Archiwum

Powrót na stronę główną
Agnieszka Wolny-Hamkało Felietony

Dyskusje, które wygrywam pod prysznicem

Ile razy, zasypiając, obmyślałam riposty, które wybawiały mnie z opresji albo pozwalały wyjść ze sporu bez szwanku. Te merytoryczne – precyzyjne i mordercze – i te emocjonalne – błyskotliwe i kończące rozmowę bezlitosną puentą. Nie jestem jedną z tych sprytnych osóbek w stylu F-16, z refleksem psów gończych, dlatego mój podziw dla takich osób jest nieograniczony. Czytając powieści, podziwiam przebiegłość bohaterek i bohaterów, którzy w momencie emocjonalnego kolapsu, upokorzenia, rozstania, potrafią jeśli nie zwyciężyć (językowo rzecz biorąc), to przynajmniej pozostawić po sobie coś ładnego. A dobrze przegrać nie jest łatwo. Cały tekst można przeczytać w „Przeglądzie” nr 36/2023, dostępnym również w wydaniu elektronicznym.  

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Historia

Zbrodnia junty Pinocheta

Dokonany 50 lat temu zamach stanu w Chile został zainspirowany przez USA i przeprowadzony z zakulisowym wsparciem CIA 11 września 1973 r. światowa opinia publiczna została zaskoczona wiadomością o wojskowym zamachu stanu w Chile. Z dzisiejszej perspektywy nie był to tylko kolejny przewrót w Ameryce Łacińskiej, ale jedno z kluczowych wydarzeń drugiej połowy XX w. To w rządzonym w latach 1973-1990 przez juntę gen. Augusta Pinocheta Chile powstał poligon dla neoliberalizmu gospodarczego. To tam „Chicago Boys”, czyli uczniowie Miltona Friedmana, testowali ustrój gospodarczy, który na przełomie lat 70. i 80. przeszczepiono do Wielkiej Brytanii i USA, a po 1989 r. do byłych państw socjalistycznych w Europie Środkowo-Wschodniej. Obalenie lewicowej administracji Salvadora Allendego i eksperyment z neoliberalizmem gospodarczym zostały przeprowadzone za pomocą brutalnego terroru, który na kilkanaście lat sparaliżował ten kraj strachem. O tym zwykle nie chcieli pamiętać politycy i dziennikarze, którzy propagowali neoliberalizm najpierw na Zachodzie, a potem w byłym bloku wschodnim. Także w Polsce, gdzie po 1989 r. szybko wprowadzono przetestowane w Chile neoliberalne wynalazki, takie jak masowa prywatyzacja (w tym systemu emerytalnego i usług publicznych), redukcja wydatków na cele społeczne (zaciskanie pasa) i rugowanie państwa z gospodarki. Mimo skompromitowania się tej ideologii gospodarczej po kryzysie światowym 2008 r. nadal nie brakuje jej

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kultura

Nie ma jednego kina kobiet

Wspieramy osoby tworzące filmy, które mają wpływ na rzeczywistość Weronika Adamowska – współtwórczyni inicjatywy HER Docs, która od pięciu lat wspiera i upowszechnia kino dokumentalne kobiet w Polsce i za granicą; współorganizatorka HER Docs Forum. Weronika Adamowska – od 15 lat związana jest z branżą filmową, pracując naprzemiennie jako programerka i kuratorka, konsultantka przy projektach filmowych, organizatorka wydarzeń filmowych oraz dystrybutorka filmowa. Stypendystka programu Berlinale Talents. Rozmawia Artur Zaborski HER Docs Forum przybliża widzom kino dokumentalne kobiet. Jaka jest jego sytuacja? – Zajmujemy się pewnym wycinkiem kina tworzonym przez kobiety, ale uwzględniamy także inne niedoreprezentowane gatunki. Pokazujemy filmy eksperymentalne, animacje czy wideo-art. W tych przypadkach z parytetem jest lepiej. Gatunki te potrzebują mniejszego dofinansowania, które łatwiej zdobyć. Zarówno polskie, jak i zagraniczne badania dowodzą, że kobietom niechętnie powierza się wysokobudżetowe produkcje. Oczywiście mowa tu o kinie producenckim, ale ze strony instytucjonalnych fundatorów również widać brak zaufania. Często twierdzą oni, że kobiety nie podołają pewnym zadaniom. Ten problem wynika z wielu czynników. Dopiero co celebrowaliśmy w Polsce fakt, że na reżyserię w łódzkiej Filmówce dostały się wyłącznie kobiety. To było wydarzenie, o którym się mówiło.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Polski przemysł ofiarą neoliberalizmu

Przyszłość będzie należała do zupełnie innej globalizacji – zielonej, ekologicznej Prof. Andrzej Karpiński Panie profesorze, co w ostatnich latach zmieniło się w gospodarce światowej? – Moim zdaniem największym wydarzeniem ostatnich pięciu lat w skali globalnej, które dziś najbardziej intryguje opinię światową, jest zasadnicza zmiana stosunku państwa do własnej gospodarki i przemysłu. Pojawiła się ona po kryzysie w 2008 r., a znacząco przyśpieszyła w latach 2020-2023, po pandemii COVID-19. Niewątpliwie na zmiany wpływa też inwazja Rosji na Ukrainę z 2022 r., chociaż pomoc USA dla Ukrainy opiera się na dostawach z istniejącego już przemysłu zbrojeniowego w Stanach. Zmiany te zmierzały do ponownego rozszerzenia i zwiększenia aktywnej roli państwa w gospodarce i przemyśle. Nazywamy to obecnie neointerwencjonizmem. W Ameryce pierwsze tego objawy pojawiły się za rządów Donalda Trumpa, choć początkowe symptomy można było dostrzec już w czasach prezydentury Baracka Obamy. Prezydent Joe Biden idzie jeszcze dalej niż Trump i jasno stawia sprawę, mówiąc: „Zrobimy wszystko, aby zapewnić USA przywództwo światowe w przemysłach przyszłości”. Jak interpretować te słowa Bidena? – Że te zmiany mają charakter przełomu, wielkiej zmiany jakościowej, a nie tylko korekty dotychczasowego sytemu. Naruszają bowiem podstawowe zasady neoliberalizmu

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Ameryka potrzebuje prawdziwej debaty o polityce zagranicznej

Tysiące Amerykanów zginęło, dziesiątki tysięcy zostało rannych przez krwawą pychę Waszyngtonu 20 lipca br. w witrynie internetowej Cato Institute (Instytutu Katona) ukazał się tekst Douga Bandowa o potrzebie głębokiej rewizji amerykańskiej polityki zagranicznej: cato.org/commentary/america-requires-real-foreign-policy-debate#. Tekst, którego fragmenty prezentujemy poniżej, stał się następnie przedmiotem komentarzy w innych amerykańskich mediach. Krytyka Bandowa podąża podobnymi ścieżkami jak krytyka – obecnego na łamach PRZEGLĄDU – Andrew J. Bacevicha. Koncentruje się m.in. na zaniedbywaniu przez amerykański establishment rzeczywistych problemów Amerykanów i angażowaniu ich w awanturniczą politykę międzynarodową. Politykę, która niesie śmierć i zniszczenie w wielu miejscach na świecie. Prezentowana analiza Bandowa nie jest jego debiutem w PRZEGLĄDZIE. W numerze 34/2022 ukazał się jego odważny tekst „Czy Ukraina wdraża strategię obrażania sprzymierzeńców?”. Było to na długo przed tym, zanim do polskiej opinii publicznej przedostały się informacje o pojawieniu się napięć na linii Kijów-Warszawa. Przypomnijmy, że Bandow jest pisarzem politycznym, doktorem prawa (doktorat uzyskał w Stanford Law School), współpracownikiem Instytutu Katona, specjalistą w zakresie polityki międzynarodowej. Był doradcą prezydenta Ronalda Reagana. Reprezentuje realistyczny nurt myślenia o polityce. Realizm – pośród wielu jego cech – oznacza ostrożność

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Obserwacje

W drodze, pałacach i Świętoszku

Rafał Skąpski o spotkaniach z Niną Andrycz i Józefem Cyrankiewiczem Nader ciekawa książka Liliany Śnieg-Czaplewskiej „Nina i Józef” o historii miłości Niny Andrycz i Józefa Cyrankiewicza, najbarwniejszej pary artystyczno-politycznej z okresu PRL, przywołała wspomnienia kilku moich kontaktów z jej bohaterami. Zanim je przedstawię, dodam jeszcze, że to książka niezwykle ciekawa i elegancka. Daleko jej (książce i autorce) do szukania sensacji tak często obecnego współcześnie w mediach społecznościowych. Elegancja autorki polega i na tym, że przyjaźniąc się z Niną Andrycz, opisuje Jej męża obiektywnie i z sympatią (podobnie zresztą wspominała Go sama Andrycz). Śnieg-Czaplewska rozprawia się także z pomówieniami, jakie pojawiły się w niektórych publikacjach, dotyczącymi postawy Cyrankiewicza jako więźnia Auschwitz. Nina Na początku lat 90. XX w. Bogusław Kaczyński poprosił mnie o przysługę. Jechaliśmy z żoną Amelią na jego zaproszenie na Festiwal im. Jana Kiepury do Krynicy, a Nina Andrycz miała być tam gościem honorowym. Kaczyński zapytał, czy weźmiemy do auta wielką aktorkę. Poczuliśmy od razu dreszczyk emocji. Wtedy jeszcze Jej osobiście nie znaliśmy, więc nadarzała się okazja do nawiązania znajomości, wymiany myśli. Ale przecież słyszało się co nieco o niełatwym charakterku Królowej Sceny. Podróż okazała się przemiła, Pani Nina obdarowała nas sympatyczną

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Ostatni doktor od aborcji

Jedyny ginekolog, który wykonuje zabiegi przerywania ciąży w austriackim Vorarlbergu, przechodzi na emeryturę W Vorarlbergu, graniczącym z Niemcami i Szwajcarią, dopuszczanych w austriackim prawie zabiegów zakończenia ciąży nie wykonuje się w żadnym publicznym szpitalu – chyba że decydują o tym względy medyczne. Lokalny rząd, na którego czele od 1945 r. stoją nieprzerwanie „czarni” (nomenklatura austriacka), czyli ÖVP, Austriacka Partia Ludowa (aktualnie w koalicji z Zielonymi), pozostawia to od dekad jednemu ginekologowi, jedynemu zdecydowanemu na tę pracę i pomoc kobietom, dr. Benediktowi-Johannesowi Hostenkampowi. Nie kwapiono się do szukania następcy, a zegar tyka i za chwilę nie będzie tu dostępu do aborcji. W sierpniu ginekolog skończył 71 lat i od 2014 r. skraca czas pracy; od lat prosi polityków, lokalny parlament, kolegów z branży o następcę. Wciąż pracuje, ale nieodwołalnie kończy w tym roku. Powaga sytuacji w końcu dociera do polityków tego drugiego najmniejszego landu Austrii. Zajmuje się tym wreszcie lokalny parlament, pojedyncze polityczki poruszają temat od lat, ale rozwiązania nie widać. Schron dla kobiet Benedikt-Johannes Hostenkamp pochodzi z Niemiec, pracował niedaleko granicy, w Lindau. W latach 90. za namową kobiet z Vorarlbergu otworzył praktykę w Bregencji. Ma wrażenie, że miejscowi lekarze są zadowoleni, że robi to ktoś inny. Uważa, że austriackie przepisy dotyczące aborcji są bardziej liberalne niż

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Południe zmienia kierunek

BRICS zyskał sześciu nowych członków – i nieformalne chińskie przywództwo O tym rozszerzeniu mówiło się już od lat, w końcu taki miał być cel istnienia tego nieoczywistego paktu. Kiedy powstawał, jeszcze jako czteroczłonowy blok, w 2009 r. na szczycie w Jekaterynburgu, miał przypieczętować wybicie się dawnych europejskich kolonii na pozycję globalnych pierwszoligowców. Najgłośniej za zinstytucjonalizowaniem współpracy z Rosją, Chinami i Indiami agitował ówczesny prezydent Brazylii Luiz Inácio Lula da Silva. Typowy dla latynoskiej lewicy antyimperialista, niechętnie nastawiony do amerykańskich rozwiązań gospodarczych, marzył wtedy otwarcie o stworzeniu platformy będącej realną przeciwwagą dla bogatej Północy. Chodziło mu przy tym nie o konkretną płaszczyznę, ale o zasady. Dokładniej mówiąc, o to, że zasady piszą Waszyngton i Bruksela, a każdy ma grać w ich grę. Drugie życie układu 14 lat temu Lula roztaczał wizje wielkiego południowego (czytaj: antykolonialnego, niekoniecznie liberalnego gospodarczo) sojuszu. Z tej wizji niewiele się ziściło, zwłaszcza z jego punktu widzenia. Do grupy dołączył tylko jeden nowy członek – Republika Południowej Afryki w 2010 r. – a spośród założycieli to Brazylia przez lata miała zdecydowanie najmniej do powiedzenia. Kolejne szczyty przebiegały pod dyktando albo rosnących w siłę Chin, albo zaczepiającej Zachód Rosji

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.