Wykalkulowana dyskalkulia dyskwalifikuje?

Wykalkulowana dyskalkulia dyskwalifikuje?

Dyskalkulia to medyczna nazwa zaburzeń zdolności, umiejętności matematycznych. Fachowe określenie pewnej dysfunkcji osobowej, kłopotu z posługiwaniem się liczbami, prostymi działaniami czy relacjami matematycznymi. Można by jednak zaryzykować tezę, że niekiedy da się zaobserwować pewien społeczny wymiar dyskalkulii. Śledząc nasze media, wypowiedzi publiczne, można dojść do wniosku, że Polska jest dyskalkuliczką. Co bywa paradoksalne, kiedy się uzna, że równolegle nasza społeczność doskonale sobie radzi ze sprawnym nad wyraz (nad liczbę?) rachowaniem, ściboleniem, gromadzeniem, pomnażaniem, powiększaniem, kiedy idzie o własne sprawy, majątki, dobra, korzyści. Jak to mówił zamożny ojciec do pierworodnego: „Pamiętaj, synu, pieniądze nie są najważniejsze! Są jeszcze nieruchomości, aktywa, kruszce, biżuteria, brylanty, akcje, polisy i obligacje”.

Ktoś powie, że bogacenie się ludzka rzecz, wręcz naturalna, oczekiwana zdolność, wymarzona kompetencja, zaradność rosnąca geometrycznie – należne są pochwały, a nie przytyki, grymasy i malkontenckie marudzenie. Dodać można, że do „tatusinej” listy dochodzą w ostatnich latach jakby zintensyfikowane synekury państwowo-publiczne, ciągnięcie z publicznych zasobów, ile wlezie w kieszeń, sejf, słoik, skarpetę, piramidę finansową. Taka pozorna sprzeczność, że naród niepotrafiący liczyć tak liczy na siebie, że zliczyć nie sposób. Ale nie ma co linczować akurat polskich ciułaczy, pomnażaczy – to kwestia globalna, jeśli tylko los pozwolił urodzić się w odpowiednim zakątku ziemi, z uprzywilejowanym odcieniem skóry, a na dodatek mężczyzną. Ludzka chciwość nie ma granic. „W miarę wzrostu bogactw rośnie i chciwość – im więcej kto ma, tym więcej pragnie”, pisał już Owidiusz, a Tacyt konstatował: „Chciwość i bezczelność to główne wady możnych”.

Ale prawdę rzekłszy, o kim innym miał traktować ten pamflecik. Z bólem serca i bezradnością niezaradną poświęcam po raz kolejny na darmo swój czas i słowa na rzecz Anżeja Dudy, dla przyjaciół politycznych (jego, nie moich) – nadziei prawic zjednoczonych wokół, takoż niezjednoczonych i wszelakich innych.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 46/2023, dostępnym również w wydaniu elektronicznym

 

Wydanie: 2023, 46/2023

Kategorie: Felietony, Roman Kurkiewicz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy