Teraz gram

Teraz gram

Są obecni i jest to nie tyle rodzaj skażenia, ile nasycenia pewnym rodzajem wrażliwości…

– …myślenia o świecie, tak. To, że część z nas została aktorami albo ruszyła w tę drogę, jest najmniej istotne. Pewnie w każdej grupie tak było, choćby w dużej szkole – jakaś część absolwentów postanawia zostać aktorami. Dla nas pobyt w ognisku teatralnym, zwłaszcza w tych dawnych czasach, to był okres formowania, kształtowania się ludzi nie jako aktorów czy artystów, ale jako ludzi właśnie. To nie zostało bez wpływu na nasze życie. Są wśród nas aktorzy, są reżyserzy, recenzenci, krytycy filmowi i teatralni, ale są też bankowcy i ludzie, którzy robią w życiu rzeczy od sztuki odległe, a jednak wszystkich nas łączy szczególny rodzaj patrzenia na świat. Do dzisiaj daje się to odczuć, kiedy się spotykamy, choć nie są to częste spotkania. Okazuje się, że ktoś, kto jest bardzo zamożnym człowiekiem, biznesmenem pełną gębą, finansuje jakieś działania parateatralne dla dzieci, bo to jest tak bliskie jego sercu, że nie myśli tylko o tym, że mógłby te pieniądze lepiej zainwestować. Uważa, że warto dzieciakom stworzyć szansę przeżycia czegoś podobnego, jak on kiedyś. W mojej pamięci ognisko to drugi dom. Cykl edukacyjny trwał trzy lata, ale ja tam spędziłam znacznie więcej czasu, bo z niego się nie wychodziło ot tak. Wspólnie się wyjeżdża, potem są wigilie, jakieś inne okazje. Do dzisiaj mamy ze sobą kontakt.

Więź pozostała…

– Jest wręcz niebywała.

I taki typ infekcji.

– Życzyłabym każdemu takiej albo podobnej infekcji, która człowieka kształtuje i daje iskrę, pewność, że można iść z pasją przez życie. I to się nie wyczerpuje, nie nudzi, nie męczy.

Co dalej? Tylko szlifowanie „Supermenki”?

– „Supermenkę” będziemy szlifować, ale tu już możemy tylko dążyć do doskonałości. Co dalej, nie wiem. Jak zwykle muszę poczekać, co się wydarzy. Na pewno nie będę produkować ani pisać sztuk. Ale jeśli ktoś, kto je produkuje, reżyseruje, pisze, będzie chciał mnie u siebie zobaczyć, to czemu nie, bardzo chętnie. Ale czy tak się potoczy przyszłość? Tak już jest z aktorami. Bycie w tym zawodzie dużo bardziej zależy od innych niż od nas samych.

Film jednak dał pani taką satysfakcję, tyle nagród i świetnych recenzji, że ma pani poczucie, że może coś ważnego zrobić w tym zawodzie.

– To prawda. Filmy, w których grałam, zwłaszcza duże role, to były ważne, wyjątkowe tytuły. Teraz czekam na premierę następnego, może jesienią? Ale niczego właściwie nie zakładam. Mam tylko nadzieję, że jeszcze coś się w moim życiu zawodowym wydarzy.

Nieraz pisano, że nie umie pani wykorzystywać sukcesu. Po tylu nagrodach, filmach, serialach oświadczała pani, że aktorstwo pani nie interesuje.

– To wielkie nieporozumienie. Mówiłam zawsze, że nie planuję zawieszać swojego życia na aktorstwie. Ponieważ zawsze ceniłam granie i te momenty, kiedy zdarzało mi się być aktorką, ale nie wyobrażałam sobie, że usiądę i będę czekać, kiedy ktoś zadzwoni.

Coś się zmieniło?

– Kiedy osiągnęłam pewną dojrzałość, mogę sobie pozwolić na taki tryb pracy. A poza tym nie ukrywam, że bardziej mi on odpowiada niż praca wymagająca stałej obecności przy biurku – mam stosunkowo małe dzieci, więc to, że nie chodzę codziennie do pracy i nie przesiaduję w niej od rana do wieczora, jest dla mnie dobre. Gdybym mając lat 25 czy 28, siedziała w domu, nic nie robiła i czekała, aż zadzwoni telefon, tobym oszalała. A teraz, kiedy jestem w domu i nikt nie dzwoni, mogę ugotować obiad, pójść z dziećmi na spacer. Nie zastanawiam się już: „Boże, Boże, co ja mam ze sobą zrobić”. Naprawdę mam co robić. To kwestia czasu, który upłynął, i zmiany perspektywy w życiu. I teraz nareszcie mogę spokojnie czekać.

Strony: 1 2 3 4

Wydanie: 16/2016, 2016

Kategorie: Kultura

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy