36/2024
Felietony {id:10, pr.90}
Podpatrzone {id:170026}
Festiwal w Sopocie, byłem na nim raz jako nastolatek, śpiewały wtedy Ewa Demarczyk i Anna German. I to było wydarzenie. Mieszkałem z rodzicami w domu Zaiksu, kompozytor też tam mieszkający dał mi cenny bilet. A German w salonie Zaiksu ćwiczyła swój potężny instrument głosowy, aż trzęsły się ściany. Okropny ten najnowszy festiwal, teraz TVN-owski. Nigdy nie było dobrze, poziom naszej piosenki marny, ale taki był niemal zawsze, kilka wyjątków nie zmienia stanu rzeczy. Teraz z tego zrobiła się dyskoteka, ogłuszająca muzyka, miganie świateł, a zamiast śpiewu deklamacje, recytacje i wrzaski. Jeden dzień z dawnymi wykonawcami i ich najpopularniejszymi piosenkami. Tu przynajmniej trochę nostalgii, zapach dawnego czasu i niebywały spektakl, jaki wyczynia czas, zmieniając na scenie młodych ludzi w staruszków i staruszki. Wiadomość z Czarnej Owcy, że zostało 1,6 tys. niesprzedanych egzemplarzy mojego „Domu pisarzy w czasach zarazy”, obniżą cenę, może coś się jeszcze sprzeda, a potem na przemiał, a to przecież 30 lat mojej pracy – skupić się na tym, co zostało jednak sprzedane. Czy nie można by rozdawać niesprzedanych książek, zamiast je unicestwiać? Otóż, jak się zdaje, nie, bo [...]
Zamknięte oczy i zatkane uszy {id:169922}
Przybyło trochę nadziei, że wreszcie zaczniemy wychodzić z tego bagna, którym dojna zmiana oblepiła państwo. Państwowa Komisja Wyborcza zrobiła pierwszy krok w dobrą stronę. Kłaniam się tu mec. Kaliszowi. Choć ten krok jest dość skromny jak na oczekiwania większości, która obserwowała bezczelność, z jaką kandydaci PiS ładowali w swoją kampanię wyborczą wagony pieniędzy. Naszych pieniędzy. Tych z budżetu państwa, których przeznaczenia powinni pilnować, bo do tego zostali powołani. A co zrobili? Splugawili zasady, ośmieszyli ważne słowa i symbole. Z powszechnego kłamstwa zrobili partyjną doktrynę. A ze złodziejstwa codzienną praktykę. Było oczywiste, że będą tego bronić wszelkimi metodami. Nawet jednej ukradzionej złotówki nie oddadzą bez walki. Trzeba o tym wiedzieć. I skutecznie odpowiadać na ich obecne działania. Ani lament części polityków PiS, ani groźby większości nie mogą zatrzymać marszu w stronę państwa bez zorganizowanych grup przestępczych. Skala tego, co już wiemy, prowadzi do dość oczywistego wniosku. Formacja, która ma w składzie tylu przestępców, musi być oceniana nie pod kątem jednej czy drugiej kampanii. Na coraz bliższym horyzoncie pojawia się problem oceny całej partii. Jak nasz system polityczny poradzi sobie ze zbudowanym [...]
Pocztówka z Ninu {id:169968}
Z Zadaru do Ninu jedzie się 20 minut. Tuż przed celem, na pagórku po lewej stronie, miga zza szyb charakterystyczna sylwetka kościoła św. Mikołaja (crkva sv. Nikole). Stary polski przewodnik, który trzymam w ręce, informuje, że kościół ten pochodzi z IX w., w rzeczywistości jednak zbudowano go dopiero na przełomie XI i XII stulecia. Ale perła Ninu – kościół św. Krzyża (crkva sv. Križa) rzeczywiście powstał w połowie, może drugiej połowie, IX w. Jego rozmiary są mniejsze niż kościółka św. Wojciecha na krakowskim Rynku. W środku jest pusty, od dawna już nie służy celom liturgicznym. Na jego białych ścianach tylko gdzieniegdzie można dostrzec ślady po freskach. Oto najmniejsza katedra świata. Ale dla zachodnich Słowian jest to katedra najczcigodniejsza. Bo w Ninie wszystko się zaczęło. Najpierw, z początkiem VII w., na starożytne miasto Aenona runęły hordy Słowian. Przybyły one z tzw. Białej Chrobacji (Białej Chorwacji), którą lokowano niegdyś w dzisiejszych Czechach i Małopolsce, choć raczej były to same Czechy. Ta słowiańska ekspansja przyniosła środkowej Europie regres. Zanikło koło garncarskie, zapomniano o metalurgii, ceramika stała się uboga i prymitywna, naczynia produkowano głównie [...]
Lamentacje nad (nie)dotacją {id:169955}
Decyzja Państwowej Komisji Wyborczej o odrzuceniu sprawozdania finansowego komitetu wyborczego PiS jest ważna i ciekawa, ale i ma dalekosiężne konsekwencje. Ważna, bo jednak wielomiesięczne zmagania PKW ze sprawozdaniem i sygnałami o naruszeniach nie odbywały się w ciszy (powyborczej). Zauważalny był nacisk opinii publicznej, żeby udowodnić nieprawidłowości poprzedniej ekipy. Ale też pomruki grozy dochodziły z okolic niegdysiejszej Zjednoczonej Prawicy, która sakralizuje swoje przewiny. PKW uznała, że 3,6 mln zł zostało wydanych z naruszeniem przepisów, musiała więc sprawozdanie odrzucić. Skutkuje to odebraniem trzykrotności tej sumy z dotacji oraz, co jeszcze poważniejsze, całkowitym zamrożeniem subwencji przez kolejne trzy lata. To już kilkadziesiąt milionów złotych. Batalia o kasę nie kończy się na groźbach polityków PiS (były wiceminister sprawiedliwości Jan Kanthak: „Członkowie PKW, którzy podpisali tę haniebną uchwałę, gorzko tego pożałują. Będzie ich to drogo kosztowało”), będą odwołania, będą kolejne decyzje. Symboliczne mleko się rozlało: PiS ponosi konsekwencje swojego nieokiełznanego pożądania utrzymania władzy. Przekonanie, że nikt tu nigdy polityków nie rozliczał, zderzyło się ze ścianą. To musi boleć. Pewnie jeszcze przez jakiś czas będziemy się zajmować tym, dlaczego PKW zakwestionowała taką sumę. Dlaczego nie większą? [...]
Osierocenie {id:169941}
Co najmniej przez pół wieku nie mogłem sobie tego wyobrazić. Przez kilka dekad bałem się, że po śmierci matki i ja umrę z rozpaczy, w najlepszym razie odejdę od zmysłów – bałem się więc raczej o siebie niż wizji świata bez niej. Jako znerwicowane dziecko surowego ojca i nadopiekuńczej matki długo pozostawałem w niejakim uzależnieniu od rodzicielki, potem niefortunnie przenosiłem je na kolejne partnerki i żony, przeżywałem żałoby porozstaniowe, poharatany emocjonalnie, ale z każdą taką katastrofą coraz dojrzalszy, coraz bardziej uodporniony. Odnoszę wrażenie, że matka żyła, dopóki nie nabrała pewności, że sobie bez niej poradzę. W ostatnich latach świadkowała moim upadkom i widziała, jak sobie z nimi radzę, raczej ukrywając przed nią zmartwienia, niż ją nimi obciążając. Gasła przez kilka miesięcy profesjonalnie zaopiekowana w buczkowickiej Willi Seniora, którą niniejszym polecam wszystkim, którzy w okolicy podbeskidzkiej znajdą się kiedyś w nagłej potrzebie znalezienia ośrodka dla swoich bliskich. Na pytanie, czy można się przygotować na śmierć własnego rodzica, odpowiadam trzeźwo: zdecydowanie tak, nie bez przyczyny w suplikacji katolicy błagają o to, by Bóg ich uchronił przed śmiercią nagłą i niespodziewaną – błagają [...]
Kraj {id:1, pr.88}
Od Sierpnia do Czerwca {id:169924}
Norman Davies: Jaruzelski prowadził politykę Gorbaczowa na co najmniej trzy lata przed tym, zanim zaczął ją uprawiać Gorbaczow. Prof. Janusz Reykowski – zajmuje się psychologią społeczną i polityczną. W latach 1980-2002 dyrektor Instytutu Psychologii PAN. Współzałożyciel Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. Od grudnia 1988 r. do stycznia 1990 r. członek Biura Politycznego KC PZPR. W czasie obrad Okrągłego Stołu współprzewodniczący (z Bronisławem Geremkiem) zespołu ds. reform politycznych. Fenomenem jest szybkość, z jaką Solidarność zorganizowała się w sierpniu 1980 r. Jakby ktoś podpalił suchą słomę. Przecież ludzie dobrze wspominali Gierka, a zbuntowali się przeciw niemu. – Punktem zwrotnym była podwyżka w 1976 r., która bardzo nadwątliła obraz Gierka. A lata 1978-1979 to był już czas gwałtownego pogarszania się sytuacji gospodarczej. Miało to swoje przyczyny związane ze spłatą długów, sytuacja ekonomiczna była zła, ekipa, która rządziła w tamtym czasie, kiepsko sobie radziła. Pamiętam, że ktoś ze Sztabu Generalnego poprosił mnie o wykład dla wyższych oficerów na temat zadowolenia i niezadowolenia w organizacji. Wykład był z psychologii, ale jego tematyką niedwuznacznie odnosiłem się do zjawiska niezadowolenia w polskim społeczeństwie. Zostało to dobrze [...]
Bardzo drodzy patrioci {id:169975}
Ponad 100 mln zł PiS wyprowadziło z Funduszu Patriotycznego do organizacji skrajnie prawicowych i kościelnych. Fundusz Patriotyczny, utworzony w marcu 2021 r., jest projektem ideologicznym, którego głównym zadaniem miała być „realizacja polityki pamięci w zakresie historii i dziedzictwa Polski, w tym dorobku polskiej myśli społeczno-politycznej, ze szczególnym uwzględnieniem myśli narodowej, katolicko-społecznej i konserwatywnej”. Dysponentem funduszu był Instytut Dziedzictwa Myśli Narodowej im. Romana Dmowskiego i Ignacego Jana Paderewskiego, którego dyrektorem został jeden z głównych architektów polityki historycznej PiS, prof. Jan Żaryn, słynący m.in. z gloryfikowania przedwojennych polskich faszystów z Obozu Narodowo-Radykalnego oraz bronienia mordercy i terrorysty Janusza Walusia powiązanego z rasistowskim i neonazistowskim Afrykanerskim Ruchem Oporu. Zastępcą Żaryna w randze wicedyrektora, odpowiedzialnym za Fundusz Patriotyczny, został Andrzej Turkowski, zaufany człowiek nieformalnego lidera środowisk skrajnie prawicowych, Roberta Bąkiewicza. Korupcja polityczna. Z mejli wykradzionych ze skrzynki Michała Dworczyka, ministra w kancelarii premiera Mateusza Morawieckiego, które publikowała strona Poufna Rozmowa, wiadomo, że Turkowski dostał dyrektorski stołek w wyniku tajnego porozumienia między środowiskami neofaszystowskimi skupionymi wokół Bąkiewicza a PiS. Wszystko rozegrało się w czerwcu 2020 r., przed drugą turą wyborów prezydenta RP. W zamian za [...]
Kułeba, Wołyń i akcja „Wisła” {id:169935}
W minionym tygodniu gwiazdą polskich mediów i polskiego internetu został Dmytro Kułeba, szef MSZ Ukrainy. Internet – jak to się mówi – płonął. Kułeba zyskał tę popularność wizytą na odbywającym się w Olsztynie Campusie Polska Przyszłości. Tam, razem z Radosławem Sikorskim, miał spotkanie z młodzieżą. Potem odpowiadał na pytania. Jedna z uczestniczek zapytała go, kiedy Polska będzie mogła w końcu przeprowadzić ekshumacje ofiar ludobójstwa na Wołyniu. To pytanie, którego szef ukraińskiego MSZ powinien się spodziewać i mieć przygotowaną odpowiedź. Przygotowany był tak: najpierw stwierdził, że „Olsztyn, w którym trwa Campus, odegrał dużą rolę podczas operacji »Wisła«”. „Zdaje sobie pani sprawę z tego, czym była operacja »Wisła« i wie pani, że ci wszyscy Ukraińcy zostali przymusowo wygnani z terytoriów ukraińskich, żeby zamieszkać m.in. w Olsztynie?”, zapytał. I dodał: „Ale nie mówię o tym. Gdybyśmy dzisiaj zaczęli grzebać w historii, to jakość rozmowy byłaby zupełnie inna i moglibyśmy pójść bardzo głęboko w historię i wypominać sobie te złe rzeczy, które Polacy uczynili Ukraińcom i Ukraińcy Polakom”. Po pierwsze, nie chodzi o wypominanie, tylko o możliwość ekshumacji i pochówku szczątków osób zamordowanych. Dlaczego [...]
W co grają Niemcy? I co z tym zrobimy? {id:169949}
Polska nie potrafi wyjść z dwóch kiczowatych mitów: złego Niemca, który knuje, i kiczu pojednania, dobrego Niemca, który nas zaprasza do Europy. Gdyby nie było Niemców, należałoby ich wymyślić. 85 lat po wojnie pół polskiej debaty, pełnej emocji, kręci się wokół Niemiec. Eksplodują pretensje, jedne słuszne, drugie wydumane. To widać jak na dłoni, Polska nie potrafi wyjść z dwóch kiczowatych mitów: złego Niemca, który knuje, i kiczu pojednania, dobrego Niemca, który nas zaprasza do Europy. Te mity niewiele mówią o Niemcach, za to wiele o Polakach. Po pierwsze, o zachodnich sąsiadach wiemy zaskakująco mało, przy czym niewiedza dotyka też tych, którzy wiedzieć powinni: publicystów i polityków. Po drugie, ucieczka w mity świadczy o niewiedzy podwójnej: na temat Niemiec i polskich interesów. Bo jeżeli oczekiwania w stosunku do Berlina są tak różne, to znaczy, że sami nie wiemy, czego chcemy. Niezbyt to dojrzałe. Jak wygląda to w praktyce, opisał Stefan Chwin w dziennikach. Warto po nie sięgnąć. Autor podczas konferencji o wypędzeniach odbywającej się w Pasawie notuje: „A na sali – widzę – Polacy zaproszeni na konferenz. Polacy dobrani w korcu [...]
Biznes Szopy i ludzie Morawieckiego {id:169938}
Paweł Szopa był dla PiS swój, ale podsłuchy mu założono. „Red is Bad to marka dla ludzi ceniących wolność i dumnych z polskiej historii. Przypominamy zapomnianych bohaterów oraz niepodległościowe zrywy naszych przodków. Jesteśmy stąd. Nie chcemy wyrzec się tradycji. Nie boimy się brać spraw w swoje ręce. Wierzymy w prywatną inicjatywę i ciężką pracę. Najwyższa jakość i polska produkcja to dla nas sprawa kluczowa”, mówił w wywiadach założyciel firmy, która w kręgach prawicowych zyskała status kultowej. W bluzach i koszulkach z tym znakiem pokazywali się prezydent Andrzej Duda i jego małżonka. Należący do Szopy sklep odwiedził premier Mateusz Morawiecki. Dla polityków prawicy młody przedsiębiorca stał się symbolem sukcesu ekonomicznego opartego na wartościach. Z czasem spółki zakładane przez ceniącego wolność i zrywy niepodległościowe dyktatora mody stały się dostawcą i partnerem biznesowym Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych (RARS) i dosłownie spłynął na nie deszcz pieniędzy. W niektórych mediach pisano, że może to być nawet pół miliarda złotych. Działalnością właściciela marki Red is Bad w końcówce rządów PiS zainteresowały się Centralne Biuro Antykorupcyjne i prokuratura. Dziś on i były prezes RARS Michał Kuczmierowski są [...]
Kibole i orzełki {id:169928}
Wielomilionowe „interesy” to tylko składowa firmy Red is Bad. Warto wiedzieć, jaka filozofia stoi za tą marką. Twórca Red is Bad bardzo dobrze rozpoznał swoją grupę odbiorców. Nazwa marki nie jest przypadkowa i bynajmniej nie bierze się z niechęci do koloru czerwonego. Sukces firmy założonej przez Pawła Szopę, oprócz finansowania przez PiS, wynika z przemyślanego marketingu skierowanego do bardzo wąskiej grupy odbiorców, których można określić jako ludzi myślących o sobie w kategoriach „jedynych i prawdziwych patriotów”. Noś z dumą i godnością. Nie przez przypadek koszulki i akcesoria sprzedawane przez Red is Bad są tak często widywane na wydarzeniach kojarzonych ze środowiskami narodowców i skrajnej prawicy. Red is Bad stało się szybko fenomenem. Paweł Szopa udzielił „Gazecie Wyborczej” wywiadu, z którego podobno wszyscy czegoś o sobie się dowiedzieli (m.in. tego, że narodowcy podobno wcale nie są tacy źli). Samą markę „GW” określiła jako „kultową”, mimo że działała ona wtedy zaledwie moment. We wstępie do wywiadu z Szopą podkreślano, że zrosła się z Marszem Niepodległości i jego uczestnikami prawie tak, jakby była odzieżą służbową uczestników wydarzenia. Szopa i Iwański o filozofii swojej [...]
Pozbawieni niewinności {id:169959}
Średni wiek, w którym dziecko w Polsce ma pierwszy kontakt z pornografią, to 11 lat. – Do szkoły moje dziecko chodzi z telefonem, w którym zainstalowałam nie tylko lokalizator, ale też aplikację pozwalającą monitorować treści, z jakich korzysta. Jedną z pierwszych czynności było zresztą zaznaczenie funkcji: „Blokuj treści 18+”. Uważam się za sprytną mamę, bo znalazłam jeszcze opcję blokowania konkretnych stron. Wyłączyłam dostęp do 25 najpopularniejszych witryn z pornografią. Taką listę znalazłam, wpisując hasło „popularne strony porno” w wyszukiwarkę. Jestem jednak bezsilna w momencie, kiedy dziecko przekroczy próg szkoły i ma kontakt z rówieśnikami. Każde z nich nosi komórkę i może komunikatorem wysłać link albo gifa z fragmentem porno. Jest to zresztą powszechne już od drugiej klasy podstawówki – opowiada Jola, matka 11-letniej Marysi. Rodzicu, blokuj do woli. Nie przez przypadek rozmawiamy z mamą tak małej dziewczynki. Na łamach PRZEGLĄDU wspominaliśmy już kilkukrotnie, że obecnie średni wiek, w którym dziecko w Polsce ma pierwszy kontakt z pornografią, to zaledwie 11 lat. Wskazują na to zarówno dane Naukowej i Akademickiej Sieci Komputerowej (NASK), jak i opracowania badań przygotowanych przez Fundację Dajemy [...]
Duch strategicznego partnerstwa {id:169997}
Premier Indii w Polsce Narendra Modi w Warszawie! To była historyczna wizyta. Tak ją przedstawiano w mediach, podkreślając, że to pierwsza wizyta premiera Indii w Polsce od 45 lat. Na tym relacja się kończyła. Ewentualnie uzupełniano ją informacją, że odbyła się w 70. rocznicę nawiązania stosunków dyplomatycznych między naszymi państwami. I cytowano premiera Modiego: „Z tej okazji postanowiliśmy podnieść nasze relacje do poziomu partnerstwa strategicznego. Relacje między Indiami a Polską opierają się na wspólnych wartościach, takich jak demokracja i praworządność”. Uzupełnijmy te lakoniczne informacje. Historia stosunków polsko-indyjskich nie zaczyna się dziś. Były już one kiedyś bliskie, a towarzyszyły temu intensywne kontakty gospodarcze. Bardziej intensywne niż obecnie. Gwoli przypomnienia, rządy obu państw nawiązały stosunki dyplomatyczne 30 marca 1954 r. na szczeblu ambasad. Już rok później, w 1955, oficjalną wizytę w Polsce złożył pierwszy premier Indii Jawaharlal Nehru. W 1967 r. składała wizytę w Polsce Indira Gandhi. A 12 lat później, w 1979 r., kolejny premier Indii – Morarji Desai. Były też rewizyty: w 1977 r. w Indiach przebywał I sekretarz KC PZPR Edward Gierek, a w 1985 r. Wojciech Jaruzelski. Bliskie [...]
Historia {id:6, pr.86}
Wojna światowa, wojna polska {id:169932}
Wypowiedzenie wojny Hitlerowi przez Brytyjczyków i Francuzów jest zbywane krótkimi wzmiankami. A przecież ten dzień zmienił sytuację nie tylko w Europie, ale i na świecie. 3 września 1939 r. Zofia Nałkowska zapisała w dzienniku: „Obiektywnie biorąc, dzień był pełen zdarzeń: Anglia o 11 rano, a Francja o 5 wypowiedziały wojnę. Radio transmituje manifestacje tłumu przed obu ambasadami. Jest to już więc nie sama bolesna wojna Polski i Niemiec, ale nowa wojna światowa”. To, co było wówczas oczywiste dla znakomitej pisarki, nie jest oczywiste dla dzisiejszych Polaków, zwłaszcza dla tych, którzy prowadzą politykę historyczną III RP. Bo dla nich kluczowe są dwie daty: 23 sierpnia i 17 września 1939 r. Obie układają się w logiczną całość, której sednem jest niemiecko-radziecki „pakt dwóch diabłów” przeciwko Polsce. Po tylu latach antykomunistycznej polityki historycznej nie trzeba już tu dopowiadać, że nie byłoby wybuchu II wojny światowej, gdyby nie pakt Ribbentrop-Mołotow, i nie byłoby klęski Polski w 1939 r., gdyby nie wejście Armii Czerwonej 17 września. Do tej układanki w żaden sposób nie pasuje data 3 września. Wypowiedzenie wojny Hitlerowi przez Brytyjczyków i Francuzów zwykle [...]
Świat {id:3, pr.80}
Srebrne żniwa {id:169952}
Rewolucja technologiczna i energetyczna zbudowana jest na klasycznych fundamentach: cierpieniu, krwi i nierównościach. Na początek zapraszam do prostego eksperymentu. Usiądźcie w fotelu, na krześle, na kanapie. Nie zmieniajcie niczego ze swojej codziennej rutyny, bez względu na to, czy jesteście w pracy, czy w domu. Korzystajcie z tych samych przedmiotów, co zawsze. Telefon komórkowy, inteligentny zegarek, e-papieros, laptop na biurku, w niektórych przypadkach samochód o napędzie hybrydowym lub elektrycznym w garażu. Do tych ostatnich obiektów macie pewnie trochę dalej, ale pierwsze są raczej w zasięgu ręki, ewentualnie wzroku. Tak samo jak kobalt, który je zasila. Piekło na ziemi. Dwie trzecie globalnych złóż tego srebrnego, połyskującego metalu znajduje się w Demokratycznej Republice Konga. Pod względem powierzchni to drugie największe państwo w Afryce, niewiele ustępujące zdominowanej przez pustynię Algierii. I jednocześnie miejsce, o którym można mówić, że jest autentycznym piekłem na ziemi. To tutaj rozwijał się najbardziej brutalny, eksploatacyjny model europejskiego kolonializmu, stworzony przez belgijskiego króla Leopolda, który Konga nie oddał nawet swojemu krajowi, tylko zamienił we własną posiadłość. Ducha europejskiego monarchy jako metafory niemożności wyrwania się z kolonialnych więzów nawet pół wieku [...]
Pracują więcej, zarabiają mniej {id:169963}
Grecja testuje sześciodniowy tydzień pracy. „Świat pracy w Grecji przypomina teraz dżunglę”, mówi w „Le Monde” Giorgos Gavrilos z lewicowej partii Syriza, alarmując, że łamie się prawa pracownicze i robi z Greków tanią siłę roboczą. Poseł opozycji często wyraża oburzenie zarówno w wystąpieniach parlamentarnych, jak i w rozmowach z mediami, punktując działania konserwatywnego rządu: wydłużenie godzin pracy, osłabienie inspekcji pracy, kryminalizację działań związkowych. „Stworzono gorsze, antypracownicze prawo”, alarmuje w rozmowie z francuskim dziennikiem. Szczególnym przedmiotem krytyki Gavrilosa jest ustawa 5053/2023, która weszła w życie 1 lipca br. Zgodnie z nią można wprowadzić 48-godzinny tydzień pracy. Pracownik otrzyma wówczas dodatkowo 40% wynagrodzenia za szósty dzień, a jeśli ten przypadnie w niedzielę lub święto, podwyżka wzrośnie do 115%. Można też dołożyć pracownikowi 120 minut nadgodzin przy zachowaniu pięciu dni roboczych. Nowe zapisy dotyczą firm działających nieprzerwanie, to jest świadczących usługi 24 godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, lub deklarujących określone „obciążenie pracą”. W tym drugim przypadku chodzi o konkretne zadania lub projekty. Powyższe zapisy nie są obowiązkowe, gdy jednak jakieś przedsiębiorstwo je zastosuje, musi ujednolicić czas pracy dla wszystkich. Trzeba wówczas [...]
Kultura {id:4, pr.76}
Antykwaryczny Fundusz Emerytalny {id:170018}
Na rynku sztuki lub antyków można dobrze zarobić. Wystarczy na tym się znać. Jak dorobić do pensji lub emerytury? Dobrze zarobić można na rynku sztuki lub antyków. Wystarczy na tym się znać. Na przykład opłaca się wiedzieć, że pospolita moneta aluminiowa z 1958 r. o nominale 5 zł, z rybakiem na rewersie, osiąga na aukcjach cenę 10 tys. zł. Taka moneta może się poniewierać w domowych szpargałach. Nie wyrzucimy jej, jeśli wiemy, że można na niej zarobić. Warto pamiętać, że monet nie czyścimy przed sprzedażą! Moneta pozbawiona patyny traci wartość handlową. Legendarne domy aukcyjne Sotheby’s i Christie’s powstały w XVIII stuleciu. U nas pierwszy dom aukcyjny powstał w 1989 r. Wolny rynek sztuki i antyków w Polsce ma 35 lat. Jesteśmy na początku drogi. Odwiecznym problemem na krajowym rynku sztuki jest brak towaru. Zarobi osoba, która odkryje dobry towar i wprowadzi go do handlu. Kupowane są prawie wyłącznie polonika. Polskie dzieła są rozproszone po świecie, szukanie ich i sprowadzanie na krajowy rynek to dobry zawód. Szczególną rolę na rynku odgrywają prywatni kolekcjonerzy. Zbierają dzieła sztuki, najlepsze zostawiają dla siebie, inne [...]
Sprzedawca życzeń {id:169946}
Alicja Majewska zaśpiewała: „Jaka róża, taki cierń”, a czterdziestka chłopa odpowiedziała chórem: „Nie dziwi nic”. Pojąłem, że stałem się autorem pieśni masowej. Jacek Cygan – (ur. w 1950 r.) autor tekstów piosenek i musicali, poeta, prozaik, scenarzysta, juror i organizator festiwali muzycznych, a także osobowość telewizyjna. Kawaler Orderu Uśmiechu. Członek Akademii Fonograficznej ZPAV. Podobno teksty pańskich piosenek powstają perypatetycznie. – Muszę je wychodzić. Jak już tekst wymyślę, a potem nie umiem powtórzyć, to wiem, że coś się nie zgadza. Pewnie dlatego, że uprawia pan szczególną dyscyplinę. W piosence wszystko musi się zgadzać. – Przede wszystkim musi się zgadzać z muzyką. Autor jest więźniem frazy. Muzyka narzuca, ile można użyć sylab – nie wolno użyć więcej, nawet o jedną. Kiedyś były takie czasy, że najpierw powstawał tekst. Tak pisał Jeremi Przybora, przychodził do Jerzego Wasowskiego, a on – jak sam żartował – kładł tekst na klawiaturze i miał proste zadanie: każdej sylabie przyporządkować jedną nutę. Tak też było na początku za moich czasów, kiedy pracowałem z Jerzym Filarem, z Naszą Basią Kochaną – dawałem im teksty, a oni komponowali muzykę. Rozwój [...]
Sport {id:323, pr.66}
Jasny gwint w bramce {id:170022}
Czy Szczęsny to najlepszy bramkarz w historii polskiej piłki? Statystyki na to wskazują: 84 mecze – najwięcej w kadrze, 34 czyste konta – też rekord. „Jak pająk się nad dziuplą bramki rozczapierza, jak krzak wystrzela w niebo, człowiek-barykada” – to oczywiście Kazimierz Wierzyński o Zamorze, ale równie dobrze pasują te wersy do Wojciecha Szczęsnego. Paradoks pozycji bramkarza polega na tym, że im gorzej gra drużyna, tym większą szansę ma golkiper na życiowe popisy. To w trzecioligowym Brentford jeszcze jako nastolatek Szczęsny zasłużył sobie na miano klubowego bramkarza dekady i wyrobił markę. To w permanentnie słabującej reprezentacji Polski zagrał najlepsze spotkania i przyciągnął uwagę świata. W topowych klubach głównie musiał dbać o koncentrację, w Brentfordzie i reprezentacji musiał być skupiony w pełnym wymiarze czasowym, bo nasi byli nieustannie bombardowani przez rywali. Kończąc karierę w szczytowej formie, zaskoczył wszystkich, być może także samego siebie. Uczynił to akurat w tym dniu, w którym po 14 latach ogłosili powrót na scenę jego muzyczni idole – Liam i Noel Gallagherowie, założyciele zespołu Oasis. Imiona dzieci Szczęsnego – Liam i Noelia – wydawać się mogą nietypowe, [...]
Przebłyski {id:19, pr.}
Po różańcach czas na Garmond {id:170030}
Z placówek Poczty Polskiej wyjechały różańce i święte obrazki. Prezes Mikosz wprowadza tam normalność. Zaczyna się cywilizowanie miejsc, do których przychodzimy przecież nie w celach modlitewnych. Jest szansa, że to dopiero początek i że za dewocjonaliami wyleci z Poczty Polskiej spółka Garmond. Znana z dobierania sobie tytułów do kolportażu. Głównie takich, które obficie wydawano za dojnej zmiany. Jako prywatna firma mogliby to robić. Ale nie w lokalach Poczty Polskiej, z którą mają umowę na wyłączność. Tam muszą być też tytuły, które Garmondowi się nie podobają. Na przykład „Przegląd” czy „Tygodnik Powszechny”.
Ołdakowski jak Luke Skywalker {id:170031}
Ciągle słyszymy pytania, dlaczego Muzeum Powstania Warszawskiego jest tak dalekie od prawdy. Ale czy po Lechu Kaczyńskim można było się spodziewać czegoś innego? Po tym, jak z kapelusza wyciągnął Jana Ołdakowskiego, który w 2002 r. nie miał bladego pojęcia o muzealnictwie? Niestety, po 22 latach dyrektorowania muzeum niewiele się zmieniło. Dla Ołdakowskiego „powstańcy byli jak Luke Skywalker”. A to, co zrobił z muzeum, uważa za „wprowadzenie nowej jakości do polskiego muzealnictwa”, bo „naszą specyfiką jest gra z osobą zwiedzającą”. No i gra – w największym fotoplastykonie w Polsce. Na prawdziwe muzeum ku pamięci tej wielkiej tragedii: 200 tys. cywilnych ofiar i zgładzonego miasta, przyjdzie poczekać, aż odejdzie ekipa Ołdakowskiego i wspierających go tchórzliwych polityków. Dość już nakłamano. Młodzież chce wiedzieć, kto zgotował jej rówieśnikom tak straszny los.
Biskup i też olimpijczyk {id:170032}
Niesławny prezes PKOl Radosław Piesiewicz tonie. I znikąd pomocy. Z kołem ratunkowym nie śpieszą nawet ci, którzy korzystali z kasy załatwionej przez Sasina w spółkach skarbu państwa. Ani prezesi związków sportów zimowych, którym Piesiewicz załatwił wycieczkę do Paryża. Może liczył na wsparcie biskupa kieleckiego Mariana Florczyka? Piesiewicz zabrał delegata Konferencji Episkopatu ds. Duszpasterstwa Sportowców na olimpiadę. Nie po to, by ulokować go w domu pielgrzyma. Biskup był traktowany lepiej niż godnie. Wiadomo, z jakim skutkiem. Bp Florczyk może mógłby pomóc Piesiewiczowi znaleźć egzorcystę na finał jego rządów w PKOl?
Prof. Polak ubolewa i akcentuje {id:170033}
Prof. Wojciech Polak jako przewodniczący kolegium IPN bohatersko walczy z pomnikami po PRL. Chwali się tym w „Naszym Dzienniku”, organie o. Rydzyka. Na coś przecież trzeba wydać te kilkaset milionów złotych, które państwo łoży na IPN. I na utrzymanie setek pracowników. W kraju prof. Polak to ważne panisko. A co z ekshumacjami ofiar ludobójstwa na Wołyniu? Tu przewodniczący jest cichutki jak myszka: „zwracamy na to uwagę, akcentujemy te kwestie, staramy się, ubolewamy”. My też ubolewamy. I pytamy, jak długo będziemy płacić za komfortowe życie ludzi polujących na resztki pomników. Samorządowcy też ich mają dość. I coraz częściej stawiają opór reprezentantom tej patologicznej polityki historycznej.
Psychologia {id:2389, pr.}
Natura czy kultura? {id:169943}
Badania, które zrewolucjonizowały psychologię. Młoda kobieta, która 7 maja 1934 r. zgłosiła się na oddział położniczy dla ubogich kliniki uniwersyteckiej w Iowa City, wydawała się zdezorientowana. Podała pielęgniarkom dwa imiona i cztery nazwiska; nie chciała lub nie mogła określić, jak naprawdę się nazywa, dlatego personel szpitala wybrał za nią i w aktach administracyjnych figuruje jako Viola Hoffman. (…) W szpitalu kobiety takie jak Hoffman standardowo proszono o zgodę na przeprowadzenie testu inteligencji. Ze względu na zły stan psychiczny pacjentki trudno stwierdzić, czy Hoffman rozumiała, na czym polega test IQ, i czy wiedziała, że jeśli uzyska słaby wynik, może zostać umieszczona w zakładzie psychiatrycznym i poddana zabiegowi sterylizacji. Zgodziła się wprawdzie na badanie, ale być może zdawała sobie sprawę, że z uwagi na niski status społeczny nie mogła odmówić. Właśnie dlatego pewnego dnia Hoffman przez mniej więcej godzinę siedziała w skromnie umeblowanym szpitalnym gabinecie z psychologiem, zadającym jej jedno pytanie za drugim, przy czym wiele z nich zawierało pojęcia, których w ówczesnym stanie mogła nie zrozumieć. Poproszono ją np., by zastanowiła się nad przeciwstawnymi pojęciami, opisała różnice między lenistwem a bezczynnością, [...]
Od czytelników {id:52, pr.}
Listy od czytelników nr {id:170028}
Igrzyska czy „Boże igrzysko” Najgorszy od 1956 r. wynik reprezentacji na tegorocznej olimpiadzie dobitnie pokazuje nasze miejsce w sporcie. Próby wskazania winnych ujawniły całą serię stanów kryzysowych: w demografii, ekologii, szkolnictwie, nauce, technice, finansach, energetyce, prawie itp. Spadamy jako państwo w rankingach, lecz mamy 21. armię na świecie. Nadymanie balonów to rozrywka polityków, ochoczo występujących w programach typu przesłuchanie lub magiel, co obserwujemy codziennie w „mediach”. Brak przy tym obiektywnej autorskiej informacji. Słynne 4% na zbrojenia może być gwoździem do trumny dalszego rozwoju. Koszty utrzymania drogich zabawek są znacznie wyższe od ceny zakupu. O to, co będzie dalej, martwić się będą następcy lub wspomogą ich siły wyższe, bo koalicje rządzące traktują państwo jak hotel Patria – all inclusive i korzystają z tego całymi garściami. Może zmierzamy do powtórki z historii? Zbigniew Milewski Pokolenie ustrojowej transformacji Plan Sachsa wprowadzony rękami Balcerowicza. Transformacja ustrojowa i społeczna, która zostawiła za burtą miliony ludzi, a z garstki zrobiła miliarderów. Miała to być terapia szokowa dla Polski, ale wyszedł szok bez terapii. Obecnie zaciera się pamięć o początkach lat 90., kiedy niszczono zakłady pracy, [...]
Zwierzęta {id:16692, pr.}
Dziewczyna z krukiem {id:169970}
Przytłaczająca większość dzikich pacjentów jest tu z winy człowieka. Drobna kobieta z warkoczem wsiada do auta z naklejką „Raven on board”. Na specjalnym drążku, pośród zabezpieczeń na fotelach, „kruk na pokładzie” – Echo. Jeśli jest w dobrym humorze, woła: „Co masz? Pokaż! Echo, super Echo!”. Innym razem rozrabia, dziobie, spada z kijka, brudzi. – Marzyłam o kruku, ale nie wyobrażałam sobie zniewolenia któregoś ze swoich pacjentów. To, co dzikie, ma wrócić na wolność. Echo jest krukiem hodowlanym, kupiłam go ponad dwa lata temu – mówi Marta Węgrzyn, techniczka weterynarii. Kruk jest monogamiczny, wybiera sobie jednego partnera. Echo ma Martę. Wracają z codziennego porannego spaceru, to ich wspólne dwie godziny w lasach, na łąkach. Aktualnie Marta ma pod opieką około setki zwierząt. Jeże w garażu. Nie chciała studiować weterynarii, wolała od razu zaangażować się w pomoc zwierzętom, dlatego stworzyła kilka lat temu Opolskie Centrum Leczenia i Rehabilitacji Dzikich Zwierząt Avi. Drobne, wytatuowane ręce pokrywa siateczka blizn różnych rozmiarów – po pazurach, zębach, dziobach. – Jak pracowałam w lecznicy, to zwierzęta mnie nie lubiły – uśmiecha się. Avi, własną fundację i ośrodek, [...]
Aktualne {id:5660, pr.}
Listy od czytelników nr {id:170028}
Igrzyska czy „Boże igrzysko” Najgorszy od 1956 r. wynik reprezentacji na tegorocznej olimpiadzie dobitnie pokazuje nasze miejsce w sporcie. Próby wskazania winnych ujawniły całą serię stanów kryzysowych: w demografii, ekologii, szkolnictwie, nauce, technice, finansach, energetyce, prawie itp. Spadamy jako państwo w rankingach, lecz mamy 21. armię na świecie. Nadymanie balonów to rozrywka polityków, ochoczo występujących w programach typu przesłuchanie lub magiel, co obserwujemy codziennie w „mediach”. Brak przy tym obiektywnej autorskiej informacji. Słynne 4% na zbrojenia może być gwoździem do trumny dalszego rozwoju. Koszty utrzymania drogich zabawek są znacznie wyższe od ceny zakupu. O to, co będzie dalej, martwić się będą następcy lub wspomogą ich siły wyższe, bo koalicje rządzące traktują państwo jak hotel Patria – all inclusive i korzystają z tego całymi garściami. Może zmierzamy do powtórki z historii? Zbigniew Milewski Pokolenie ustrojowej transformacji Plan Sachsa wprowadzony rękami Balcerowicza. Transformacja ustrojowa i społeczna, która zostawiła za burtą miliony ludzi, a z garstki zrobiła miliarderów. Miała to być terapia szokowa dla Polski, ale wyszedł szok bez terapii. Obecnie zaciera się pamięć o początkach lat 90., kiedy niszczono zakłady pracy, [...]
Czy zarząd PKOl powinien zmienić prezesa? {id:170001}
Robert Korzeniowski, czterokrotny mistrz olimpijski Tak. Odsunięcie prezesa PKOl powinno być jednak dopiero początkiem dyskusji o procesie uzdrowienia tej instytucji. Trzeba zadać sobie pytanie, czym PKOl ma się zajmować, bo można odnieść wrażenie, że jego ostatnie działania są odległe od tego, co zawarto w statucie. Pan Piesiewicz powinien jak najszybciej podać się do dymisji. Chodzi tu nawet nie o jego osobisty interes czy uwikłanie polityczne, ale o to, jak na jego obecności w ruchu olimpijskim cierpi cały polski sport. Michał Listkiewicz, działacz sportowy, sędzia piłkarski PKOl jest instytucją zakładaną przez wielkich Polaków, i to w czasach tuż po odzyskaniu niepodległości. Przez lata prezesami tej instytucji byli wybitni ludzie. Prezesem PKOl powinna być osoba nieuwikłana w bieżące polityczne spory. To ktoś, kto powinien działać ponad wszelkimi podziałami. Dziś sprawa prezesa PKOl jest medialnie bardzo upolityczniona. O jego odwołaniu powinno zadecydować całe środowisko sportowe, czyli wszyscy zrzeszeni członkowie PKOl. Impuls do takiego ruchu powinna jednak dać komisja rewizyjna, która wcześniej zweryfikowałaby nieprawidłowości. PKOl nie może działać długo w konflikcie z rządem i Ministerstwem Sportu, bo muszą to być naczynia połączone. Witold [...]
Po różańcach czas na Garmond {id:170030}
Z placówek Poczty Polskiej wyjechały różańce i święte obrazki. Prezes Mikosz wprowadza tam normalność. Zaczyna się cywilizowanie miejsc, do których przychodzimy przecież nie w celach modlitewnych. Jest szansa, że to dopiero początek i że za dewocjonaliami wyleci z Poczty Polskiej spółka Garmond. Znana z dobierania sobie tytułów do kolportażu. Głównie takich, które obficie wydawano za dojnej zmiany. Jako prywatna firma mogliby to robić. Ale nie w lokalach Poczty Polskiej, z którą mają umowę na wyłączność. Tam muszą być też tytuły, które Garmondowi się nie podobają. Na przykład „Przegląd” czy „Tygodnik Powszechny”.
Ołdakowski jak Luke Skywalker {id:170031}
Ciągle słyszymy pytania, dlaczego Muzeum Powstania Warszawskiego jest tak dalekie od prawdy. Ale czy po Lechu Kaczyńskim można było się spodziewać czegoś innego? Po tym, jak z kapelusza wyciągnął Jana Ołdakowskiego, który w 2002 r. nie miał bladego pojęcia o muzealnictwie? Niestety, po 22 latach dyrektorowania muzeum niewiele się zmieniło. Dla Ołdakowskiego „powstańcy byli jak Luke Skywalker”. A to, co zrobił z muzeum, uważa za „wprowadzenie nowej jakości do polskiego muzealnictwa”, bo „naszą specyfiką jest gra z osobą zwiedzającą”. No i gra – w największym fotoplastykonie w Polsce. Na prawdziwe muzeum ku pamięci tej wielkiej tragedii: 200 tys. cywilnych ofiar i zgładzonego miasta, przyjdzie poczekać, aż odejdzie ekipa Ołdakowskiego i wspierających go tchórzliwych polityków. Dość już nakłamano. Młodzież chce wiedzieć, kto zgotował jej rówieśnikom tak straszny los.
Biskup i też olimpijczyk {id:170032}
Niesławny prezes PKOl Radosław Piesiewicz tonie. I znikąd pomocy. Z kołem ratunkowym nie śpieszą nawet ci, którzy korzystali z kasy załatwionej przez Sasina w spółkach skarbu państwa. Ani prezesi związków sportów zimowych, którym Piesiewicz załatwił wycieczkę do Paryża. Może liczył na wsparcie biskupa kieleckiego Mariana Florczyka? Piesiewicz zabrał delegata Konferencji Episkopatu ds. Duszpasterstwa Sportowców na olimpiadę. Nie po to, by ulokować go w domu pielgrzyma. Biskup był traktowany lepiej niż godnie. Wiadomo, z jakim skutkiem. Bp Florczyk może mógłby pomóc Piesiewiczowi znaleźć egzorcystę na finał jego rządów w PKOl?
Prof. Polak ubolewa i akcentuje {id:170033}
Prof. Wojciech Polak jako przewodniczący kolegium IPN bohatersko walczy z pomnikami po PRL. Chwali się tym w „Naszym Dzienniku”, organie o. Rydzyka. Na coś przecież trzeba wydać te kilkaset milionów złotych, które państwo łoży na IPN. I na utrzymanie setek pracowników. W kraju prof. Polak to ważne panisko. A co z ekshumacjami ofiar ludobójstwa na Wołyniu? Tu przewodniczący jest cichutki jak myszka: „zwracamy na to uwagę, akcentujemy te kwestie, staramy się, ubolewamy”. My też ubolewamy. I pytamy, jak długo będziemy płacić za komfortowe życie ludzi polujących na resztki pomników. Samorządowcy też ich mają dość. I coraz częściej stawiają opór reprezentantom tej patologicznej polityki historycznej.
Pytanie Tygodnia {id:591, pr.}
Czy zarząd PKOl powinien zmienić prezesa? {id:170001}
Robert Korzeniowski, czterokrotny mistrz olimpijski Tak. Odsunięcie prezesa PKOl powinno być jednak dopiero początkiem dyskusji o procesie uzdrowienia tej instytucji. Trzeba zadać sobie pytanie, czym PKOl ma się zajmować, bo można odnieść wrażenie, że jego ostatnie działania są odległe od tego, co zawarto w statucie. Pan Piesiewicz powinien jak najszybciej podać się do dymisji. Chodzi tu nawet nie o jego osobisty interes czy uwikłanie polityczne, ale o to, jak na jego obecności w ruchu olimpijskim cierpi cały polski sport. Michał Listkiewicz, działacz sportowy, sędzia piłkarski PKOl jest instytucją zakładaną przez wielkich Polaków, i to w czasach tuż po odzyskaniu niepodległości. Przez lata prezesami tej instytucji byli wybitni ludzie. Prezesem PKOl powinna być osoba nieuwikłana w bieżące polityczne spory. To ktoś, kto powinien działać ponad wszelkimi podziałami. Dziś sprawa prezesa PKOl jest medialnie bardzo upolityczniona. O jego odwołaniu powinno zadecydować całe środowisko sportowe, czyli wszyscy zrzeszeni członkowie PKOl. Impuls do takiego ruchu powinna jednak dać komisja rewizyjna, która wcześniej zweryfikowałaby nieprawidłowości. PKOl nie może działać długo w konflikcie z rządem i Ministerstwem Sportu, bo muszą to być naczynia połączone. Witold [...]
Wywiady {id:2, pr.}
Od Sierpnia do Czerwca {id:169924}
Norman Davies: Jaruzelski prowadził politykę Gorbaczowa na co najmniej trzy lata przed tym, zanim zaczął ją uprawiać Gorbaczow. Prof. Janusz Reykowski – zajmuje się psychologią społeczną i polityczną. W latach 1980-2002 dyrektor Instytutu Psychologii PAN. Współzałożyciel Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. Od grudnia 1988 r. do stycznia 1990 r. członek Biura Politycznego KC PZPR. W czasie obrad Okrągłego Stołu współprzewodniczący (z Bronisławem Geremkiem) zespołu ds. reform politycznych. Fenomenem jest szybkość, z jaką Solidarność zorganizowała się w sierpniu 1980 r. Jakby ktoś podpalił suchą słomę. Przecież ludzie dobrze wspominali Gierka, a zbuntowali się przeciw niemu. – Punktem zwrotnym była podwyżka w 1976 r., która bardzo nadwątliła obraz Gierka. A lata 1978-1979 to był już czas gwałtownego pogarszania się sytuacji gospodarczej. Miało to swoje przyczyny związane ze spłatą długów, sytuacja ekonomiczna była zła, ekipa, która rządziła w tamtym czasie, kiepsko sobie radziła. Pamiętam, że ktoś ze Sztabu Generalnego poprosił mnie o wykład dla wyższych oficerów na temat zadowolenia i niezadowolenia w organizacji. Wykład był z psychologii, ale jego tematyką niedwuznacznie odnosiłem się do zjawiska niezadowolenia w polskim społeczeństwie. Zostało to dobrze [...]
Sprzedawca życzeń {id:169946}
Alicja Majewska zaśpiewała: „Jaka róża, taki cierń”, a czterdziestka chłopa odpowiedziała chórem: „Nie dziwi nic”. Pojąłem, że stałem się autorem pieśni masowej. Jacek Cygan – (ur. w 1950 r.) autor tekstów piosenek i musicali, poeta, prozaik, scenarzysta, juror i organizator festiwali muzycznych, a także osobowość telewizyjna. Kawaler Orderu Uśmiechu. Członek Akademii Fonograficznej ZPAV. Podobno teksty pańskich piosenek powstają perypatetycznie. – Muszę je wychodzić. Jak już tekst wymyślę, a potem nie umiem powtórzyć, to wiem, że coś się nie zgadza. Pewnie dlatego, że uprawia pan szczególną dyscyplinę. W piosence wszystko musi się zgadzać. – Przede wszystkim musi się zgadzać z muzyką. Autor jest więźniem frazy. Muzyka narzuca, ile można użyć sylab – nie wolno użyć więcej, nawet o jedną. Kiedyś były takie czasy, że najpierw powstawał tekst. Tak pisał Jeremi Przybora, przychodził do Jerzego Wasowskiego, a on – jak sam żartował – kładł tekst na klawiaturze i miał proste zadanie: każdej sylabie przyporządkować jedną nutę. Tak też było na początku za moich czasów, kiedy pracowałem z Jerzym Filarem, z Naszą Basią Kochaną – dawałem im teksty, a oni komponowali muzykę. Rozwój [...]
Zamknij oknoCzekaj, trwa ładowanie!
To może potrwać sekundę lub dwie.