Watykańskie koterie nie chcą zmian – rozmowa z prof. Tadeuszem Bartosiem

Watykańskie koterie nie chcą zmian – rozmowa z prof. Tadeuszem Bartosiem

Czy ci wszyscy, którzy siedzą latami w Kurii Rzymskiej, są zainteresowani obniżeniem swojej rangi, ograniczeniem władzy? Czy Polska ma jeszcze duże znaczenie dla Watykanu, nadal jest przedmurzem katolicyzmu czy też zaściankiem, prowincjonalnym grajdołkiem, na który nie zwraca się większej uwagi? – Nie wiem, na ile Watykan ma świadomą, zorganizowaną i logiczną politykę międzynarodową, strategię jej rozwoju. Można by o niej myśleć za czasów, kiedy tą polityką kierował kard. Casaroli, bo on był międzynarodowym strategiem, ogarniał ją, miał jakąś wizję. Dziś nie bardzo jest ona klarowna. Jeżeli obecnie utwierdzamy się w przekonaniu, że Watykanem, jego polityką, rządzą frakcje, które się zwalczają, to widzimy, że ta polityka jest uzależniona od wewnętrznej gry i sprowadza się do rozgrywek. Nie znam czytelnej polityki Watykanu w jakimkolwiek kierunku. Można jedynie spekulować. Prawdopodobnie o wiele ważniejsze dla globalnej wizji katolicyzmu są Afryka i Ameryka Południowa niż Europa. Polska jest znanym bastionem katolicyzmu, tylko że tu pozycje dla niego zostały zdobyte. I z punktu widzenia Watykanu najważniejsze jest utrzymanie w niej status quo? – Nie tylko w niej. Jeśli pojawiają się tzw. drażliwe kwestie, np. in vitro, aborcji czy małżeństw homoseksualnych, to zarówno w Polsce, jak i w Niemczech czy w Anglii hierarchia zajmuje to samo stanowisko. Czy to jest jakaś strategia wyznaczana przez nuncjuszy, czy też biskupi wsłuchują się w głos wyższych władz osadzonych w Watykanie, trudno ocenić. Generalnie polityka Stolicy Apostolskiej polega na tym, że interesuje ją sfera prawna. Jeśli parlamentarzyści chcą coś uchwalić, zmienić coś, co nie jest zgodne z jej doktryną, tworzy ona pewną presję przez kontakty osobiste z posłami, kazania potępiające albo i groźbę ekskomuniki. LISTONOSZ NUNCJUSZ Nie jest tajemnicą, że Watykan nie reaguje na to, że w relacjach państwo-Kościół strona kościelna ewidentnie łamie prawo, umowę międzynarodową, którą sama zawarła z Polską – albo udaje, że tego łamania prawa nie widzi. – Łamie na swoją korzyść, więc trudno, żeby Watykan tym się przejmował. Role są podzielone, to państwo powinno chronić swoje interesy. A że tego nie robi, to już inna sprawa. W świecie natomiast, na arenie międzynarodowej, Watykan stara się zdobywać pozycje w agendach ONZ, co więcej, chce funkcjonować jako pełnoprawne państwo, ale ponieważ nie ma realnych mieszkańców, jego status jest wątpliwy. To jest quasi-państwo. Czy w relacjach z Watykanem ważniejsze są powiązania poszczególnych hierarchów z osobistościami Kurii Rzymskiej, czy może głos decydujący ma nuncjusz, który nie jest już Polakiem? – Zapewne nieoficjalne powiązania są ważniejsze. Nie bez powodu biskupi zwracają się bezpośrednio do Watykanu, a nie do nuncjusza, tym bardziej że nie wiadomo, jaka jest jego rzeczywista rola. Często jest tylko listonoszem, przekazuje dokumenty. Dzięki osobistym kontaktom w Kurii Rzymskiej biskup może wiele zdziałać, szczególnie jeśli ma dobre kontakty z prefektem kongregacji czy innymi wysoko postawionymi urzędnikami. Najlepiej z wieloma. Jeżeli natomiast tych układów nie ma, bo był za krótko w Watykanie, znaczy niewiele i ma mniejsze szanse na awans na arcybiskupa, już nie mówiąc o awansie na kardynała. Najczęściej są to powiązania z czasów pobytu hierarchów w Rzymie, ich studiów lub pracy w Watykanie. – To jest podstawowe źródło tworzenia pewnej wspólnoty, instytucji usług wzajemnych. Spora liczba mianowanych dziś biskupów to księża, którzy pracowali w dykasteriach rzymskich, robili tam doktoraty. Biskupami zostali prawdopodobnie ci, którzy tam się udzielali. To ludzie z jednego towarzystwa, jakby jednego salonu, a może dwóch salonów, jak słyszymy. Skoro w Watykanie są różne grupy, to czy skład Episkopatu Polski jest pewnego rodzaju odbiciem owych koterii, ich poglądów i upodobań? – Pewnie tak jest. Myślę, że nie tylko ja chciałbym wiedzieć, kto ma największe wpływy. Jeżeli jest prefekt Kongregacji ds. Biskupów, to ciekawe, kto do niego przychodzi i co sugeruje. Mogą to być ludzie z różnych frakcji. Choć oni sami robią wiele, by tego nie było widać i by podziały nie były na zewnątrz widoczne. Ale te podziały są widoczne, w Episkopacie Polski biskupi też nie mają jednorodnych poglądów. – Nie sposób, żeby mieli, choć pewne jest jedno – nie ujawnią swoich charakterystycznych poglądów, gdyby były kontrowersyjne. W systemie funkcjonowania Watykanu weryfikacja kadry polega na kontrolowaniu tego, co duchowni mówią, a to wymusza ostrożność. Jeśli powiedzą coś nie tak, stają się podejrzani. Albo zmusi się ich do wycofania się z tego, co nieprawomyślne, albo zostaną odnotowani,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 10/2013, 2013

Kategorie: Wywiady