Wielki odlot Kuchcińskiego

Wielki odlot Kuchcińskiego

Nie chcę się licytować z prawnikami, jak zakwalifikować prywatne loty marszałka Kuchcińskiego, to, że on i jego rodzina wozili się Gulfstreamem G550 na trasie Warszawa-Rzeszów i z powrotem. Niech prawnicy dociekają, czy okradał w ten sposób państwo i jaką za to złodziejstwo powinien ponieść karę. Myślę, że to sprawa, owszem, ważna, ale drugorzędna. Ważniejszą kwestią jest jakość tej władzy i jej stosunek do państwa. A Kuchciński, formalnie druga osoba w państwie, jest tego przykładem. Bo co widzimy? Drugą osobę w państwie jako oszusta (bo wypisywano kwity, że chodzi o lot służbowy, co było nieprawdą), krętacza (proszę zwrócić uwagę, jak Kancelaria Sejmu ukrywa informacje na ten temat), złodzieja (to określą prawnicy) i człowieka, któremu najzwyczajniej w świecie nadmiar władzy zawrócił w głowie. Nie, nie tej władzy związanej z kierowaniem pracami Sejmu, bo tu Kuchciński jest wiernym i biernym realizatorem poleceń płynących z ulicy Nowogrodzkiej. Chodzi raczej o jej atrybuty – lot samolotem salonką na narty, z synem na pokładzie, konwój samochodów (to specjalność Beaty Szydło), nagrody specjalne itd. Bo im wszystkim się należy. Państwo nie jest więc dobrem wspólnym, o które trzeba dbać, które trzeba wzmacniać, dla którego trzeba pracować, ale źródłem przyjemności dostarczanych tym, którzy rządzą. Państwo służy więc nie obywatelom, lecz partii rządzącej i jej funkcjonariuszom. Tej wizji coraz dalej do demokracji, a coraz bliżej do satrapii. Polacy to widzą. I co, chcą satrapii? Nie sądzę. Myślę raczej, że są mocno zaniepokojeni i zgorszeni. Tych powodów do zgorszenia jest coraz więcej. Oto mamy sytuację, że urzędnik państwowy zakazuje wykonania wyroku sądu. Oto widzimy, że sprawiedliwość na ulicach polskich miast zaprowadzają kibole, lżąc i bijąc. Oto prezydent państwa sławi polskich faszystów, otwarcie kolaborujących z wojskami Hitlera. Oto w polskich aptekach brakuje lekarstw… Podobne wydarzenia mają miejsce co parę dni. Owszem, PiS pozostaje najpopularniejszą partią. I może sobie opowiadać, że jest kochane przez naród. To miłe poczucie, tylko że bez gwarancji trwałości. Bo kielich się napełnia. Pytanie tylko, co będzie tą kroplą, która go przeleje. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2019, 32/2019

Kategorie: Felietony