Ludzie, którzy przywiązują nadmierną wagę do szczegółów, na ogół gubią szerszy obraz. Generał Jaruzelski widział jedno i drugie Prof. Janusz Reykowski – psycholog społeczny, od 1951 r. związany z Uniwersytetem Warszawskim. W latach 1980-2002 dyrektor Instytutu Psychologii PAN. Jeden z założycieli Szkoły Wyższej Psychologii Społecznej w Warszawie. Od 1949 r. do 1990 r. członek PZPR, od grudnia 1988 r. do stycznia 1990 r. członek Biura Politycznego KC PZPR. W czasie obrad Okrągłego Stołu współprzewodniczący (z Bronisławem Geremkiem) zespołu ds. reform politycznych. Czy dla psychologa gen. Jaruzelski jest twardym orzechem do zgryzienia? – Nie chciałbym mówić o Generale Jaruzelskim w tych kategoriach – tzn. przyjmując rolę eksperta, który publicznie analizuje cudzą osobowość. Jeśli z kimś się współpracowało, to oczywiście można się podzielić swoimi doświadczeniami i wrażeniami, ale nie w roli eksperta (psychologa). A wracając do istoty pana pytania, jak zakładam, chodzi panu o to, czy Generał wydawał mi się tajemniczy i niezrozumiały? Otóż raczej nie. Uważałem i uważam, że to postać o wyjątkowym wymiarze, o bardzo złożonym umyśle i osobowości, ale nie znaczy to, że mogłem go uważać za osobę zagadkową i nieprzewidywalną. Czy również dlatego, że miał pan bliskie kontakty z gen. Jaruzelskim? – Nie miałem zbyt bliskich kontaktów, ale sens tego, co przed chwilą powiedziałem, jest mniej więcej taki: to, co Generał robił, w czasie gdy miałem okazję przyglądać się temu z mniejszego dystansu, nie było dla mnie zaskakujące. Myślę, że poczucie zaskoczenia i niezrozumiałości mogło się pojawiać u tych osób, które stworzyły sobie jego uproszczony stereotyp. A do uproszczonych stereotypów on nie pasuje. Jeśli jednak patrzyło się na niego jak na polityka, przywódcę państwa, który zmaga się z ogromnie trudnymi problemami i szuka ich rozwiązania, a przy tym sam się zmienia, w miarę jak rzeczywistość stawia przed nim nowe wyzwania i wymagania, to sens tego, co robił, wydaje się bardziej zrozumiały. DOŚWIADCZENIE WOJNY Spróbujmy przeanalizować biografię gen. Jaruzelskiego. Według mnie, największy wpływ na jego dalsze losy i postawę życiową miały pobyt na Syberii i wojna. W ogóle jego pokolenie jest nimi skażone i trauma z nimi związana wpływała i wpływa na ich myślenie, postępowanie, a często drogi życiowe. – Nie potrafię dokładnie ocenić znaczenia różnych etapów życiorysu Generała, ale zgodzę się z panem, że doświadczenie wywiezienia na Syberię musiało mieć na niego, tak jak na tysiące innych Polaków, wielki formujący wpływ. Chyba ważnym efektem owego wpływu mogło być przekonanie, że Polacy znajdują się pod bezwzględną kontrolą potężnego mocarstwa i że jedynym sposobem na polepszanie ich sytuacji jest znalezienie form współpracy z nim. Najlepszym przykładem tej współpracy było utworzenie polskiej armii na Wschodzie i wspólna walka z faszyzmem. Natomiast doświadczenie wojny i powojenne pokazało, że cała linia myślenia politycznego, która dominowała w czasie wojny – wiara w rząd londyński, AK, armię na Zachodzie i zachodnie mocarstwa – wymaga gruntownej rewizji. Stawało się oczywiste, że w istniejącej sytuacji na tych założeniach niczego konstruktywnego dla Polski zbudować się nie da. Generał jest egzemplifikacją pokolenia doświadczonego nie tylko Syberią, ale i wojną? – Myślę, że do podobnych konkluzji co on doszła wtedy niemała część polskiej inteligencji, która żyła w przekonaniu o istnieniu „dwóch wrogów”. Jej przedwojenna wiara w Zachód po wojnie kompletnie się załamała. Okazało się bowiem, że nie daje perspektywy Polakom i nie pozwala na rozwiązanie problemów, w których kraj się znalazł. I że trzeba przyjąć zupełnie inne podejście. Przypuszczam, że Generał musiał przejść podobną drogę, kiedy formował się jego polityczny światopogląd. Z drugiej strony można wskazać wielu ludzi, u których przeżycia syberyjskie wpłynęły na to, co nazywa się antysowietyzmem. – Na pewno były takie osoby. Myślę, że mniej ich było wśród tych, którzy wrócili w mundurach i z bronią obok Armii Radzieckiej. Przyjście do Polski ze Wschodu w mundurze bardziej skłaniało do myślenia, że Polskę trzeba budować w ramach tego, co historia dała nam w owym czasie. Ale prawdą jest także, że część spośród tych, którzy „wrócili w mundurach”, coraz bardziej rozczarowywała się do praktyki PRL i rewidowała swój światopogląd. Zamiłowanie gen. Jaruzelskiego do wojska, do munduru spowodowało, że po wojnie pozostał w armii, ale mógł też z niej wystąpić. – Dlaczego miał wystąpić,
Tagi:
Paweł Dybicz









