Wolontariusze spod znaku jaja

Wolontariusze spod znaku jaja

– W listopadzie zeszłego roku Paulina i Kacper zbierali uczniów do akcji przed świętami Bożego Narodzenia – wspomina Tomek Czarnocki z I klasy gimnazjum. – Pomyślałem, że mógłbym się włączyć. Dyżurowałem przez dwa dni w Carrefourze. Na początku bałem się, że trudno mi będzie podchodzić do ludzi, namawiać do udziału w akcji, ale się przemogłem. No i spodobało mi się. Postanowiłem, że będę nadal współpracował z tą organizacją. Kiedy się pomaga, to dobrze się robi na sercu.

Dzięki Tomkowi i jego kolegom z I i II klasy ciągłość wolontariatu w gimnazjum nr 25 będzie zachowana, mimo że w czerwcu Paulina, Patrycja i Kacper opuszczą mury szkoły.

Spytany, czy podczas swojej pierwszej akcji w Banku Żywności dołożył coś do kosza, Tomek mówi, że słodycze, które dostał na mikołajki, podzielił na pół i jedną część przyniósł na zbiórkę. I choć bardzo lubi słodkości, nie czuł żalu, był zadowolony. To jest fenomen działania na rzecz innych: podarowujesz coś lub poświęcasz swój czas, a czujesz się bogatszy i szczęśliwy.

Sprzyjał im Jacek Kuroń

Idea banków żywności narodziła się pod koniec lat 60. w Stanach Zjednoczonych. Kiedy biznesmen John van Hengel przeszedł na emeryturę, stwierdził, że nie chce siedzieć bezczynnie, i wpadł na pomysł organizacji, która zbierałaby zagrożone przeterminowaniem produkty ze sklepów i przekazywała je miejskim jadłodajniom. Inicjatorem banków żywności w Polsce był Jacek Kuroń. Pierwszy powstał w 1993 r. w Warszawie, przy Fundacji „Pomoc Społeczna SOS”. W tej chwili jest ich 32 i są zrzeszone w Federacji Polskich Banków Żywności. W ubiegłym roku wszystkie banki przekazały potrzebującym 140 tys. ton żywności wartej 320 mln zł. Produkty dotarły do 1,3 mln potrzebujących.

Podobnie jak inne banki także warszawski organizuje zbiórki żywności w sklepach jesienią („Podziel się żywnością”) i przed świętami Bożego Narodzenia. Przed tegoroczną Wielkanocą postanowiono zbierać żywność w dużych firmach. 14 marca do firm, które zgłosiły akces, m.in. TVP, dowieziono kartony, do których pracownicy mieli wkładać żywność. Czy pomysł był dobry? Dopiero po 21 marca będzie można ocenić wynik tej nowej akcji.

Paragon na 800 zł

– Kiedy ponad rok temu szłyśmy z Pauliną po raz pierwszy „wolontariuszować”, nie miałam pojęcia, jak to smakuje – mówi Patrycja Wysocka.

– Ale pomyślałam: jeśli można zrobić coś dla innych, to dlaczego nie? Jesteśmy w takim wieku, że nasze wartości dopiero teraz się formują. Spróbowałam takiego działania i skoro spodobało mi się, to myślę, że kiedy odejdę do liceum, nadal będę brać udział w akcjach. Do tej pory byłam na kilku zbiórkach.

Nowego wolontariusza koordynatorzy uważnie obserwują. Trochę z powodu ograniczonego zaufania, ale przede wszystkim by stwierdzić, czy ma predyspozycje do koordynowania akcji w przyszłości. W ten sposób grono koordynatorów zasilili Paulina i Kacper. Jako trzecia miała być Patrycja, ale ma zbyt wiele pozaszkolnych obowiązków. Koordynowanie to wyższa szkoła jazdy. Trzeba precyzyjnie zorganizować całe przedsięwzięcie, żeby przez trzy dni zbiórki wszystko zagrało.

– Ludziom się wydaje, że taki koordynator siedzi sobie i pilnuje, żeby inni pracowali, ale to nieprawda – twierdzi Kacper. – Dopiero kiedy człowiek staje na jego miejscu, zdaje sobie sprawę, ile on ma zrobić i ile ogarnąć. To nie jest chodzenie po sklepie, ale bieganie przez trzy dni, wyjaśnianie, załatwianie.

Jeśli akcja odbywa się w dużych centrach handlowych, jednocześnie na miejscu jest nawet kilkudziesięciu wolontariuszy. Trzeba dopilnować, żeby wszystko przebiegało zgodnie z planem, żeby produkty były od razu sortowane, a kartony właściwie układane. Niektórzy nie potrafią ogarnąć wszystkiego. Koordynator musi.

– Kiedy my z Kacprem mieliśmy zbiórkę, podzieliliśmy się obowiązkami: ja zajęłam się wolontariuszami. Wyjaśniałam, co mają robić, gdzie stać, wysyłałam ich na przerwy. Ale najwięcej pracy jest wtedy, kiedy jako wolontariusze przyjdą dzieci z IV-V klasy, bo pytają o najmniejsze drobiazgi – uśmiecha się Paulina. – Najwięcej problemów jest wówczas, gdy dostajemy w sklepie niewiele miejsca na sortowanie i składowanie żywności. Gdzie mamy sortować? Na podłodze? Podobnie ze składowaniem – nie można zbyt wielu kartonów układać jeden na drugim. Kiedy w środku są takie ciężkie produkty jak mąka czy olej, pudła mogłyby się złożyć, a żywność by się zniszczyła. Trzeba wtedy dodatkowo wzywać samochód do odbioru produktów.

– Po zakończeniu akcji każdy wolontariusz dostaje podziękowanie i rekomendację – wyjaśnia Kacper. – Na przykład w Tesco Gocław przez trzy dni pojawia się ok. 200 wolontariuszy, więc tyle podziękowań trzeba przygotować.

Strony: 1 2 3 4

Wydanie: 12/2016, 2016

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy