
Erotyki nie ma natomiast w telewizji publicznej. Nocna TVP bije konkurencję ambitną ofertą filmową. I tak w sobotę mamy w „Jedynce” cykl filmowy „Kino nocnych marków”, a w poniedziałek serię „Kino Europy”. Natomiast „Dwójka” przygotowała na wieczorową porę „Wieczór filmowy: Kocham kino” i „Alibi na środę” z filmami sensacyjno-kryminalnymi. TVP 3 proponuje „Klub filmowy Trójki”. Telewizja publiczna oferuje również nocnym markom „Czas na… kontrowersyjny dokument” oraz cykl reportaży „Szerokie tory”.
Szkoda, że część z tych propozycji stróże moralności wpisali na indeks rzeczy zabronionych do 23. – Wieczorna ramówka coraz częściej przypomina pasmo hipokryzji i pełna jest samocenzury. Brakuje takiego swoistego „reflektora”, który oświetlałby wybrane tematy w zdecydowany sposób. Stacje boją się wyrazistości dlatego, że obawiają się konfrontacji nie z telewidzem, ale z kontrolerami mediów. Tymczasem np. Rada Etyki Mediów jest ciałem poważnym tylko w opinii jej członków. Próbuje krzyczeć, lecz nie ma mocy sprawczej. Jestem pewien, że nie uciekniemy od rzetelnych dyskusji o granicach pokazywania. W innym razie telewizja będzie postrzegana jedynie jako medium rozrywki – śmiesznej i pozbawionej odwagi – podkreśla prof. Wiesław Godzic. Jego zdaniem, brak dyskusji przynosi niepokojący efekt.
– W TVN-owskiej „Uwadze” nadawanej o 19 podejmowane są tematy zabójstwa czy gwałtu – czyli bardzo ważne zagadnienia społeczne. Często jednak mówi się do publiczności, która nie jest do tego należycie przygotowana. A przecież trudne tematy wymagają oświetlenia. Tymczasem telewizje są leniwe. Wolą pokazywać kawałek odrąbanej ręki, potem przebitka i głos eksperta. Nauczmy się poważnie rozmawiać: albo zgódźmy się na możliwość poruszania takich tematów w porze najlepszej oglądalności, albo przesuńmy to na bardzo późną porę – apeluje prof. Godzic.
Zdaniem Andrzeja Kwiatkowskiego, publicysty, właśnie po 23 powinno się znaleźć w telewizji miejsce na poważne rozmowy. – Brakuje mi telewizji dla koneserów: merytorycznej i odważnej. Skoro mamy budować społeczeństwo obywatelskie, to musi być czas i miejsce na rozmowę grupy ludzi, których łączy wspólny cel – twierdzi Kwiatkowski.
W polskich stacjach telewizyjnych mamy jedynie tego namiastkę. TVP, która niejako z ustawowego obowiązku powinna spełniać funkcję obywatelskiego forum, ogranicza się do talk-show Jana Pospieszalskiego – „Warto rozmawiać”. Szkoda jednak, że w programie, głównie za sprawą prowadzącego, prezentowana jest jedyna słuszna wizja postrzegania rzeczywistości. Komercyjny Polsat ma w swej nocnej ofercie talk-show „Nasze dzieci”, program o charakterze interwencyjnym, poruszający problem dzieci i ich rodzin. I… na tych propozycjach lista „nocnych poważnych rozmów” się zamyka.

Spać, a nie oglądać…

Problemem nocnej telewizji są też reklamy, a raczej ich brak. Wszyscy są jednak zgodni, że interesujący program adresowany do konkretnej grupy odbiorców, np. biznesmenów, byłby również łakomym kąskiem dla potencjalnego reklamodawcy. Może nie producenta płynów do zmywania naczyń, ale zegarków czy markowych samochodów – na pewno.
Zdaniem prof. Godzica, nocna telewizja wymaga gruntownej przebudowy i zagospodarowania. – Być może konieczne jest wprowadzenie pojęcia drugiego prime-time. Wiem, że Polska nie leży nad Morzem Śródziemnym, ale wiem też, że coraz więcej osób kończy pracę tak późno, że skłonni są usiąść przed ekranem między 1 a 2 w nocy. Można pomyśleć o prezenterach – gospodarzach, którzy pojawialiby się tylko w nocy – zastanawia się medioznawca.
Tymczasem przeglądając ramówkę największych stacji, trudno natknąć się na nocne programy cykliczne. TVP proponuje autorski show Sylwestra Latkowskiego, „Nakręcona noc”, emitowany w TVP 2 w sobotę o 0.15. Ten realizowany na żywo program adresowany jest do młodych osób spędzających sobotnią noc w domu i szukających w telewizji czegoś innego niż film. W każdym odcinku podejmowany jest inny temat. Jest też miejsce na newsy ze świata muzyki, kultury i filmu. Program jest interaktywny.

Kilka autorskich propozycji w nocnej ramówce ma TVN, która już przed 23 rozpoczyna emisję programów i poprzez ich odpowiednie usystematyzowanie stara się utrzymać widza aż do zaśnięcia. Do niedawna za szlagierowy uchodził program „Co za noc”, w którym Oliver Janiak i DJ Maja ujawniali, co składa się na clubbingowe szaleństwo. Teraz Janiak pokazuje się w nocnym magazynie „Co za tydzień”, gdzie prezentowane są nowinki z życia VIP-ów. Dla osób, które przed zaśnięciem lubią się pośmiać, TVN przygotował komediowy serial „Camera Cafe”. W programie „Nie do wiary” coś dla siebie znajdą wielbiciele tajemniczych zjawisk. Natomiast amatorzy kina chętnie zobaczą magazyn „Multikino”.
Nocną domeną TVP stały się zaś magazyny kulturalne: „Pegaz”, „Dobre książki” oraz „Cafe kultura”. W nocnym paśmie znajduje się też „Studio teatralne Dwójki”. Od niedawna swój magazyn kulturalny ma także Polsat. „Niezła sztuka” emitowana jest również w paśmie nocnym.
Zdaniem Kazimierza Kutza, spychanie programów kulturalnych na późną porę jest niesprawiedliwe. – Obecnie stacje telewizyjne, w tym przede wszystkim TVP, działają na zasadzie wymuszenia. Chcesz otrzymać interesujący towar, to czekaj. Tymczasem wieczorem człowiek ma słabszą zdolność percepcji i być może po 15 minutach po prostu zasypia. Generalnie myślenie o programie nocnym jest myśleniem marginalnym, bo noc jest od spania…

 

Wydanie: 02/2005, 2005

Kategorie: Media
Tagi: Tomasz Sygut

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy