Wybory przechylone w stronę władzy

Wybory przechylone w stronę władzy

Obóz rządzący ma zagwarantowaną przewagę w kampanii Jeśli kampania wyborcza jest wyścigiem zbrojeń, to obóz rządzący zapewnił sobie przewagę amunicji i kalibru wszelkich rodzajów uzbrojenia, i to na każdym froncie. Trudno bowiem wskazać w III RP kampanię, w której władza w takim stopniu zaprzęgłaby do pracy na swoją rzecz podległe sobie instytucje. Oczywiście podobne skargi ze strony opozycji słychać było w każdym cyklu wyborczym, czy rządził SLD, czy PO-PSL, czy PiS. Zawsze też do jakiegoś stopnia telewizja będąca w rękach rządzących, a także instytucje państwa i samorządu pomagały władzy przed wyborami. Jednak od kilku miesięcy mamy do czynienia ze zmianą jakościową. To fakt, wybory i zasady prowadzenia kampanii wciąż są w pełni demokratyczne. Opozycja ma wsparcie bogatych i niezależnych od rządu PiS mediów prywatnych, nikt nie zamyka popularnych polityków antyrządowych w więzieniu, wiece i marsze odbywają się bez zakłóceń. Ale wybory są już przechylone na rzecz władzy w sposób systemowy. To znaczy, że mówimy już nie o nadużywaniu publicznych pieniędzy czy przychylności mediów, lecz o zalegalizowaniu sytuacji, w której rządzący mają przewagę na poziomie finansowania, ordynacji wyborczej i samej mocy oddanych głosów. To nie oznacza, że wybory będą sfałszowane, ale ostatecznie wygrana może zależeć od tych właśnie systemowych zmian i gwarantowanych przewag władzy. Gdy gra toczy się o pojedyncze mandaty – a tak jest tym razem – to, kto będzie rządził Polską, może zależeć od nawet drobnych przechyleń szali. A dziś system faworyzuje rządzących w sposób otwarty. To zaś każe postawić pytanie, czy wybory te są naprawdę uczciwe. Spółki, fundacje, córki 15 października Polacy pójdą do urn głosować nie tylko w wyborach do Sejmu i Senatu, ale i w wymyślonym ad hoc do celów wyborczych referendum. Nie byłby to pierwszy raz, kiedy instytucja referendum jest ośmieszana – tu kłania się prezydent Komorowski. Po raz pierwszy jednak pytania są tak tendencyjne i manipulatorskie, a referendum służy jako narzędzie wyborcze. I to na kilka sposobów. Po pierwsze, same poruszone w nim kwestie: wiek emerytalny, prywatyzacja, relokacja „nielegalnych imigrantów” i zapora na granicy z Białorusią, rymują się z rządową propagandą. Rząd pyta w referendum o postulaty, których nikt nie wysuwa – bo nie ma partii domagających się demontażu zapory na granicy czy „wyprzedaży majątku narodowego” – by w parodii demokratycznego procesu uzyskać poparcie dla rozwiązań, które i tak realizuje.  Ale nie tylko o szantaż moralny pytań referendalnych tu chodzi. Rozpisanie referendum na 15 października pozwala bowiem równolegle z kampanią wyborczą prowadzić kampanię referendalną. A więc i omijać zasady finansowania kampanii wyborczej, i strzelać gole do pustej bramki. Telewizja i media państwowe, a także dofinansowane publicznymi środkami fundacje agitują bowiem niby za głosem w referendum, choć w rzeczywistości slogany i hasła kampanii niby-referendalnej i wyborczej są te same. Wyświetlany na okrągło w TVP Info baner „15.X Wybierz Polskę” i całe godziny ramówki, których nie da się odróżnić od spotu wyborczego, tylko dokładają się do tego zjawiska. Programy newsowe, spoty wyborcze, informacje o referendum i zwyczajne reklamy spółek skarbu państwa zlewają się w jedną agitkę.  Bo jak pisał już na początku września „Dziennik Gazeta Prawna”, „spośród 67 podmiotów, które zarejestrowały się lub zgłosiły w PKW jako uprawnione do prowadzenia kampanii referendalnej, prawie jedną piątą stanowią fundacje spółek Skarbu Państwa”. To m.in. PGE, PKP, Pekao SA, PKO BP, Polska Grupa Zbrojeniowa, Totalizator Sportowy i Krajowa Grupa Spożywcza. Zasadne jest pytanie, po co np. koleje państwowe czy PZU mają prowadzić kampanię referendalną związaną z migracjami, prawem unijnym i obroną polskich granic. I czemu, jeśli nie wsparciu rządzących, tak szeroki udział i kolejne kampanie reklamowe mają służyć. A skoro jednej ze stron limit środków nie obowiązuje, to czy można dalej mówić o uczciwych wyborach? Opozycja na ten wyścig się spóźniła. Nie ma własnych spółek skarbu państwa, lecz również zaczęła zalepiać miasta i zalewać internet komunikatami okołoreferendalnymi, by podłączyć się pod trend – choć i tak do 15 października strat nie wyrówna.  Paliwo tanieje na wybory Ale skoro o spółkach skarbu państwa mowa, to nie można pominąć roli państwowego koncernu naftowego. Orlen – co do tego większość analityków nie ma już wątpliwości – pomaga obniżyć inflację, dusząc ceny paliw dla konsumentów indywidualnych. Stało się coś, co jeszcze w lutym br. na łamach PRZEGLĄDU przewidywał ekonomista dr Michał Możdżeń, podkreślając,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2023, 41/2023

Kategorie: Wybory 2023