Zapomniana rocznica?

Zapomniana rocznica?

Niewiele jest krajów, które by przywiązywały tak wielką wagę do różnego typu rocznic jak Polska. Świętowanie stało się immanentną częścią nowego krajobrazu społecznego. Z jedną, choć zasadniczą poprawką. Świętowanie rocznic nie jest w Polsce wolne od aktualnych mód, trendów i doraźnego zapotrzebowania politycznego. Mamy bowiem do wydarzeń historycznych bardzo wybiórczy i wręcz skrajny stosunek. Od apologii, uwielbienia i wielkiej pompy po wstydliwe i prawie całkowite ich przemilczanie.
Nie jestem naiwny i wiem, dlaczego tak się dzieje. A przynajmniej myślę, że wiem. Nie rozumiem jednak, dlaczego media mające rodowody sięgające 1989 roku prawie kompletnie przemilczały rocznicę wyborów z 4 czerwca?
A przecież była to znakomita okazja do rozmowy na temat tego, jak wykorzystaliśmy swoją historyczną szansę. Czy skoro dziś tak wielu Polaków, w tym także głównych autorów ówczesnych zmian mówi, że nie tak miało być, to czy wówczas wiedzieliśmy, za czym głosujemy i co tak naprawdę oznacza wynik wyborów? A gdy sięgnie się do prasy z tego okresu, widać, że nikomu wówczas nie starczyło wyobraźni, by przewidzieć skalę zmian, które nadeszły. Bo czyż nawet najbardziej pesymistycznie nastawieni Polacy mogli przewidzieć, że transformacja ustrojowa będzie wypełniona tyloma skandalami i tak wielką korupcją? A bezrobocie sięgnie rekordowego poziomu.
Stąd zasadne jest pytanie o to, czy koszty społecznej transformacji nie mogły być mniejsze? I dlaczego to my zapłaciliśmy największą cenę.
Nie potrafiliśmy też zdyskontować naszej bezkrwawej rewolucji na arenie międzynarodowej. I dziś Polska, która miała przecież największy wpływ na demontaż układu jałtańskiego, wcale tak nie jest na świecie postrzegana. Budujemy naszą demokrację mozolnie i w tempie, które prawie nikogo nie zadowala. Wiele po drodze jest wpadek, ale ciągle chodzi tu o demokrację. Nie ma też liczących się grup kwestionujących elementarne zasady państwa prawa i gospodarki wolnorynkowej. Coraz częściej krytykowana jest za to praktyka i sposób, w jaki Polska buduje te zasady. W konsekwencji ubywa więc tych, którzy wierzą, że społeczeństwu starczy cierpliwości na te wszystkie eksperymenty.
Jakie więc było te 13 lat? Tak jak w ludowym porzekadle – mogło być lepiej, ale mogło być i gorzej.

Wydanie: 2002, 23/2002

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy