Dla władzy to walka na śmierć i życie Wiesław Gałązka – dziennikarz, publicysta Zaskoczyła pana kampania? Że potoczyła się w takim, a nie innym kierunku? – Spodziewałem się, że potoczy się ona w kierunku, powiedziałbym, bojowym, nawet brutalnym, jeżeli chodzi o sferę komunikacyjną. Tak się stało, ale tylko po jednej stronie. Opozycja uznała, że musi być delikatna. To błąd? – Wie pan, nie tego ludzie oczekują. To jedno spostrzeżenie. A drugie – że trudno dziś sobie wyobrazić opozycję bez Tuska. Gdy wrócił do polskiej polityki, było różnie, ale w tej chwili odzyskał siły i to on jest lokomotywą. Inni z opozycji są daleko za nim, pod względem talentu, marketingu politycznego, to są słabe postacie. Marsz 1 października coś zmienił? – Zmobilizował dużą część ludzi. Pokazał zakłamanie PiS i mediów publicznych. Ale czy odegra znaczącą rolę w kampanii? Nie wiem. Na pewno przy okazji marszu i wydarzeń mu towarzyszących przelała się czara goryczy, jeżeli chodzi o dużą grupę z tych zazwyczaj niegłosujących. Oni bardziej oczekują od polityków pewnej stabilizacji i spokoju, codziennego bezpieczeństwa, typu praca, dobra szkoła, zaopatrzenie. Ataki na Tuska podczas katowickiej konwencji PiS bardzo tych ludzi zaniepokoiły. Bo gdzie tu spokój? Na ten nastrój nałożyły się awarie na stacjach benzynowych. Tak zwane awarie… Swoją rolę odegrała też sprawa wypadku na autostradzie A1, w wyniku którego zginęła trzyosobowa rodzina – dziwne zachowanie policji. To wszystko budzi zły nastrój i nie sprzyja władzy. A postawa polityków PiS w katowickim Spodku wyraźnie pokazuje, że jeszcze takiej kampanii nie było, że dla nich to w tej chwili walka na śmierć i życie. Będą więc brnąć w agresję? – Brną w to z obawy o swój zgromadzony majątek, o swoją skórę, z lęku przed odpowiedzialnością. Dlatego są tacy zawzięci; wiedzą, co mogą stracić. Ale naród nie chce im odbierać majątków, nie ma takiej woli. – Gdybyśmy zrobili porządny sondaż społeczny, umiejętnie ujęli w słowach, czy skradzione społeczeństwu, wyprowadzone nieuczciwie z budżetu pieniądze państwo powinno odzyskać, wszyscy odpowiedzieliby, że powinno. Jakie tematy pańskim zdaniem królują w tej kampanii? Uchodźcy? Niemcy? – Od dawna. To tematy, które PiS znakomicie wyczuwa. Nie podejrzewalibyśmy pisowców o profesjonalizm i czerpanie z najnowszych zdobyczy nauki. A tu proszę! PiS posługuje się metodami nowoczesnej propagandy, sztuczną inteligencją, algorytmami. To jest oparte na wszystkim, co stworzyła Cambridge Analytica. Zresztą, jeżeli przyjrzeć się pewnym danym dotyczącym tej afery, pojawia się w niej też wątek polski, wspomnienie, że dzięki tym metodom w 2015 r. jednego ze środkowoeuropejskich prezydentów udało się wypromować i wygrał wybory. W Polsce ludzie nie myślą o tym, że są doskonale rozpoznani, że oni i ich potrzeby, nawet z dnia na dzień, są poddawane analizie. To niemal 20 mln Polaków, o których wiadomo bardzo dużo, bo są to czytelnicy pism, które przejęła sieć Orlenu. Sam Orlen dużo wie o swoich klientach. Do milionów Polaków można wręcz bezpośrednio kierować przekaz, indywidualnie, stosować propagandę. I pewnie jest stosowana, co widać w internecie. W jaki sposób? – Zwróćmy uwagę na komunikację internetową, na media społecznościowe, wpisy, filmiki. Tam dominuje PiS. Opozycja jest daleko w tyle, nie docenia współczesnych metod marketingu politycznego. Nie rozumie, że rzeczywistość można odwracać. To znaczy? – Odwrócenie polega na tym, że jeśli np. doszło do jakiegoś aktu przemocy wobec polityka z opozycji, PiS natychmiast to odbija, wołając, że brutalność jest po stronie opozycji. Opozycja na razie nie wykazuje się jakąś strategią, działa doraźnie. Próbuje, ze względu na to, że nie ma dobrze rozpoznanego wyborcy, trochę rozmawiać. Ale jak to robi! Kto będzie analizował te 100 propozycji na 100 dni? Oczywiście, że nikt. Trzeba mieć trzy, cztery propozycje, sam pan to mówił, gdy ostatnio rozmawialiśmy, i te propozycje uznać za oś kampanii. – No właśnie. A co widzą w tej chwili Polacy? Widzą PiS oraz mimo wszystko słabą, rozmienioną na drobne opozycję i nie mają specjalnie alternatywy. A przede wszystkim są zmęczeni. Ludziom współczesnym towarzyszy osłabienie intelektualne. To efekt internetu, rozpowszechnienia prostych działań, które pozwalają nam jakoś się odnajdować – telefony, klawiatury, aplikacje… Ludzie nie są zmuszeni do myślenia, im w ogóle nie opłaca się myśleć. Czyli, mówiąc o ośmiu latach PiS, Polacy zdążyli już, nawiązując do Kisielewskiego, w tej głębokiej d… się urządzić. Nie sprzyja też









