Walicki – Rosja, Rosja – Walicki

Walicki – Rosja, Rosja – Walicki

Polska ma większe szanse jako zachód Wschodu niż jako peryferie Zachodu

Kwestia „Walicki a Rosja” to sprawa w wymiarze naukowym skomplikowana, wielowątkowa i wielopiętrowa, ale w planie osobistym właściwie prosta i jednorodna, aczkolwiek u swych źródeł dość zaskakująca. Pewne istotne bowiem wydarzenia z okresu młodości Andrzeja Walickiego, takie jak powojenne prześladowania jego ojca z powodu działalności w kierowniczych gremiach AK czy przymusowe „wcielenie” na początku lat 50. XX w. w szeregi uniwersyteckich rusycystów, mogłyby być przekonującymi powodami do instynktownej awersji do wszystkiego, co rosyjskie, i stać się porządnym bagażem życiowym zdeklarowanego rusofoba. Tymczasem nastąpiło tu coś zupełnie innego, co skłaniało dziarskich polskich rusofobów do zaliczania Walickiego, bez odrobiny refleksji, za to w najgorszej intencji (aczkolwiek w świetnym towarzystwie, np. Bronisława Łagowskiego czy Andrzeja Drawicza), do „partii prorosyjskiej” w Polsce.

Otóż student Walicki postanowił „trzymać się” Rosji; uznał, że sprawa indywidualnej wolności, narodowej samoświadomości i naukowej prawdy zależna jest nie od ucieczki od „rusycystyki”, ale od jej pokonania wolnością, indywidualnością i kreatywnością na jej własnym polu, a więc niejako od „zostania” rusycystą. Ale rusycystą całościowym, integralnym, a nie „specjalistycznym”, takim więc rusycystą, który ujmuje sprawę rosyjską w perspektywie filozofii, kulturologii, historii idei, w perspektywie najszerzej rozumianego „rosjoznawstwa”, czyli w perspektywie uniwersalnej, a to jest możliwe tylko za pomocą narzędzi uniwersalnych, a więc najświetniejszych osiągnięć światowej filozofii, humanistyki, nauk społecznych. Wolność indywidualna, narodowa, ogólnoludzka w stosunku do kwestii rosyjskiej w latach 50. XX w. w Polsce – oto właściwe, prawdziwe i rozstrzygające wyzwanie dla wolności. Pokazać, dać dowód, że myśl rosyjska – jak pisał sam Walicki – „to myśl żywa, autentyczna, niemieszcząca się w prymitywnych schematach, rozbijająca je i ośmieszająca”; i pokazać to na przekór radzieckiemu prostackiemu dogmatyzmowi, na przekór polskiemu stereotypowi i pogardliwości, na przekór światowej obojętności i ignorancji. I oto okazywało się przy wnikliwym oglądzie, że myśl rosyjska działała wyzwalająco, że wyostrzała krytycyzm, kształtowała samowiedzę, wzmacniała moralnie.

Rok 1956 uczynił realizowanie tego obrazu myśli i kultury rosyjskiej możliwym, aczkolwiek dla badacza polskiego, a jeszcze nie rosyjskiego, co Walicki potraktował jako „poczucie obowiązku, poczucie misji” także wobec Rosji, jako szansę pełnego i otwartego wyrwania się z dotychczasowych schematów interpretacyjnych wobec kultury rosyjskiej, jako swego rodzaju ochronę tej kultury dla Polaków, ale i dla samych Rosjan. Chodziło o pokazanie, jak to ujął Czesław Miłosz w jednym z listów do Walickiego, „powagi myśli rosyjskiej”. Powagi, której ostatecznym punktem odniesienia jest tradycja kultury zachodniej, tradycja humanistyki jako takiej. Chodziło więc również o niejako weryfikujące zbliżenie Rosji i wschodu Europy do Zachodu, zbliżenie wzmacniające porównawczą swoistość i oryginalność kultury rosyjskiej (i polskiej) oraz potwierdzające w ten sposób uniwersalny, krytyczny i dialogiczny charakter kultury europejskiej. Walickiego poczucie misji wobec Rosji musiało – jeśli miało być konsekwentne – zostać uzupełnione niejako misją wobec Europy i świata. Ta zaś misja była może najbardziej wówczas realna do wypełnienia w przestrzeni zachodniej, co tłumaczy energiczną i owocną działalność Walickiego na rzecz zachodnich publikacji, kontaktów, uczestnictwa w życiu akademickim. Rezultatem było zdobycie wyjątkowego sojusznika w osobie Isaiaha Berlina, miłośnika i znawcy (długo w tym nieco osamotnionego) kultury rosyjskiej, a zarazem znakomitego myśliciela liberalnego o autorytecie światowym, a także przyjaźni innych zachodnich badaczy myśli i kultury rosyjskiej oraz rosyjskich emigrantów na Zachodzie i w Ameryce. Podsumowującym zaś dowodem skuteczności Walickiego, a przede wszystkim docenienia przez Zachód jego starań i działalności, była przyznana w roku 1998 Nagroda im. Eugenia Balzana, uważana za humanistyczno-społeczny odpowiednik Nagrody Nobla (jej laureatami byli m.in. Eric Hobsbawm, Paul Ricoeur, Emmanuel Levinas, Josef Pieper, Jorge Luis Borges, Jean Piaget). Trudno nie zacytować w tym miejscu opinii Berlina o najbardziej znanych na Zachodzie książkach Walickiego, a więc o „W kręgu konserwatywnej utopii” oraz o „Rosyjskiej filozofii i myśli społecznej od oświecenia do marksizmu”: obydwa dzieła „odznaczają się zdumiewającym dystansem i wolnością od uprzedzeń. Spojrzenie jest chłodne, a wszystko, co zostało powiedziane, jest oparte na solidnym materiale i jest konsekwencją głębokiego, faktycznie unikalnego, życzliwego wglądu w najbardziej różnorodne idee i poglądy. (…) Jest to moralne i intelektualne osiągnięcie pierwszej klasy. Te książki są całkiem po prostu najlepszymi i najpełniejszymi pracami w tej dziedzinie opublikowanymi w tym stuleciu”.

I jeszcze jedna sprawa. Zmierzając w swoich publikacjach do przeorientowania relacji polsko-rosyjskiej, do uwolnienia jej od zajadłych uprzedzeń i leniwych stereotypów, uznając, że los Polski związany jest nierozerwalnie z losem Rosji, Walicki widział w tym – jak sam pisze – nie tylko nieszczęście, polegające na niezgodności tego faktu z żywym w Polsce poczuciem przynależności kulturowej do Zachodu, lecz również historyczną szansę: „Polska jako element »bloku wschodniego« wydawała mi się krajem o wiele ciekawszym i ważącym dużo więcej na historycznej szali niż Polska jako jeden z peryferyjnych krajów świata zachodniego”. I dalej stwierdzał dobitnie: „Polska ma większe szanse jako zachód Wschodu niż jako peryferie Zachodu”. A istotnym uzasadnieniem tego stanowiska było to, że w Rosji, i to w skali znaczącej, występuje coś, co można nazwać politycznym i kulturowym polonofilstwem. „Rosjanie – wyjaśniał Walicki – są jedynym wielkim narodem, dla którego kultura polska coś znaczy, gdzie nazwisko Mickiewicza jest powszechnie znane. To jest nasz kulturowy, duchowy kapitał, o który trzeba dbać”. Polonofilstwo to jest tym bardziej wartościowe, że pozbawione jest jakiegoś partykularnego słowianocentryzmu, że opiera się na uznaniu niewątpliwej przynależności Polski do świata zachodniego i na wiązaniu z tą europejskością Polski szansy także dla Rosji.

Objaśnijmy jeszcze krótko, że „rosyjskie” badania i interpretacje Walickiego szły – jak się wydaje – trzema drogami. Po pierwsze, drogą przypomnienia i rewaloryzacji zapoznanej w Rosji radzieckiej i niezbyt znanej w świecie tradycji słowianofilskiej. Po drugie, drogą przezwyciężenia schematów interpretacyjnych stosowanych i narzucanych przez wykładnię radziecką wobec XIX-wiecznej myśli okcydentalistycznej i progresywnej, a znajdujących wyraz w formule „rewolucyjni demokraci”. I po trzecie, drogą krytyki „esencjalizmu” w pojmowaniu kultury rosyjskiej, odrzucenia stereotypu jednej, „niezmiennej Rosji”, podporządkowanej jakiejś trwałej i twardej rosyjskiej substancji narodowej, nieodwołalnie i definitywnie określającej dzieje Rosji i charakter jej kultury.

Walicki obserwował z uwagą i uznaniem wielki powrót po upadku ZSRR do tradycji rosyjskiej filozofii religijnej, do tzw. srebrnego wieku oraz do myśli emigracyjnej, wskazując wszakże (jako chyba pierwszy, już w latach 90.), z właściwą sobie wnikliwością, jasnością oraz naukowym dystansem i obiektywizmem, że nie jest to jednak proces bezproblemowy. Jego rezerwę wzbudzała przede wszystkim tendencja do pewnej monopolizacji myśli rosyjskiej przez jeden z jej kierunków, właśnie filozofię religijną, nawiązującą do srebrnego wieku i teologii prawosławnej, a także dyskredytowania z jej perspektywy innych kierunków filozofii rosyjskiej. Oto „Rosjanie są skłonni zajmować się tylko myślą filozoficzno-religijną XIX i XX w. i nawet Hercena pozostawić poza zasięgiem swoich zainteresowań”. Prowadziło to Walickiego do takiej oto inspirującej opinii: „Osobiście uważam, że pewne niedocenianie rosyjskiej filozofii religijnej jest rzeczą relatywnie lepszą niż uznawanie jej za jedyną godną uwagi tradycję intelektualną Rosji, ku czemu skłania się dziś wielu filozofów rosyjskich”. W jakiejś mierze te troski Walickiego nie są już dziś paląco aktualne.

Kup książkę „O Rosji inaczej”

Nasza uwaga skupiała się dotychczas na sprawie rosyjskiej w oczach i w interpretacjach Andrzeja Walickiego. Warto teraz przyjrzeć się relacji odwrotnej: jak Rosja i Rosjanie postrzegali i traktowali jego poglądy, dzieła oraz działania wobec Rosji i myśli rosyjskiej. Obserwował to zresztą uważnie – co oczywiste – on sam.

Już wobec pierwszej książki, wydanej w roku 1959, „Osobowość a historia”, Walicki snuł nadzieje na jej rosyjski przekład, szybko jednak wpływowy filozof Igor Narski wyjaśnił, że wprawdzie książka jest świetna, ale w Rosji „czas nie dojrzał jeszcze do pisania takich rzeczy”, a w dodatku „Polak nie powinien pouczać Rosjan, co mają myśleć o własnej literaturze i filozofii”, i w związku z jej treścią lepiej dla Walickiego, by jego książka została w ZSRR przemilczana, o co on – Narski – postara się „na dowód swej życzliwości”. Rok 1956 niewiele zmienił w sposobie uprawiania i postrzegania filozofii w ZSRR (w przeciwieństwie do Polski), o czym Walicki miał okazję się przekonać w latach 60., a nawet 70., w trakcie krótkich pobytów, i to mimo niespodziewanie pozytywnej recenzji w „Woprosach fiłosofii” książki „W kręgu konserwatywnej utopii”, wywiadu opublikowanego w piśmie „Fiłosofskije nauki” w roku 1975, a nawet – niezbyt wprawdzie określonych i niekonkluzywnych – rozmów o przekładzie „Rosyjskiej filozofii i myśli społecznej od oświecenia do marksizmu”.

Wszystko zmieniło się w latach 90. W trakcie pobytu w Moskwie w 1991 r. Walicki mógł w kręgach naukowych usłyszeć o sobie, „że żaden cudzoziemiec nie zrobił dla Rosji tyle, co Andriej Michajłowicz”. Na fali odnowy Konstantin Duszenko dokonał przekładu i opublikował sporą część „W kręgu konserwatywnej utopii”, licząc na zdobycie środków na przetłumaczenie i wydanie całości, co jednak wówczas się nie powiodło. Ukazały się też tłumaczenia artykułów Walickiego, pojawiły się propozycje współpracy (np. przy wydaniu dzieł Sergiusza Hessena), zarysowały szanse przekładu i wydania (bardzo na czasie) książki „Filozofia prawa rosyjskiego liberalizmu”. Poglądy Walickiego, prezentowane na konferencjach i w debatach, stawały się przedmiotem analiz w artykułach naukowych i publicystycznych, choć niekiedy w dość zrozumiałej wówczas atmosferze pośpiechu i uproszczeń. W każdym razie wszystko wyglądało w owym okresie tak, jakby – jak to ujął sam Walicki – „wszyscy chcieli rozmawiać ze mną”.

Ta osobista życzliwość nie przekładała się jednak na „twarde fakty”, związane z tłumaczeniami i publikacjami książkowymi, czym Walicki był mocno zawiedziony (aczkolwiek nieco osładzały ten przestój artykuły w czasopismach filozoficznych i humanistycznych). Rozczarowanie było tym większe, że w tym czasie dwie książki Walickiego („W kręgu konserwatywnej utopii” oraz „Marksizm i skok do królestwa wolności”) ukazały się w przekładzie ukraińskim, niejako „na złość Rosji”. Dopiero w ostatnim dziesięcioleciu doszło tu do jakościowej zmiany, z satysfakcją obserwowanej przez Walickiego. W roku 2012 ukazały się tłumaczenia „Filozofii prawa rosyjskiego liberalizmu” oraz książki „Rosja, katolicyzm i sprawa polska”, w roku 2013 – „Rosyjskiej filozofii i myśli społecznej od oświecenia do marksizmu”, a w 2019 – „W kręgu konserwatywnej utopii”.

Podsumowaniem dorobku Walickiego w zakresie filozofii rosyjskiej był wydany w 2005 r. w Krakowie obszerny, przeszło 800-stronicowy tom „Zarys myśli rosyjskiej. Od oświecenia do renesansu religijno-filozoficznego”. Dziesięć lat później wydano przekład angielski dzieła, ale za prawdziwy życiowy sukces Walicki uważał – jak napisał w wydanej niedawno przez PRZEGLĄD książce „O Rosji inaczej” – „fakt, że to podsumowanie mojej całożyciowej pracy spotkało się z wielkim uznaniem i zrozumieniem wśród rosyjskich historyków rodzimej filozofii”, aczkolwiek na razie mają oni do dyspozycji polską i angielską wersję dzieła, co nie przeszkodziło im jednak w opublikowaniu kilku – bardzo pochlebnych – recenzji.

Spośród współczesnych filozofów rosyjskich Walicki chętnie przywołuje, i to z podziwem, kontynuujące religijną filozofię srebrnego wieku szerokie badania Siergieja Chorużyja i syntetyczne ujęcia Igora Jewłampijewa, ale szczególnie ceni integralne, panoramiczne ujęcie filozofii rosyjskiej Michaiła Maslina, które uwzględnia nie tylko nurt religijny i konserwatywny, lecz również nurty świeckie, lewicowe i rewolucyjne, a szczególnie cennym owocem tych badań jest znakomita encyklopedia „Russkaja fiłosofija” (Moskwa 2007, a ostatnie, trzecie wydanie z 2020 r.).

Podejście filozoficzne Maslina kształtowało się zresztą w znacznej mierze pod wpływem Walickiego. Jak pisze rosyjski badacz, wprawdzie twórczość Walickiego „stała się w Rosji znana i zdobyła szerszą popularność ze znacznym opóźnieniem, już w okresie poradzieckim”, jednak on mógł się zetknąć z jego pracami w angielskiej wersji dużo wcześniej dzięki amerykańskiemu stypendium. Początkowo zresztą Maslin traktował Walickiego jako uczonego amerykańskiego o polskich korzeniach (co Walicki w osobnym liście sprostował), natomiast był pod wrażeniem tego, że najszerzej wówczas znana „Rosyjska filozofia i myśl społeczna od oświecenia do marksizmu” (w angielskim przekładzie) „prezentuje się jako prawdziwe dzieło autorskie, nieobciążone zależnością od jakiejkolwiek ideologii”, napisane „przez niezależnego i profesjonalnego badacza”, tworzące przy tym „na Zachodzie korzystny obraz rosyjskiej kultury filozoficznej”. Maslin jest też autorem obszernego hasła poświęconego Walickiemu we wspomnianej encyklopedii „Russkaja fiłosofija”; jak pisze w jego podsumowaniu, „Walicki wypracował swoją własną wizję rozwoju filozofii w Rosji, której sensem jest jedność w różnorodności, uwzględniającą różne perspektywy światopoglądowe – zarówno zorientowane religijnie, jak i racjonalistyczne czy sekularne”.

Walicki jest dziś autorem powszechnie w Rosji znanym i docenianym przez badaczy jego problematyki, przede wszystkim przez filozofów, ale także przez socjologów, teologów, literaturoznawców, politologów, historyków idei. Jego książki są recenzowane, ukazują się artykuły analizujące jego poglądy i ujęcia filozofii rosyjskiej, pojawiają się zapowiedzi poświęconych mu rozpraw doktorskich. Śmierć Walickiego została natychmiast dostrzeżona przez rosyjską prasę i internet, a wraz z nekrologami ukazywały się liczne wspomnienia i podsumowania jego twórczości. W powszechnej tamtejszej ocenie nie sposób już badać w Rosji myśli rosyjskiej bez uwzględnienia ogromnego, wybitnego, właściwie klasycznego dorobku Andrzeja Walickiego. Zauważmy przy okazji, że rosyjska strona w Wikipedii o Walickim jest dwukrotnie obszerniejsza od strony polskiej.

I na zakończenie pewne świadectwo osobiste o miejscu Walickiego i jego twórczości we współczesnej Rosji. 5 września 2019 r. miało miejsce w Bibliotece Historii Filozofii i Kultury Rosyjskiej, zwanej powszechnie Domem Łosiewa, a położonej w samym centrum legendarnej ulicy Arbat, spotkanie promujące rosyjski przekład książki „W kręgu konserwatywnej utopii”. Walicki nie mógł już w nim z powodów zdrowotnych uczestniczyć. Poprosił mnie o reprezentowanie go i miałem okazję wraz z kilkoma rosyjskimi znawcami tematu być tam współreferentem. Wszyscy wiedzieli o marnym stanie zdrowia Walickiego i debata miała w jakiejś mierze charakter syntezujący sprawę „Walicki a filozofia rosyjska”. Znany już nam Michaił Maslin (który kieruje Katedrą Filozofii Rosyjskiej na Uniwersytecie Łomonosowa) nie wahał się stwierdzić, że Walicki to najwybitniejszy i najbardziej znany w świecie historyk filozofii rosyjskiej, że jako pierwszy w skali świata rozpoczął, od końca lat 50. XX w., przywracanie tego, co zostało utracone z filozofii rosyjskiej oraz przez filozofię rosyjską w okresie radzieckim, że cechy osobowości Walickiego i wybitny charakter jego dzieł wyraźnie wskazują, że mamy do czynienia z geniuszem. Wiaczesław Serbinienko mówił z kolei, że prace Walickiego pozbawione są jakiejkolwiek banalności, tymczasowości, błahości, schematyczności, wymuszoności, że wszystko mieni się w nich energią, żywością, swobodą, siłą idei i ducha. Konstantin Antonow akcentował z kolei bogactwo intelektualne oraz subtelność spojrzenia, analiz Walickiego, dostrzeganie przez niego utajonych, ukrytych, a przecież często kluczowych odcieni zjawisk i idei, ich niuansów (niezbędnych np. do pokazania oczywistej skądinąd – aczkolwiek poza konwencją przesądów, uprzedzeń i stereotypów – przynależności słowianofilstwa do świata ideowego Europy).

Walicki – ktoś podsumował po prawie trzech godzinach debaty – nie myśli o rosyjskiej filozofii, ale żyje filozofią rosyjską.

Przypomniało mi to wypowiedzianą pod wpływem entuzjazmu kwestię niezapomnianego Bohdana Tomaszewskiego w trakcie finałowego meczu duetu Wojciech Fibak i Tom Okker (Holender) o mistrzostwo świata w deblu w latach 70.: „ależ Polacy zagrali; wiem, wiem, że Okker… ale, proszę państwa, właściwie przecież Okker to polski zawodnik”.

Janusz Dobieszewski jest profesorem Uniwersytetu Warszawskiego, specjalizuje się w filozofii społecznej, filozofii religii i filozofii rosyjskiej

Fot. Krzysztof Żuczkowski

Wydanie: 2020, 38/2020

Kategorie: Opinie

Komentarze

  1. WOJCIECH KOWALSKI
    WOJCIECH KOWALSKI 24 września, 2020, 19:33

    Kto płaci ten wymaga. Przecież za darmo nie stworzono w Polsce antyrosyjskiej histerii, na której skorzystały inne kraje, a Polska i Polacy wiele stracili. Nie ma już eksportu na wschód polskich kosmetyków, leków, mięsa i jego przetworów, warzyw i owoców – nic już tam nie eksportujemy. Na nasze miejsce weszli Niemcy, Węgrzy, Turcy itd. Na życzenie amerykańskich moczodawców zniszczono nawet handel przygraniczny, który utrzymywał dziesiątki tysięcy rodzin w pasie przygranicznym, a jednocześnie pozwalał przekonać się, że Rosjanie są nam życzliwi i przyjaźnie nastawieni. Zrobiono cyrk z Katynia skrzętnie ukrywając, że zbrodnię przygotowali Beria i Kaganowicz rosyjscy Żydzi, a decyzje podpisał Stalin – chory na władzę Gruzin, wychowanek seminarium duchownego. Oczywiście większość wykonawców zbrodniczych rozkazów to byli Rosjanie, ale nadzorowali ich ludzie pokroju Bermana, Światły czy Różańskiego. Za nieposłuszeństwo kara była jedna –śmierć. Zamordowano tam nieporównanie więcej Rosjan niż Polaków. Każdy kto o tym dziś przypomina natychmiast jest uznawany za antysemitę z wszystkimi, nieraz bardzo dotkliwymi konsekwencjami. Brat mego Ojca, cichociemny, zastępca szefa Kedywu na okręg lwowski został skazany na 10 lat łagru za przynależność do organizacji wrogiej Związkowi Radzieckiemu. Przez 12 lat był więźniem Workuty i pracował na kopalni. Przeżył tylko dzięki Rosjanom, których było tam najwięcej. Drugą najliczniejszą grupą narodowościową byli Ukraińcy, poza tym Polacy, Niemcy, Węgrzy, ale ani jednego Żyda. Obozem rządzili kryminaliści. To jest już oddzielny temat.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy