11/2018

Powrót na stronę główną
This category can only be viewed by members.
Opinie

Czy dobro jest normalne?

Film „Kształt wody” pokazuje walkę moralności z normalnością, która jest zła Oscary zwykle zdobywa się bardziej za poruszenie ważnego politycznie tematu niż za kunszt artystyczny. W tym roku statuetkę zdobył „Kształt wody”, film, który doskonale łączy obie te kwestie. Jednak przede wszystkim pokazuje, że dobro i tzw. normalność bardzo często nie są tożsame, że wręcz się wykluczają. Osią filmu jest pokazanie konfliktu między tym, co normalne (w znaczeniu: zgodne z normami społecznymi), a tym, co moralne, czyli po prostu dobre. Pamiętajmy, że film przedstawia Amerykę sprzed rewolucji obyczajowej; dzisiaj hipisowskie czy rewolucyjne ideały weszły do mainstreamu, a nawet zaczęły w nim dominować, ale jak widać po wyborze Trumpa, zwolennicy autorytarnego porządku nie dali jeszcze za wygraną. Dlatego jest to film jak najbardziej na czasie, i to nie tylko w USA. Wielu krytyków wskazuje, że w „Kształcie wody” występuje konflikt dobra i zła. Po jednej stronie mamy wzajemne wsparcie, otwartość, tolerancję dla inności, życzliwość i serdeczność. Po drugiej – sadyzm, rasizm, faszyzujące poglądy, dominację, kult siły. Jednak mało kto zauważa, że przed rewolucją obyczajową ta druga postawa była uważana za normalną. To sadystyczny agent Strickland ma dobrą pracę, rodzinę, samochód i dom na przedmieściach. Do tego jest biały i w bardzo niezdrowy

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Na Bełacie do korytka

Szedł długimi korytarzami telewizji na Woronicza i darł się jak opętany: „Bełata! Bełata! Bełata!”. I to wystarczyło, by Krzysztof Łapiński został posłem PiS, a później urzędnikiem u Dudy. A Bełata (Szydło) chwilowo zatrzymała się na autorskiej wersji 500+. Co w jej przypadku oznacza 65 000+. A Łapiński? Też sobie nie krzywduje. Za parę minut obciachu dobrze płatna robota. Z nagrodami. Jakieś 20 000+.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Agnieszka Wolny-Hamkało Felietony Kraj

Coming out brzydkiego kaczątka

Transseksualny Kleks z tęczowym afro, w cytrynowej kamizelce ze szklanymi guzikami wielkości śliwki, był narkomanem. Uzależnionym od swojego dilera golarza Filipa, który dostarczał mu materiał najwyższej jakości (piegi i pigułki). Ostatecznie to spowodowało, że Kleks zmuszony był przyjąć do akademii uzurpatora Alojzego, podstępną lalkę, którą stworzył Filip, a która posiała apokaliptyczne zło. Z kolei baśń Andersena o brzydkim kaczątku to historia o homoerotycznym „wyałtowaniu się”. Bo niby jak inaczej zinterpretować fakt, że kaczątko zmienia się w pięknego łabędzia? (O homoseksualizmie samego Andersena wspomnijmy tylko w zaciszu nawiasu, bo to chyba oczywista oczywistość). Wiadomo, „Mnich” – pierwsza powieść gotycka (1796), opowiada historię queerową, a przebieranki, mnisie kaptury i zasłonki tylko dodają pieprzu całej sprawie. We „Frankensteinie” Mary Shelley stworzona zostaje erotyczna lalka do zaspokojenia emocjonalnych bądź seksualnych potrzeb (nie trzeba dodawać, jakiej orientacji najpewniej był sam dr Frankenstein). Nowe, queerowe odczytania gotyckich powieści, opowiadań i bajek są na tyle radykalne, że wnoszą ożywczą energię w „uśpione” interpretacje klasycznych tekstów. Raz na jakiś czas zdarza się unikatowe połączenie naukowej biegłości i precyzji z dobrą literaturą i wspaniałą zabawą. Bo nakładanie kolejnych faktorów (gotyckiego, queerowego) na znane nam teksty jest odświeżające i inspirujące. A niemal skandalizująca radykalność

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Reportaż

Tych zabójstw jest mnóstwo

W hrabstwie Osage podejrzane zgony Indian były na porządku dziennym Zniknięcie 24 maja 1921 r. Mollie Burkhart, mieszkanka osady Gray Horse w Oklahomie, zaczęła się bać, że coś się stało jednej z jej trzech sióstr, Annie Brown. Ta mająca 34 lata (…) kobieta zaginęła trzy dni wcześniej. (…) Mollie trzy lata wcześniej straciła już inną siostrę, Minnie. Ta śmierć nastąpiła zaskakująco szybko i chociaż lekarze tłumaczyli ją „osobliwą odmianą zespołu wyniszczenia”, Mollie szczerze w to wątpiła: Minnie miała zaledwie 27 lat i cieszyła się idealnym zdrowiem. Podobnie jak w przypadku ich rodziców, imiona Mollie i jej sióstr zapisano w rejestrze Osagów, co oznaczało, że są pełnoprawnymi członkami plemienia. A także, że są bogate. Na początku lat 70. XIX w. Osagowie zostali przesiedleni ze swoich ziem w Kansas do rezerwatu w północno-wschodniej Oklahomie. Tereny były tu skaliste, a ziemia uważana za bezwartościową, jednak dziesiątki lat później odkryto w tym miejscu jedne z największych złóż ropy naftowej w Stanach Zjednoczonych. Aby wydobywać ropę, jej poszukiwacze musieli uiścić Osagom opłatę za dzierżawę i prawa do eksploatacji. Na początku XX w. wszystkie osoby figurujące w rejestrze członków plemienia zaczęły otrzymywać co kwartał dywidendy.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Sylwetki

Być jak Ochorowicz

Jego telefon był lepszy niż urządzenie Bella. Pół wieku przed szkockim inżynierem Bairdem skonstruował telewizor Niedługo minie 101 lat od śmierci Juliana Ochorowicza, wynalazcy, innowatora, psychologa, jednego z największych umysłów nowoczesnej Europy. Dziś jego nazwisko jest bardziej znane w kręgach ezoterycznych niż naukowych. Julku, jesteś wielki Na studiach filologiczno-historycznych w Szkole Głównej, a później matematyczno-fizycznych i przyrodniczych na uniwersytecie w Warszawie imponował dociekliwością. Pochłaniały go zjawiska fizyczne, złożone właściwości materii i energii. Formułował hipotezy, wyciągał wnioski zdumiewające starszych kolegów i wykładowców. Jego rozprawa o metodach badawczych w psychologii zdobyła pierwszą nagrodę rektora Szkoły Głównej Józefa Mianowskiego. Przewodniczący sądu konkursowego prof. Henryk Struve musiał uznać argumenty 17-latka obalające jego własne poglądy. Ochorowicz eksperymentował z elektromagnetyzmem, promieniowaniem, prądem zmiennym. Był idolem swojego pokolenia. „Kochany Julku, jesteś wielki, jesteś sławny i chciwie pożądany, ja zaś mam również pewne znaczenie, bo Cię znam i jestem z tobą per Ty. H.S.”. Czyje to inicjały? Henryka Sienkiewicza. Cytat zaś pochodzi z prywatnego listu, którego oryginał zachował się w zbiorach Biblioteki Narodowej. Julian zapowiadał się na wybitnego odkrywcę. I został nim. Mając 24 lata, doktoryzował

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Od czytelników

Listy od czytelników nr 11/2018

Politycy o państwie polskim (przypomnienie na stulecie niepodległości) Minister spraw zagranicznych Niemiec o Polsce po 1918 r.: państwo sezonowe. Minister spraw zagranicznych ZSRR o tejże: bękart traktatu wersalskiego. Komuniści o rządzie na uchodźstwie: klika bankrutów. Premier rządu o Polsce po 1944 r.: państwa polskiego nie było. Szef partii rządzącej o państwie po 1989 r.: pokraczny twór Okrągłego Stołu. Mój Boże, a tyle było starań i nadziei! Andrzej Lam Nie odbiorą generałowi zasług Wojciech Jaruzelski był generałem i generałem pozostał. Po śmierci mogą mu naskoczyć. Ciekawe, jak doręczą mu ten akt. To był gość, który rąbał faszystów aż do Berlina. A inni w tym czasie siedzieli w lesie i myśleli, że za pomocą granatów i pistoletów wywołają III wojnę światową, bo im się ustrój nie podobał. Pewno chcieli, żeby wróciła sanacja i trzeba było bić czołem przed panami i księdzem. Potrafili strzelać do tych, którzy do samego końca gonili faszystów, nieważne w jakiej formacji. Szlag mnie trafia, jak ktoś mówi, że dzięki walce „żołnierzy wyklętych”, „niezłomnych” itd. mamy wolną, suwerenną, niepodległą Polskę. To znaczy, że każdy, kto nie był „wyklętym”, był zdrajcą? Ci, co odbudowali Warszawę, także? Akowcy, którzy się ujawnili, również? Tylko NSZ były w porządku, bo powstały w 1944 r. i nie walczyły w powstaniu warszawskim, bo im się nie podobało?

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Będą degradować

Ustawa dotknie tysiące oficerów PiS będzie miało ustawę degradacyjną i będzie mogło pozbawić stopni generałów Jaruzelskiego i Kiszczaka. Symbolicznie postawi na swoim. Nad motywami tych działań nie ma co się rozwodzić, pisałem o tym tydzień temu, więc tylko powtórzę: pisowska ustawa sięga dalej. Wyraźnie zostało w niej powiedziane, że degradacja będzie dotyczyć nie tylko członków WRON, ale i innych generałów, a także oficerów i podoficerów. Czyli kogo? Wiceszef MON Wojciech Skurkiewicz próbował to w Sejmie określić, ale wątpliwości nie rozwiał. Zaczął wyliczać – że generałów, oficerów, sędziów i prokuratorów z lat 1943-1956 zaangażowanych w zwalczanie podziemia „może być od 300 do 400 osób”, choć to „trudne do oszacowania”. Kolejna przesłanka degradacji – wydanie rozkazu użycia broni palnej wobec ludności cywilnej – dotyczyć może „kilkudziesięciu, najwyżej 100 oficerów Ludowego Wojska Polskiego” i okresów Czerwca ‘56 i Grudnia ‘70. Zgodnie z tymi słowami degradacja groziłaby mniej więcej 500 osobom. Trudno w te szacunki uwierzyć. PiS ma tendencję do rozszerzania grupy „potępionych” i nikt nie jest w stanie nad tym zapanować. Przykładem niech będzie lutowa ustawa o IPN. Ważne postacie w PiS zapowiadały, że ustawa będzie „martwa”, że do czasu wydania orzeczenia przez Trybunał Konstytucyjny nie będzie stosowana. Owszem, były to słowa kuriozalne,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Jak globalne korporacje urządzają świat

Wielkie firmy bez trudu opanowują rynki krajów na dorobku, także Polski, w branżach zapewniających łatwe zyski John Perkins był wysoko opłacanym ekonomicznym zabójcą (Economic Hit Man – EHM), jednym z ekspertów od ograbiania społeczeństw z ich zasobów. Tacy ludzie odgrywają istotną rolę w procederze przejmowania władzy politycznej i ekonomicznej przez globalne korporacje. Swoje wyznania spisał w 2004 r. Książka utrzymała się na liście bestsellerów „New York Timesa” przez 73 tygodnie, przetłumaczono ją na 32 języki, sprzedano 1,25 mln egzemplarzy. Polscy wydawcy zignorowali ten bestseller, chociaż nazwisko Perkinsa jest u nas znane. Tę lukę uzupełniło Studio Emka, publikując kolejną książkę Perkinsa „Hit man. Nowe wyznania ekonomisty od brudnej roboty”. Treść poprzedniej autor uzupełnia tu opisami wydarzeń z lat 2004-2015. Podstawowa procedura ograbiania krajów i społeczeństw przypomina schemat postępowania psychopatycznego: 1. wybranie potencjalnej ofiary, 2. skłonienie ofiary do uległości i opanowanie jej, 3. eksploatacja, 4. porzucenie. Etap 1. Identyfikacja potencjalnej ofiary Dokonuje się jej ze względu na zasoby i ocenę spodziewanych efektów opanowania ofiary: państwa, kraju, społeczności lokalnych… W okresie pracy Perkinsa jako EHM po kryzysie naftowym w latach 1973-1974, który boleśnie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przegląd związkowy

Płace, które dzielą

Wzrost wynagrodzeń nie może obejmować tylko części pracowników ochrony zdrowia Wynagrodzenia w ochronie zdrowia od lat budzą emocje. Z jednej strony, mamy pozorne zadowolenie wybranych, w miarę dobrze zarabiających grup zawodowych w tym sektorze, z drugiej – głodowe i urągające ludzkiej godności pensje większości, w licznych przypadkach z dodatkiem wyrównawczym do minimalnego wynagrodzenia. Praca w ochronie zdrowia ma być misją i służbą – tak słyszymy od lat. Ale misja i służba nie wystarczą do godziwego życia. Dlatego OPZZ od dawna dopomina się o regulacje wzrostu wynagrodzeń dla wszystkich pracowników ochrony zdrowia. Przedstawiciele związków zawodowych i pracodawców od wielu miesięcy występują ze wspólną inicjatywą systemowego rozwiązania problemu na posiedzeniach Rady Dialogu Społecznego. Uznaliśmy, że dość dialogu na ulicach i argumentów siłowych, czego przykładem było podpisanie w 2015 r. przez ówczesnego ministra zdrowia porozumienia ze środowiskiem pielęgniarek i położnych. Efektem tego „dialogu” było uchwalenie prawa przyznającego wyłącznie tej grupie zawodowej znaczących podwyżek płac (słynne 4 x 400 zł). Tak wyraźne rozwarstwienie płacowe w porównaniu z innymi zawodami w praktyce stało się podstawą – skądinąd słusznych – roszczeń innych grup pracowników. Temat systemowej regulacji płac dla pracowników sektora podjęto m.in. z inicjatywy OPZZ na pierwszym plenarnym posiedzeniu

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Włoskie bezkrólewie

Mimo wyborczego zwycięstwa Ruchu Pięciu Gwiazd wciąż nie wiadomo, kto zostanie premierem Choć końcowe wyniki głosowania z 4 marca właściwie zgadzały się z sondażami przedwyborczymi, dla wielu komentatorów i obywateli ostateczny rezultat jest trudny do strawienia. Zdecydowanym zwycięzcą okazał się Ruch Pięciu Gwiazd, populistyczna formacja założona kilka lat temu przez komika telewizyjnego Beppe Grilla bardziej jako antysystemowy happening niż realna platforma polityczna. Zyskując ponad 32% głosów, przedstawiciele Ruchu będą dominującą siłą w parlamencie. Tuż za nimi znalazła się ustępująca po pięciu latach rządzenia krajem Partia Demokratyczna, dla której to wynik wręcz poniżający. Ugrupowanie byłego premiera Mattea Renziego straciło prawie 7 pkt proc. poparcia, a całościowy wynik spadł poniżej 19%, bo wielu wyborców odwróciło się właśnie w stronę Ruchu Pięciu Gwiazd. Jednak najważniejsze w wyborczej układance jest to, co się dzieje na dalszych pozycjach. On wrócił Największym wygranym okazała się skrajnie prawicowa, nacjonalistyczna Liga Północna, która na włoskiej scenie politycznej istnieje od dziesięcioleci, ale nigdy nie odgrywała pierwszoplanowej roli. Tym razem partii, której przewodzi charyzmatyczny Matteo Salvini, udało się zdobyć 17,7% głosów, czyli jedynie nieco

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.