Wysycha rzeka Kolorado

Wysycha rzeka Kolorado

To jedna z najintensywniej eksploatowanych i najpracowitszych rzek na świecie

Korespondencja z USA

Lato 2022 smażyło nas w każdym zakątku globu. W USA rekordy temperatur padły w ponad 300 miejscach, zwłaszcza na terenie Kalifornii i Arizony, które już od trzech lat gnębi susza. Dla Kalifornii pierwsze półrocze było najbardziej suche w całej jej historii. Spadło tylko nieco ponad 80 mm deszczu – 25% tego, co normalnie, a tym samym pobity został rekord suszy z 2013 r. (2022, National Centers for Environmental Information). Dotychczasowe progi upałów zostały przekroczone m.in. w Dolinie Krzemowej, gdzie 6 września termometry wskazały 43 st. C, i w stolicy stanu, Sacramento – 47 st. C, również 6 września. Nawet w chłodzonym mgłami znad Pacyfiku San Francisco było tego dnia 35 st. C.

Rzeka daje życie

Choć w walce z upałami wydatnie pomaga nam klimatyzacja, jeszcze bardziej potrzebna jest wtedy woda. Tę ogromnej połaci południowo-zachodnich części Stanów Zjednoczonych, w tym Kalifornii, dostarcza rzeka Kolorado – piąta największa rzeka Ameryki (po Missouri, Missisipi, Jukonie i Rio Grande), znana głównie jako rzeźbiarka słynnego Wielkiego Kanionu. Nie wszyscy wiedzą, że to jednocześnie jedna z najintensywniej eksploatowanych i najpracowitszych rzek na świecie. To dzięki niej w Dolinie Kalifornijskiej nieprzerwanie trwa produkcja żywności, zaspokajająca aż 65% krajowego zapotrzebowania na zboże, owoce i warzywa. Bez niej nie mielibyśmy Hollywood ani Las Vegas. Obie metropolie znajdują się na terenach geologicznie pustynnych i choć oddalone od rzeki o setki kilometrów, właśnie z niej czerpią wodę za pośrednictwem akweduktów. Gdy w 1936 r. na granicy stanów Arizona i Nevada spiętrzono rzekę słynną zaporą Hoovera – swego czasu była to największa hydroelektrownia i konstrukcja betonowa na świecie, dzisiaj jest na 38. miejscu – zaczęła ona dostarczać również energię. U podnóża zapory rozciągają się dwa sztuczne jeziora, Mead i Powell, do dziś dzierżące miano największych rezerwuarów wodnych w USA. Podsumowując, Kolorado nawadnia dzisiaj prawie 2,5 mln ha ziemi uprawnej i stanowi źródło wody pitnej dla ok. 40 mln ludzi w siedmiu stanach: Kolorado, Wyomingu, Arizonie, Utah, Nowym Meksyku, Nevadzie i Kalifornii.

Susza uśmierca rzekę

Tylko że, tak jak wiele innych systemów wodnych na świecie, Kolorado wysycha. Patrząc na rezerwuar Mead z punktu widokowego na szczycie zapory Hoovera, przekonujemy się, jak bardzo. W latach 2000-2021 poziom wody w zbiorniku obniżył się o 48 m. Tylko w ostatnim roku spadł o dodatkowe 9 m. Naukowcy z NASA Earth Observatory, którzy dokonali tych dokładnych pomiarów, wyjaśniają, że mówimy o ubytku rzędu 75% normalnego stanu.

Jeszcze bardziej apokaliptyczny obraz widać koło zapory Morelos, na granicy amerykańsko-meksykańskiej. Tam po przejściu przez zaporę rzeka wsiąka w ziemię. Dawniej płynęła aż do Morza Corteza. Ostatni raz w 1998 r. Od 2014 r. trwają prace nad odbudową życia i wegetacji w jej dawnej delcie, która po budowie zapory Glen Canyon w Arizonie (1966) wyschła i zmieniła się w pustynię. Były nawet pierwsze sukcesy, lecz atakująca obecnie susza już zaczyna je odwracać. Generalnie wody w rzece jest dzisiaj o jedną piątą mniej niż 100 lat temu. Naukowcy alarmują, że to początek prawdziwego kryzysu. Jak to jednak z kryzysami bywa, i ten ma więcej niż jedną matkę. Zmiany klimatyczne to tylko część opowieści o umieraniu rzeki. Bo w momencie kluczowym dla przymierza człowieka z rzeką zdrowy rozsądek i głosy ekspertów zostały złożone na ołtarzu chciwości i politykierstwa.

Człowiek uśmierca rzekę bardziej

Jest rok 1916. Młody inżynier hydrolog Eugene Clyde La Rue wraca z wyprawy przez Kolorado i Arizonę i przedstawia przełożonym w USGS (United States Geological Survey) raport, że Kolorado nie może być brana pod uwagę jako stabilny dostawca wody dla całej zachodnio-południowej połaci kraju, gdyż cyklicznie wysycha. W najlepszym scenariuszu raz na 50-100 lat, w najgorszym co 10-20 lat. Rząd zlecił badania, bo pierwsze dekady XX w. to intensywny rozwój tej części kraju. Nowy Meksyk i Arizona dopiero co otrzymały status nowych amerykańskich stanów (1912), Utah jest stanem od niecałych 20 lat (1896). Atrakcyjne warunki osadnictwa przyciągają nowych mieszkańców, a ci potrzebują stałego dostępu do wody, by zmieniać nieużytki w obszary rolnicze. Przedsiębiorcy ustawiają się w kolejce, by inwestować w rozwój miast, transportu i rozrywki. Odkąd Los Angeles staje się światową stolicą filmu i wchodzi w złotą erę, południe Kalifornii wybucha populacyjnie i urbanizacyjnie.

W 1922 r. w Santa Fe w Nowym Meksyku dochodzi do podpisania paktu Colorado River Compact – porozumienia w sprawie użytkowania rzeki przez siedem wspomnianych już stanów oraz Meksyk. Z dokumentów wynika, że wody w rzece jest wystarczająco dużo, by każdy sygnatariusz mógł zaspokoić zgłoszone potrzeby, a władze stanów nie musiały ograniczać liczby wydawanych pozwoleń na wszelkie inicjatywy ekonomiczne. Gdy ciekawscy dziennikarze wywęszyli, że eksperci z Eugene’em La Rue na czele oceniali potencjał rzeki na dużo mniejszy, pojawiło się wyjaśnienie, że ich ekspertyzy nie mogły być brane przez decydentów pod uwagę, gdyż sporządzono je w sposób niechlujny i niezrozumiały dla normalnego człowieka. Publice przedstawiono za to inne badania z monitoringu stanu wód w rzece. Prowadzono je na przełomie dekad (1918-1921) i miały być koronnym dowodem na to, że rzeka Kolorado spokojnie wywiąże się z oczekiwań.

– Problem z tymi badaniami był taki, że te lata były akurat wynaturzeniem, wszędzie spadło więcej deszczu, a zimy w Górach Skalistych wyjątkowo obfitowały w śnieg, który, topniejąc, zasadniczo zasila rzekę – wyjaśniają John Fleck i Eric Kuhn, autorzy wydanej przed trzema laty książki „Do diabła z nauką. Jak ignorowanie niewygodnych faktów zniszczyło rzekę Kolorado”.

Drugim problemem były przydziały, o które zabiegały i które otrzymywały poszczególne stany. – Każdy polityk, jeśli ma coś z kimś negocjować, woli zawyżyć stawkę, by na pewno to coś dostać, bo wyborcy nie wybaczają niespełnionych obietnic. Z wodą sytuacja była taka, że wszyscy wiedzieli, iż jeśli jej zabraknie, to już będzie problem przyszłych pokoleń. Dlatego nikt niczym się nie przejmował i porozumienie podpisano – tłumaczą autorzy.

Człowiek ignoruje naukę

Ale książka Kuhna i Flecka jest ważna z jeszcze jednego powodu. Autorzy uzyskali dowody, że raporty La Rue i jego zespołu zostały przez sygnatariuszy porozumienia odrzucone, ponieważ przedstawione tam liczby i fakty były po prostu niewygodne dla polityków pielęgnujących pewną wizję przyszłości regionu. Raporty umyślnie zignorowano, i to z błogosławieństwem najważniejszych osób w kraju.

Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 42/2022, dostępnym również w wydaniu elektronicznym.

Fot. AFP/East News

Wydanie: 42/2022

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy