Szczepionkowe manipulacje doktora Wakefielda Czekałem na Heathrow na poranny lot do Detroit, kiedy wziąłem gazetę i rozłożyłem ją, by przeczytać mój najnowszy tekst. (…) „Lekarz od MMR manipulował danymi o autyzmie”. W samą porę. Prawdopodobnie czekaliśmy za długo, ale musieliśmy mieć pewność. „Dochodzenie »Sunday Timesa« ujawniło, że lekarz, który wywołał panikę w związku ze szczepionkami MMR dla dzieci, zmieniał i fałszował wyniki swoich badań, tworząc pozory związku z autyzmem. Poufna dokumentacja medyczna i wywiady ze świadkami pozwoliły ustalić, że Andrew Wakefield manipulował danymi pacjentów, co wzbudziło obawy, że potrójna szczepionka MMR przeciwko odrze, różyczce i śwince miała związek z ich stanem”. (…) Pośliniłem palec i przewracałem strony, aż dotarłem do szóstej i siódmej: trzy tysiące słów na 16 łamach plus dwie ramki z dodatkowymi informacjami. Białymi wytłuszczonymi wersalikami na szarym pasku biegnącym przez obie strony tytuł krzyczał: „UKRYWANE DOKUMENTY POKAZUJĄ PRAWDĘ O MMR”. Potem moja fotografia i lead: „Dochodzenie »Sunday Timesa« odkryło, że za trwającym od dekady strachem przed szczepieniem kryły się sfałszowane dane”. Zgrabnie. (…) „Kluczowe daty kryzysu”, nosiła tytuł jedna z ramek. Druga: „Jak strach doprowadził do powrotu odry”. To musiało nastąpić. (…) Miałem stos słabo zanonimizowanych akt z badania pilotażowego. Miałem opinie ekspertów (…). Wreszcie miałem protokoły przesłuchań przed sędziami, niezliczone dokumenty uzyskane na podstawie Freedom of Information Act. A dzięki nakazowi sądu czytałem dokumentację medyczną dzieci w kancelarii mojego prawnika w dniu, gdy Wakefield wycofał pozew o zniesławienie. Część tych materiałów wciąż pozostawała utajniona. I były też luki w materiale dowodowym. (…) Z pomocą przyszedł mi jednak australijski profesor. Jego strategia ciągłej zmiany wersji przed General Medical Council, upór, że kolonoskopie wykonywano wyłącznie z troski o pacjenta, oznaczała, że jego prawnicy – i wszyscy zgromadzeni wokół ustawionych w prostokąt stołów – odświeżali raz po raz, po kilkadziesiąt razy, każdą notatkę i list ze stert kartonowych pudeł. Te sześciocentymetrowe segregatory wypchane tajną dokumentacją wertowano dużo częściej, niż tego potrzebowałem. Gdy usadzony przy drzwiach zapełniałem notes za notesem, słyszałem nie tylko o przypadkach, w których normalny stan przedstawiano w „Lancecie” jako chorobę zapalną jelit. Miałem dzieci, którym w tabeli przypisywano regresywny autyzm, ale w ogóle nie postawiono diagnozy autyzmu. Chłopców, u których pierwsze objawy miały się rozwinąć w ciągu paru dni, choć zgodnie z ich kartami zdrowia przez całe miesiące nic im nie dolegało. I słyszałem o pacjentach, o których lekarze martwili się jeszcze przed podaniem MMR. Nie znalazłem ani jednego przypadku, w którym dokumentacja zgadzałaby się z tym, co z takim skutkiem opublikowano w czasopiśmie. Moim zdaniem tego właśnie należało się spodziewać, gdy wzięło się grupę pacjentów z grup antyszczepionkowych do badań nadzorowanych przez prowincjonalnych prawników. A chociaż tytuł naszego tekstu, opublikowany na pierwszej stronie, był wystarczająco szokujący, to kiedy przekopano się przez przypadki poszczególnych dzieci – ich historie, diagnozy i rzekome powiązania czasowe – bezczelność tego, czego się dopuszczono, okazała się powalająca. * W dniu, w którym skończyła się jego kariera lekarza, wyglądał, jakby nic go to nie obchodziło. Opuściwszy miejsce na przesłuchaniu w Londynie, zajął je w nowojorskim Midtown, w studiu NBC. Sam, bez zespołu oskarżycieli czy dziennikarza śledczego grzebiących w dowodach, o 7.43 był umówiony na sześć minut z twarzą programu „Today”, Mattem Lauerem. – Może to dziwny sposób rozpoczynania wywiadu – zagaił Lauer, jakby pytał przyjaciela o ulubione płatki śniadaniowe – ale czy wciąż mogę mówić do pana „doktorze”? Andrew Wakefield się uśmiechnął. Łatwizna. – Tak – odparł. – Nie mogą zmienić faktu, że skończyłem medycynę. Był poniedziałek 24 maja 2010 r. Przy ustawionych w prostokąt stołach w Londynie, gdzie było pięć godzin później, przewodniczący komisji Surendra Kumar właśnie rozpoczął 217. dzień przesłuchań. Odczytał na głos „postanowienia” i „sankcje”: uwolnienie endoskopisty Simona Murcha od zarzutów jako „niemającego rozeznania”. Wykroczenia Wakefielda i Walker-Smitha oznaczały „skreślenie ich z rejestru lekarzy”. Lista przestępstw uznanych za udowodnione ciągnęła się długo. Wakefielda uznano za winnego m.in. prowadzenia badań bez zgody komisji etycznej lub zabezpieczeń; narażenia dzieci, które nie miały zgłoszonych żadnych problemów jelitowych,










