Wielka afera lodowcowa

Wielka afera lodowcowa

Czy po pomyłkach i błędach można jeszcze ufać klimatologom? Wokół globalnego ocieplenia toczą się zacięte spory. Sceptycy podają w wątpliwość poglądy klimatologów. I mają coraz poważniejsze argumenty. Niedawno okazało się, że twierdzenia, jakoby lodowce w Himalajach miały stopnieć do 2035 r., to z naukowego punktu widzenia czysty nonsens. Media ogłosiły już aferę lodowcową (Glaciergate). Międzyrządowy Zespół ds. Zmian Klimatu ONZ (IPCC) znalazł się w ogniu krytyki. Podnoszą się głosy, aby przewodniczący IPCC, indyjski noblista Rajendra Pachauri, podał się do dymisji. IPCC to największy autorytet w sprawach globalnego ocieplenia, nazywany niekiedy Radą Klimatyczną Świata. Nie prowadzi badań, lecz ocenia niezliczone dane klimatyczne, modele komputerowe, raporty, artykuły itp., sporządzone przez ponad 2,5 tys. badaczy z różnych krajów. Raporty IPCC czytane są z najwyższą uwagą i uznawane za miarodajne słowo nauki. Ostatni taki dokument, wciąż aktualny, liczący prawie 3 tys. stron, ukazał się w 2007 r. (następny opublikowany zostanie za cztery lata). W drugiej części raportu, omawiającej następstwa globalnego ocieplenia, znalazła się m.in. prognoza, że powierzchnia lodowców w Himalajach „prawdopodobnie zmniejszy się z 500 tys. km kw. do 100 tys. km kw. do 2035 r.”. Trudno o bardziej zatrważające stwierdzenie. Himalajskie lodowce nazywane są „trzecim biegunem Ziemi”. Jak słusznie podkreślił w filmie „Niewygodna prawda” były wiceprezydent USA Al Gore, woda z tych ogromnych jęzorów lodu płynie do siedmiu wielkich systemów rzecznych, które zaopatrują w wodę 40% światowej populacji, zwłaszcza w Indiach i Chinach. Zniknięcie „trzeciego bieguna Ziemi” miałoby niewyobrażalne konsekwencje, spowodowałoby katastrofę na skalę światową. Ponadto jeśli górskie jeziora przepełnią się wodą z topniejących lodów, masy wód runą w doliny, niszcząc osady, zabijając tysiące ludzi. Eksperci IPCC powinni więc w prognozach dotyczących tak kapitalnej kwestii zachować szczególną ostrożność. Tak się jednak nie stało. A przecież nie trzeba było wielkiej mądrości, aby dojść do konkluzji, że nawet gdyby topnienie postępowało w błyskawicznym tempie, masy lodowe na „dachu świata” są tak ogromne, że na pewno nie znikną do 2035 r. Tym bardziej że zachodzące w Himalajach procesy są bardzo złożone. John Shrode, glacjolog z amerykańskiego University of Nebraska w Omaha, głównym mieście stanu, prowadzi badania lodowych jęzorów w tym regionie od trzech dekad i uważa prognozy IPCC za „kompletny absurd”. Badacz ten podkreśla, że chociaż pewne lodowce rzeczywiście się kurczą, to inne są stabilne, niektóre zaś nawet rosną. „Światowa Rada Klimatyczna” mogła uniknąć kompromitującej pomyłki. Austriacki glacjolog Georg Kaser z uniwersytetu w Innsbrucku, jeden z czołowych autorów pierwszej części raportu IPCC, ostrzegał, że przewidywania dotyczące zniknięcia lodowców himalajskich do 2035 r. są pozbawione wszelkich podstaw. „Tej daty nikt nie mógł traktować poważnie”, podkreśla naukowiec z Innsbrucku. Jego opinia powinna zostać uwzględniona, Kaser uważany jest za znakomitego znawcę przedmiotu, był wtedy przewodniczącym Międzynarodowego Stowarzyszenia Nauk Kriosferycznych. Ale raport z nonsensowną prognozą został opublikowany. Podobno było już za późno na dokonanie zmian w gotowym do druku obszernym dokumencie. Niektórzy przypuszczają jednak, że zawiodły mechanizmy kontroli. Zdaniem bezpardonowych sceptyków, szefowie zespołu świadomie zdecydowali się na zamieszczenie fałszywej prognozy, aby dokument brzmiał bardziej alarmistycznie. Droga, którą prognoza o stopieniu się himalajskich lodowców trafiła do najpoważniejszego raportu klimatycznego świata, jest wprost niewiarygodna. Jako pierwszy tezę o zniknięciu czterech piątych himalajskich lodów postawił w 1996 r. rosyjski glacjolog Władimir Koljakow. Ale jego przewidywania miały charakter bardzo ogólny, Koljakow napisał zresztą, że stanie się to dopiero w 2350 r. Jak mówią naukowcy obdarzeni cynicznym poczuciem humoru, na sto lat naprzód możemy prognozować wszystko, nawet jeśli popełnimy błąd, i tak tego nie doczekamy. Indyjski badacz Syed Hasnain przejął poglądy Koljakowa, tyle że przestawił liczby. W wywiadzie dla indyjskiego magazynu „Down to Earth” udzielonym w kwietniu 1999 r. powiedział, że lodowce prawdopodobnie znikną ok. 2035 r. Zapewne dr Hasnain przestawił zero przez pomyłkę, chociaż niektórzy nie wykluczają, że zrobił tak dla większego efektu. Dyrektorzy zespołu nie mogli podać jako źródła mało znanego indyjskiego czasopisma. Spostrzegli jednak,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 05/2010, 2010

Kategorie: Nauka