Zawracanie gimnazjów

Zawracanie gimnazjów

I obie ścieżki rozwoju są społecznie wartościowe.

– Dlatego postulat zniesienia egzaminów jest wręcz groteskowy i nie ma nic wspólnego z oceną poziomu kształcenia w gimnazjach. Moim zdaniem, nie ulega wątpliwości, że dzięki reformie z 1999 r. i przedłużeniu o rok kształcenia podciągnęliśmy w górę najsłabszych.

Zgodnie z założeniami gimnazja miały wyrównać szanse edukacyjne. Jednak dziś przeciwnicy reformy mówią, że zwiększył się dystans między gimnazjami z gmin wiejskich a renomowanymi w miastach.

– Jeśli chodzi o wyrównywanie szans edukacyjnych, problem w małym stopniu dotyczy dystansu między gimnazjami wiejskimi i miejskimi. O wiele większe zróżnicowanie poziomu nastąpiło wśród gimnazjów miejskich – są elitarne, topowe, modne i są po prostu przeciętne.

Te przeciętne nazywa się gimnazjalnymi gettami…

– To pokazuje, że w wyrównywaniu szans edukacyjnych ciągle fundamentalne znaczenie ma kapitał społeczny, środowisko, w jakim żyje uczeń – status materialny rodziny, wykształcenie rodziców, tradycje kulturowe. W miastach rodzice bardzo starannie wybierają gimnazjum, do którego poślą dzieci. W przeciętnej gminie wiejskiej mają do wyboru góra dwa gimnazja, które w większości są na przeciętnym poziomie. Uważam, że przez ostatnie lata w dostępie do edukacji zwiększyło się jeszcze bardziej znaczenie kapitału społecznego, kapitału kulturowego. Więcej zyskali jednak uczniowie ze środowisk słabszych, bo zostali podciągnięci w górę; dla tych ze środowisk silniejszych szkoła nie jest aż tak ważna. Potwierdzają to nasze badania, z których wynika, że najlepsi uczniowie niekoniecznie są najlepsi dzięki szkole, często raczej dzięki temu, z jakich pochodzą rodzin.

Wracamy więc do dziedziczenia edukacji?

– A kto najbardziej protestuje przeciwko dwóm krytykowanym reformom – objęciu obowiązkiem szkolnym sześciolatków i gimnazjom? Dobrze sytuowani rodzice zapisują przedszkolaki na angielski, na różne zajęcia i rzeczywiście nie potrzebują posyłać dziecka do szkoły w wieku sześciu lat. Podobnie likwidacja gimnazjów nie będzie miała większego znaczenia dla dzieci z rodzin, które mają duży kapitał społeczny. Rodzice poślą je na korepetycje, zapiszą na jakieś zajęcia rozwijające zainteresowania, podnoszące kompetencje. Likwidacja gimnazjów uderzy w najsłabszych, umocni istniejące podziały edukacyjne.

Gimnazjalny monolog

Przeciwnicy gimnazjum wysuwają kolejny argument, że dzieci w trudnym okresie dojrzewania zostają wyrwane ze swojego środowiska, z otoczenia szkolnego. Tracą z nimi kontakt nauczyciele, którzy wychowywali je od lat.

– Ale na to wyjęcie z dotychczasowego otoczenia można spojrzeć także z innej strony. W szkole – zwłaszcza podstawowej – narzuca się dzieciom określone role. Jeżeli Jaś jest grzecznym i dobrym uczniem, przejdzie z tą opinią całą podstawówkę. Jeśli Staś jest łobuzem, który niczego się nie nauczy, to choćby wypruwał z siebie żyły, pozostanie tym kiepskim. Wyjęcie z tych układów stwarza szansę na wyrwanie się z niekorzystnego położenia.

Strony: 1 2 3 4

Wydanie: 2015, 49/2015

Kategorie: Wywiady

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy