Już dawno odeszli ci, którzy osiągnęli wiek emerytalny. Teraz zwalniać będzie trzeba oficerów starszych nie wiekiem, ale stopniem. Ludzi w pełni sił twórczych Rozmowa z gen. broni Czesławem Piątasem, szefem Sztabu Generalnego Wojska Polskiego – Pospolite ruszenie czy armia XXI wieku według podręcznikowych wzorów? Jakim wojskiem dowodzi pan, panie generale, rozpoczynając trzyletnią kadencję szefa Sztabu Generalnego? – Ani nie pospolitym ruszeniem, ani jeszcze nie armią XXI wieku. Kadencję rozpocząłem dwa miesiące temu, ale nasze Siły Zbrojne znałem przecież wcześniej. W imieniu ministra obrony narodowej dowodzę Siłami Zbrojnymi, które od dłuższego czasu przechodzą głębokie przemiany. Z satysfakcją mogę mówić o wysokim poziomie umiejętności i nowoczesnym wyposażeniu polskich jednostek wchodzących w skład tzw. Sił Reagowania, zarówno tych stacjonujących w kraju, jak i wykonujących zadania w ramach misji pokojowych NATO na terytorium Bałkanów. Wiele dobrego mogę powiedzieć także o żołnierzach pełniących służbę w misjach pokojowych ONZ. Siły Zbrojne przechodzą głębokie procesy przemian we wszystkich obszarach ich funkcjonowania, poszukując racjonalnych rozwiązań, dążąc do osiągnięcia integracji z NATO i przyspieszenia ich modernizacji technicznej. – Mówi pan o pozytywach, ale zgodzimy się chyba obaj, że armia polska w końcu roku 2000 ma także swoje ciemniejsze strony? – Jest kilka obszarów, które napawają mnie wielką troską. Na przykład – brak stabilizacji budżetu MON wymusza ciągłą korektę planów średnio- i długoterminowych. Postępuje dekapitalizacja znacznej części uzbrojenia i sprzętu wojskowego. Brak jest postępu w zapewnieniu właściwych warunków służby kadry zawodowej i żołnierzy zasadniczej służby wojskowej, tych z poboru. – Co jeszcze zasnuwa horyzont polskiego wojska? – Stan naszego prawa, które nie nadąża za potrzebami życia wojskowego i szybkimi przeobrażeniami. Najpilniejsza jest swoista konstytucja obronności, jak często nazywamy ustawę o obowiązku wojskowym i innych powinnościach obronnych oraz tzw. ustawę kompetencyjną, regulującą uprawnienia organów władzy w dziedzinie kierowania obronnością państwa. – A co z “armią szczuplejszą, lecz lepiej przygotowaną”? – Wojsko podlega permanentnym przeobrażeniom w wielu płaszczyznach, ale potrzebny nam jest większy postęp np. w modernizacji systemów łączności, dowodzenia, rozpoznania, we wprowadzaniu nowoczesnego uzbrojenia. To jednak wiąże się z dużymi kosztami. Nowoczesne uzbrojenie wymaga zazwyczaj mniejszej liczby, ale lepiej przygotowanych żołnierzy, pozwala uzyskać większy potencjał bojowy przy jego mniejszej liczebności, zmniejszyć liczbę jednostek i żołnierzy, a tym samym – wydatki osobowe. To bardzo trudny i długotrwały proces, ale nie ma od niego odwrotu. – Ma pan, oczywiście, świadomość, że plany redukcji wojska do 150 tys. oficerów i żołnierzy to temat dla sporej części kadry bardzo drażliwy? – Oczywiście, że drażliwy i bolesny, i to nie tylko dla kadry, ale i dla środowisk cywilnych, w których otoczeniu funkcjonują jednostki wojskowe. Proces zmniejszania polskich Sił Zbrojnych trwa już od prawie 10 lat. W latach 70. i 80. Wojsko Polskie liczyło prawie 400 tys. żołnierzy. Zmniejszono je w latach 90. do 220 tys. osób, a celem obecnej reformy jest m.in. kolejne zmniejszenie jego liczebności do poziomu 150 tys. Jest to wynik analizy potrzeb obronnych kraju i uzgodnionych w ramach NATO polskich zobowiązań sojuszniczych. Ale to także efekt wielkości budżetu, jaki w najbliższych latach zamierza się przeznaczyć na obronność kraju, w tym na Siły Zbrojne. Dla części kadry planowane zwolnienia to temat wręcz dramatyczny i nikomu nie wolno przejść obok niego. – Wolałby pan mieć więcej żołnierzy? – Dla sprawności armii mniej ważna jest liczba żołnierzy. Znacznie ważniejszy jest poziom ich wyszkolenia i jakość uzbrojenia. Wolałbym mieć jednak nie więcej żołnierzy w ogóle, a więcej profesjonalistów, wszechstronnie wyszkolonych i dobrze wyposażonych. – Oczekuje pan niepokojów w korpusie oficerskim, którego znaczna część musi iść do cywila? – Zamiast używać określenia “niepokoje”, wolałbym mówić o niestabilnych nastrojach wśród części kadry. Można je złagodzić m.in. poprzez rozłożenie tego procesu w czasie oraz stworzenie systemu osłon socjalnych, które tworzone są przecież dla wielu cywilnych środowisk pracowniczych. Ponadto wcale nie jest tak łatwo “z dnia na dzień”
Tagi:
Mirosław Głogowski









