Dokumenty Państwa Podziemnego, czyli droga do katastrofy, którą stało się powstanie warszawskie 200 tys. ofiar, zburzenie stolicy i wypędzenie jej mieszkańców to tragiczny bilans powstania warszawskiego, gorzkie zwieńczenie polityki i działania polityków Państwa Podziemnego oraz dowódców Armii Krajowej. W piątym tomie „Zakłamanej historii powstania”, który właśnie się ukazał, prezentujemy dokumenty świadczące o tym, że ich wizje odzyskania niepodległości były nierealistyczne i zgubne dla Polaków. Koncepcje i plany powstania, opracowywane na emigracji oraz przez Komendę Główną ZWZ/AK, były oderwane od rzeczywistości, np. desant oddziałów spadochronowych pod Łodzią czy inwazja polskiego wojska od strony Bałtyku. Zrozumiałe więc, że nie miały poparcia aliantów, dla których sojusz ze Stalinem był nadrzędny. Piąty tom „Zakłamanej historii powstania” pokazuje drogę do katastrofy, którą stało się powstanie warszawskie. Poniżej publikujemy wydrukowane w książce dwa artykuły z „Rzeczpospolitej Polskiej”, oficjalnego organu Delegatury Rządu na Kraj. PD W ŚWIETLE RZECZYWISTOŚCI I PRAWDY1 Polityka Rządu Polskiego W warunkach, w jakich po katastrofie września 1939 r. znalazła się Polska, dwa są zasadnicze (…) elementy każdej dobrej, polskiej polityki zagranicznej. Pierwszy: należyte wykorzystywanie wszystkich możliwości dla tworzenia, ochrony, skupiania i rozwoju realnej polskiej siły oraz mocne opieranie się na tej sile, na postawie i potencjalnych możliwościach Narodu Polskiego. Drugi: umiejętne, zapewniające nam należytą pozycję i korzyści układanie naszych stosunków z anglosaskimi sprzymierzeńcami. Głupstwem, wierutnym i szkodliwym głupstwem jest niedocenianie tego drugiego elementu, bałamutne szermowanie hasłami nieliczenia się w naszej polityce zagranicznej z nikim i niczym. Polska nie może pozwolić sobie na to, na co nie pozwalają sobie takie nawet potęgi jak Wielka Brytania lub Stany Zjednoczone. Nasze stanowisko wobec Niemiec jest od początku wojny jasne i proste. Podobnie przedstawiało się nasze stanowisko względem Sowietów, po ich zdradzie 17 września 1939 r. Skomplikowało się ono ogromnie od czerwca 1941 r., gdy bolszewicy stali się ważnym sprzymierzeńcem naszych sojuszników. Polska (…) musiała znaleźć w nowej sytuacji właściwą dla siebie pozycję. Rezultatem tego był układ polsko-rosyjski z 30 lipca 1941 r. Był on takim, jakim w ówczesnych warunkach mógł być. I nie było rzeczą najważniejszą to, że nie dawał on ze strony bolszewickiej jasnego ujęcia sprawy wschodnich granic Rzeczypospolitej; wszelkie traktatowe zobowiązania Sowietów mają akurat taką samą wartość jak zobowiązania Niemiec; ważnym było to, że aneks brytyjski do tego układu i deklaracja amerykańska2 jasno stwierdzały fakt nieuznania przez państwa anglosaskie zmian terytorialnych dokonanych jesienią 1939 r. na ziemiach polskich. A układ ten stał się punktem wyjścia polityki, która dała nam dwa olbrzymiej doniosłości osiągnięcia. Po pierwsze: pozwoliła utworzyć najpierw w Rosji, a później na Bliskim Wschodzie poważną polską siłę zbrojną, która decydujące mieć może dla nas znaczenie w okresie likwidacji wojny; spowodowała ulżenie ciężkiej doli Polaków w Rosji i ocaliła tysiące spośród nich. Po drugie: pozwoliła nie tylko utrzymać, ale i wzmocnić naszą poważną korzystną pozycję w obozie alianckim. Pozycja ta ułatwia obecnie Rządowi Polskiemu pokonywanie groźnego kryzysu obecnych sporów polsko-sowieckich, umożliwia fakt, iż mimo całej, ogromnej wagi, jaką jeszcze dla naszych aliantów zachodnich posiada sojusz militarny z Rosją, Rząd Polski, działający w Londynie, może twardo mówić z Sowietami. Wszystkie, ujawnione już w kraju posunięcia i enuncjacje Rządu Polskiego w tych sprawach mają mocny, męski ton bezwzględnego przeciwstawiania się uzurpacjom sowieckim, należytej obrony interesów polskich. I jeszcze jedno: pozycja ta ułatwiła Rządowi Polskiemu uzyskanie w tych kwestiach korzystnego dla nas (…) stanowiska aliantów3. (…) Na progu wielkich dni A więc stoimy na progu wielkich dni. Dążeniem Rządu Polskiego, a bez wątpienia także dążeniem aliantów naszych jest, aby w momencie, gdy kruszyć się pocznie w sposób decydujący potęga stojących na wschodzie armii niemieckich – działał w Polsce nie tylko żołnierz krajowy, ale także żołnierz Armii Polskiej zorganizowanej na obczyźnie oraz żołnierz aliancki. Wówczas to nadejdzie moment zebrania owoców krwawego trudu Narodu Polskiego z całego okresu tej wojny: wytknięcia nowych granic Polski na zachodzie i północy, a na wschodzie utrwalenia i zabezpieczenia









