Filozofia, którą Teresa Torańska kierowała się w życiu, jest prosta – rzetelność, otwartość, życzliwość Teresa Torańska – dziennikarka, autorka książek, programów telewizyjnych i filmów dokumentalnych. Współpracowała z paryską „Kulturą”. Działała w Ruchu Stu. Była związana z „Gazetą Wyborczą” i „Newsweekiem”. Jej najważniejsze książki to zbiory wywiadów „Oni”, „My”, „Byli”, „Są”, „Jesteśmy. Rozstania ‘68”, „Śmierć spóźnia się o minutę”, „Smoleńsk”. Wielokrotnie nagradzana w kraju i za granicą, m.in. pierwsza laureatka nagrody im. Barbary N. Łopieńskiej za najlepszy wywiad prasowy (za rozmowę z Wojciechem Jaruzelskim). Zmarła 2 stycznia 2013 r. Leszek Sankowski– informatyk, ekonometryk, absolwent Uniwersytetu Warszawskiego. Działacz opozycji demokratycznej. Przewodniczący Rady Fundacji im. Teresy Torańskiej, członek kapituły Nagrody „Newsweeka” im. Teresy Torańskiej. Kawaler Krzyża Oficerskiego Orderu Odrodzenia Polski. 15 sierpnia 2013 Wchodzisz czasem do pokoju Teresy? – Tak, czasami coś u niej szukam w bibliotece, czytam. Poza tym, że spakowałem niektóre rzeczy w paczki, nic dotąd tam nie robiłem. W tej chwili nie bardzo mam chęć to wszystko przepatrzyć. Może za rok? Teresa czytała jednocześnie kilka książek, pracowała nad kilkoma tematami, zapisywała na skrawkach papieru uwagi, to leżało na kupie lub rozkładała na podłodze dla większej przejrzystości. Uważałem to zawsze za bałagan, choć dla Teresy to był rodzaj misterium i doskonale się w tym orientowała. Wytykałeś jej to? – Od kiedy zamieszkaliśmy na Zaciszu nie, bo Teresa miała do dyspozycji dwa pokoje na ten swój bałagan twórczy. Czasami prosiłem, żeby porządkowała i wtedy wkładała zapiski do teczek, przylepiała do książek, niepotrzebne lub wykorzystane zapiski wyrzucała. Najmniej korzystała z komputera. Komputer to już był finał. W czasie choroby? – Kiedy zachorowała, więcej pracowała na komputerze, w łóżku. Czytała oczywiście. Komputer zawsze był obok. Podejrzewam, że to już nie była efektywna praca. Jednak pracowała do końca. Popełniłem błąd. Wygarniając książki ze stolika przy łóżku, przeniosłem je i nie wiem właściwie, co konkretnie czytała pod sam koniec. Mogłem to dokładniej przepatrzyć. Dla mnie było zaskakujące, że w chorobie tyle mówiła o książkach, które chce napisać. – Zawsze miała kilka pomysłów, robiła notatki, odkładała wycinki, mówiąc: może jeszcze coś z tym zrobię. Miała w głowie książkę o własnej rodzinie, chociaż to wątek ojca i rosyjskie odgałęzienie jego rodziny najbardziej ją interesowały. Ocalały dokumenty emigracyjne, zaświadczenie ojca o zwolnieniu z gułagu. Ciągle myślała o dokończeniu „Onych” rodzajem aneksu, mówiła o kontynuowaniu książki o emigracji marcowej, najpierw mówiła o drugim tomie, potem chyba porzuciła ten pomysł, myślała także o biografii rodu ważnego polityka, ale zdarzyła się katastrofa smoleńska i ona przykryła inne zamierzenia. Nad książką „Smoleńsk” pracowała do końca? – Tak, chociaż w ostatnich miesiącach już nie tak dużo. Porządkowała dokumentację, czyli przede wszystkim rozmowy. Przeprowadziła ich około stu z rodzinami ofiar, politykami, dziennikarzami. Szukała zapisu, który pozwoliłyby jak najpełniej oświetlić nasz sposób przeżywania Smoleńska. Od początku była przekonana, że zdarzyła się wielka sprawa. Chciała napisać książkę na pięciolecie tragedii. Mówiła, że dopiero wtedy wszystko wybrzmi w sposób pełny. To nie miał być zbiór wywiadów, raczej summa jej wiedzy o Polsce, o Polakach, opowieść o jej stosunku do polskości, do naszej tradycji i jej bezdroży oraz paranoicznych postaw wobec narodowych mitologii. Solidnie się przygotowywała. Bardzo dużo czytała, również literaturę romantyczną – Słowackiego, Krasińskiego. Uważała, że romantyzm w przesadny sposób ciąży nad nami, określa naszą przeszłość i dzisiejsze postawy w dodatku nadmuchiwane przez cynizm polityków. Znalazła klucz w słowach Peryklesa z „Wojny peloponeskiej”: „A teraz opłakawszy naszych zmarłych rozejdźmy się w pokoju”. Ten prosty, racjonalny przekaz nie funkcjonuje w Polsce. Przeciwnie. Mówiła, że dojdzie do rozgrzebywania wszystkiego, łącznie z grobami. Interesowało ją, dlaczego Polacy nie myślą w sposób racjonalny. Miała intuicję? – Widać to w każdej książce. Może raczej dbałość szczegółu i kompletność opisywanych scen, skoro udawało jej się odkrywać detale, jakich nikt inny by nie wydobył. Pamiętasz rozmowę z Bermanem z „Onych”? Opowieść o kolacji u Stalina? Stalin nakręca korbką gramofon, a Berman tańczy z Mołotowem. Teresa pyta
Tagi:
Remigiusz Grzela