Kogo zatopi raport Senatu USA?

Kogo zatopi raport Senatu USA?

Po pierwsze, polityka

Dwa lata później, jak wynika z senackiego raportu, prezydent Bush dowiedział się, że CIA stosowała wobec więźniów tortury. Czy również w Polsce? Tego raport wprost nie mówi, ale możemy się domyślać, że tak.

Czy to kompromituje ówczesne polskie władze? Trudno sobie wyobrazić, by polski prezydent czy premier wiedzieli, co się dzieje w każdym tajnym budynku na terenie kraju. Trzeba mieć wiele złej woli, by stawiać im w tej sprawie zarzuty i oskarżać, że dali się oszukać Amerykanom. Bo oszukać dał się również prezydent Bush.

Bardziej na miejscu są inne pytania. Po pierwsze, czy świat zachodni może akceptować tortury. Oczywiste jest, że takie metody budzą nasz sprzeciw. Każdy normalny człowiek tym się brzydzi. Woła: nie! Ale jeżeli dzięki nim wojsko uzyska informacje, które pozwolą uratować życie setkom niewinnych ludzi? Zapobiec zamachom? To wielka dyskusja – nie tylko dla etyków.

Drugie pytanie jest natury politycznej: czy polskie władze powinny się godzić na tak bliską współpracę CIA i naszego wywiadu? A czy mogło być inaczej? Przypomnijmy sobie panującą wówczas atmosferę – po 11 września 2001 r. cały zachodni świat solidaryzował się z USA, Polska nie była w tym odosobniona. Trudno sobie wyobrazić polski rząd, który w tamtym czasie postąpiłby inaczej.

Jednak gra Kwaśniewskiego i Millera była znacznie ambitniejsza niż żeglowanie na fali społecznych nastrojów. Polska w tamtym czasie dopiero budowała sobie pozycję w świecie zachodnim, była świeżym członkiem NATO i aspirowała do członkostwa w Unii Europejskiej. Bliska współpraca z USA pozycję Polski wzmacniała. Część państw europejskich, z Francją na czele, traktowała w tym czasie unijne aspiracje krajów Europy Środkowej z irytacją. Polska miała siedzieć cicho. A stając tak zdecydowanie u boku USA, eliminowała plany zmarginalizowania nas.

Co więcej, dziś już wiemy, że w myśl porozumienia Rosja-Zachód zawartego na początku lat 90. Europa Środkowa miała być szarą strefą, obszarem buforowym między Rosją a NATO. Polsce udało się te uzgodnienia podważyć, przekonać USA, że powinniśmy być w NATO. To się powiodło. Choć z zastrzeżeniem, że w tym regionie nie będą stacjonowały amerykańskie wojska.

Mimo wszystko jesteśmy w Unii i w NATO, a jakie to ważne, widzimy, obserwując z bezpiecznych pozycji szamotaninę Mołdawii lub Gruzji.

Jeżeli więc dziś minister Siemoniak głośno woła, że chce obecności amerykańskich żołnierzy w Polsce, bo zagwarantują nam oni bezpieczeństwo, powinien zdawać sobie sprawę, że może to robić, ponieważ kilkanaście lat wcześniej polskie władze zdecydowanie pchnęły nasz kraj na prozachodnie tory, w tę stronę świata. To była tamta gra.


Raport z odpryskami

Raport Senatu USA na temat torturowania jeńców Al-Kaidy przez CIA, a raczej jego liczące 525 stron streszczenie, był w ostatnich dniach jednym z najczęściej dyskutowanych dokumentów. Przygotowany przez Demokratów, uderza w administrację George’a W. Busha i w CIA. Opisywane są w nim drastyczne przypadki tortur. Autorzy raportu piszą, że tortury nie pomogły w uzyskaniu istotnych informacji, podają również, że do roku 2006 CIA nie informowała o nich prezydenta, wszystko przed nim ukrywając. Te stwierdzenia spotkały się z ripostą – CIA w kontrraporcie twierdzi, że tylko dzięki zastosowaniu takich, a nie innych technik przesłuchań mogła ustalić miejsce przebywania Osamy bin Ladena.

Zapowiada się więc wielka debata w USA na temat CIA, kontroli nad nią, samych tortur i metod walki z terrorystami. To wszystko będzie przygrywką do kampanii prezydenckiej.

Raport uderza też w Polskę. Mimo że jej nazwa jest w nim zaczerniona, można Polskę zidentyfikować. Jako ten kraj, który współpracował z CIA i w którym byli przesłuchiwani niektórzy jeńcy. Mamy więc polski odprysk afery. I próby wyjaśniania, jak było.

 

Strony: 1 2 3

Wydanie: 2014, 51-52/2014

Kategorie: Kraj

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy