Szkoda, że biało-czerwoni na te mistrzostwa nie dojechali Już po futbolowym balu, czyli mundialu Russia 2018. Szef trójkolorowych Didier Deschamps jako trzeci w historii wywalczył mistrzostwo świata w piłce nożnej zarówno jako zawodnik (1998), jak i trener (2018). Wcześniej podobnej sztuki dokonali Brazylijczyk Mário Zagallo (1958 i 1962 jako zawodnik, 1970 jako trener) oraz Niemiec Franz Beckenbauer (1974 i 1990). Kilka chwil po zakończeniu niedzielnego finału słynną paryską Avenue des Champs-Élysées zaczęto nazywać Deschamps Élysées. Złotą Piłkę dla najlepszego piłkarza mundialu przyznano reprezentantowi Chorwacji Luce Modriciowi. W ekipie mistrzów świata jedyne indywidualne trofeum otrzymał Kylian Mbappé, uznany za najlepszego gracza młodego pokolenia (poniżej 21 lat). Królem strzelców z sześcioma zdobytymi bramkami został angielski snajper Harry Kane. Na skutek poważnej kontuzji nie wyjechałem do Rosji i wszystkie 64 mecze obejrzałem w domowym zaciszu. Otwarte dusze i serca Wśród tych, którzy pojechali, był Michał Kołodziejczyk z Wirtualnej Polski („Mundial 2018. Rosja oswojona”) i ujął to w zdaniu: „Rosja zorganizowała mundial na bogato, z pięknymi stadionami i na ciepło – z ludźmi, którzy otwierali swoje serca i dusze”. Kołodziejczyk pozostał wierny zasadzie: nie zmyślałem, opisałem jedynie to, co widziałem i przeżyłem. „Nie da się komuś kazać być miłym. Nie można kontrolować 140 mln ludzi i sprawdzać, jak traktują gości, którzy przyjechali do Rosji na mistrzostwa świata w piłce nożnej. Moskwa to niby nie Rosja, to państwo w państwie, w niczym nieprzypominające reszty kraju, z 20 mln ludzi, którzy wydają się wychodzić na ulicę akurat w tym samym momencie, ale podczas mundialu można odnieść wrażenie, że przynajmniej połowie z tych ludzi zależy, żebyś czuł się dobrze. Wszystko z godnością, bez służalczości (…). Kibice mają swoje ulubione miejsca. Rozrzuceni po całej Moskwie na mecze wyruszają z okolic placu Czerwonego. Kibice wymieniają się koszulkami, śpiewają, robią wspólne zdjęcia. Codziennie plac zalewa fala innego koloru. Od Kolumbijczyków robi się żółto, od Marokańczyków czerwono, sombrera Meksykanów dają dużo cienia (…). Przez 12 lat mundial nie jeździł pociągami. Ani w Brazylii przed czterema laty, ani osiem lat temu w Republice Południowej Afryki ten środek transportu nie istniał. W Niemczech w 2006 r. owszem – wsiadało się w pachnącą rakietę w Monachium, wysiadało po kilku godzinach w Hamburgu (…). Rosja wepchnęła kibiców do pociągów, dając im całą siebie – z ludźmi, ich historiami i codziennością. Codzienność śmierdzi tu spoconymi skarpetkami albo pachnie świeżym krojonym ogórkiem. Męczy chrapaniem albo cieszy śpiewem do gitary. W trakcie mundialu pociągi między miastami, w których rozgrywane są mecze, znajdują się jednak pod specjalnym nadzorem. Na dworzec wchodzi się jak na lotnisko, z taką samą kontrolą i prześwietlaniem bagażu. Sprawdzanie paszportów jest jeszcze przy wejściu do wagonu, dokładne, z porównywaniem zdjęcia ze stanem rzeczywistym. – Na tym zdjęciu jesteś trzeźwy, a teraz pijany. Następnym razem musisz iść pijany do fotografa i nie będzie problemu – tłumaczy konduktorka w Rostowie. (…) Na mundialu w Rosji na doping własnych kibiców mogły liczyć przede wszystkim reprezentacje z Ameryki Południowej, Europejczycy wybrali oglądanie piłki w telewizji. Rosja kojarzyła im się źle. Brazylijczycy, Argentyńczycy, Meksykanie czy Kolumbijczycy zostali na mundialu do końca, chociaż ich reprezentacje wróciły do domu dużo wcześniej. Ci, którzy zdecydowali się przyjechać, dostali bezpieczny turniej, dobrze skomunikowany i z pięknym futbolem. Mieli swoich bohaterów, historię małej Chorwacji i odpadających w fazie grupowej Niemców. Mieli młodych Belgów i szybkich Francuzów, mieli też Rosję z reprezentacją, której było łatwiej jako gospodarzom niż cztery lata wcześniej Brazylii. Nie musiała wygrać, a i tak napisała piękną historię. Przy pomocy zwykłych ludzi”. Nikt ich nie żałował „Rzeczywistość podczas finałów okazała się brutalna dla reprezentacji Polski. Mistrzostwa świata to wyższa szkoła jazdy. Trudno nawet marzyć o korzystnym wyniku, gdy odpuszcza się, i to nie raz ani dwa. Jestem bardzo smutny, podobnie jak wszyscy. Zanim jednak zacznie się analiza błędów, chciałbym podziękować ludziom, którzy stworzyli nam wspaniałe warunki przygotowań do startu w finałach. Organizacyjnie zaliczamy się do światowej czołówki,









