Wiceprezydentka

Wiceprezydentka

Surowa policjantka, gwiazda kalifornijskich elit czy największa nadzieja demokratów – kim jest Kamala Harris? Będzie drugą osobą w państwie, choć zawsze była pierwsza. Proszę wybaczyć ten żart na początek – może nie najwyższych lotów, ale naprawdę konieczny. W każdym właściwie artykule poświęconym 56-letniej senator, byłej prokurator generalnej stanu Kalifornia i wkrótce oficjalnie wiceprezydentce, musi się pojawić ta informacja – Kamala Devi Harris jest pierwszą kobietą na tej pozycji. Tak było też na wielu wcześniej piastowanych przez nią stanowiskach. Jest trailblazerką – „przecinak” po polsku brzmi mniej elegancko – kimś, kto przedziera się przez gęstwinę i sam wytycza nową drogę. „W każdej walce o urząd, którą wygrałam, byłam pierwsza. Byłam pierwszą osobą o innym niż biały kolorze skóry. Pierwszą kobietą. Pierwszą kolorową kobietą. Za każdym razem”, dumnie ogłosiła w rozmowie z magazynem „New Yorker” w zeszłym roku, gdy było już jasne, że będzie się ubiegać także o najwyższy urząd w państwie. Jej start w walce o prezydenturę był nieudany, dość szybko wycofała się z prawyborów w Partii Demokratycznej. Ale skończyła dużo wyżej niż cała reszta konkurentów Joego Bidena. Będzie pierwszą osobą po prezydencie i pierwszą w kolejce do przejęcia po nim sterów w Białym Domu. Indie, Jamajka, Kalifornia, San Francisco Ma wykształcenie, poglądy i długą prawniczą karierę za sobą. Jednak większość medialnej uwagi przyciąga jej tożsamość. Paradoksalnie całe to podkreślanie koloru skóry, płci i pochodzenia tyleż Kamali Harris pomaga, co ją irytuje. Niełatwo błyszczeć w cieniu dwóch monumentalnych figur ostatnich lat – Hillary Clinton i Baracka Obamy. Clinton była pierwszą kandydatką demokratów na prezydentkę. Obama został pierwszym niebiałym przywódcą USA. Harris jako kolejna pionierka była i będzie do nich porównywana. A to zawsze ryzyko dla tego, komu przyszło się mierzyć z cudzą legendą. Gdy jest pytana, czy będzie „drugim Obamą”, odpowiada, że ma własne nazwisko i osiągnięcia do pokazania światu. A ważniejsze pytanie to: czy Kamala Harris w ogóle jest podobną polityczką? Odpowiedź brzmi: raczej nie. Urodziła się w Kalifornii w rodzinie naukowców – imigrantów, którzy przybyli do Ameryki, by zdobyć wykształcenie, i wdrapali się na wysokie szczeble uniwersyteckiej drabiny. Jej pochodząca z Indii matka, dr Shaymala Gopalan, ukończyła Uniwersytet Kalifornijski w Berkeley, a jej praca badawcza przyczyniła się do postępów w diagnostyce raka piersi. Ojciec, dr Donald J. Harris, Jamajczyk z pochodzenia, jest ekonomistą o lewicowych poglądach, a dziś emerytowanym profesorem Uniwersytetu Stanforda. W rodzinie od wczesnego dzieciństwa Kamali mieszały się dwa sprzeczne pierwiastki – zaangażowanie społeczne, troska o biednych i globalne peryferie oraz kalifornijski elitaryzm i splendor życia śmietanki towarzyskiej Zachodniego Wybrzeża. Bo Harris jest dzieckiem elit. Jej rodzice pochodzą – jak mówiło się w ich czasach – z „krajów Trzeciego Świata”, ale w Ameryce dołączyli do merytokratycznej kasty. Zanim w ogóle mogła marzyć o Białym Domu, już dobrze poznała intelektualną, polityczną i towarzyską śmietankę Kalifornii. Znała się, spotykała, przyjaźniła i romansowała z politykami, prawnikami i naukowcami – z których część została z nią na zawsze i wspiera ją we wszystkich przedsięwzięciach. W tym sensie Harris nie wyśniła „amerykańskiego snu” – jest raczej kimś, komu kariera publiczna była pisana od wczesnej młodości. Anegdota z jej dzieciństwa mówi, że gdy maleńka Kamala zrobiła rodzicom straszną scenę, ci zapytali ją, czego w końcu chce. „Wołnosi!”, odkrzyknęło sepleniące dziecko. Rodzice zrozumieli, czym skutkuje zabieranie kilkulatki na protesty studenckie w latach 60. Policjantka Harris przed 2017 r., zanim weszła do ogólnokrajowej polityki, była niezwykle popularną prokurator generalną – najpierw dla miasta San Francisco, potem całego stanu Kalifornia. W USA kandydaci muszą wywalczyć swoją nominację na stanowisko prokuratora w wyborach. Harris startowała przeciwko starszym i bardziej doświadczonym prawnikom i od 2004 r. bez problemów przedłużała swoje kadencje. W Waszyngtonie, na krajowej scenie, pojawiła się dopiero w 2017 r., gdy wygrała wybory uzupełniające do Senatu w swoim stanie. Jeszcze w Kalifornii zyskała tyleż efektowny, co kłopotliwy przydomek „czołowej policjantki”. To z prokuratorską karierą Harris wiążą się największe kontrowersje. I pretensje radykalniejszego skrzydła Partii

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 48/2020

Kategorie: Świat