Wpisy od Aleksander Małachowski
Wojna z narodem – nie z dyktatorem
Z pisaniem tego felietonu należało zapewne zaczekać kilka dni, lecz muszę jutro wyjechać na posiedzenie Rady Europy, a tam nie mam ani czasu, ani dobrej maszyny do pisania. Czas, o którym mówię, byłby mi potrzebny na doczekanie się wyjaśnienia sytuacji wojennej w Iraku. Moje wystąpienie w Sejmie RP w tej sprawie zostało być może źle zrozumiane i w moim biurze poselskim zaczęły dzwonić telefony z pretensjami, iż popieram tę wojnę. Przeto wyjaśniam ponownie, że jako ktoś związany od lat z ideologią i strukturami organizacyjnymi Czerwonego
Przegląd obrzydliwości
Zapiski polityczne 27 marca 2003 r. Dopiero wczoraj odnalazłem w „Przeglądzie” notatkę informującą o haniebnym zdarzeniu, którego sprawcą jest poznański szmatławiec „Wprost”. Napisano tam o mnie, że jestem „chorym człowiekiem, któremu przed posiedzeniem Sejmu wydaje się przepustkę ze szpitala psychiatrycznego i zdejmuje kaftan bezpieczeństwa”. Obrzydliwość tego ataku nie polega tylko na tym, że jest obraźliwy. Gorzej. Zawiera on naigrawanie się z pewnego faktu. Ja istotnie sporo przebywam w szpitalach, ale nie choroba psychiczna mnie męczy, lecz nowotwór. Prowadzę z nim od blisko dwóch
Skąd ja – na lewicy
Nudne to, ale znowu mnie czeka kilkudniowa przerwa w życiorysie na szpital, co nigdy nie wiadomo, jak się skończy. Obudzą po narkozie czy… Może się bowiem zdarzyć, że cherubin prowadzący rejestr moich dni na ziemi pofrunie do Najwyższego i zapyta: „A co dalej z tym staruchem, budzić go czy dać sobie spokój?”. Najwyższy pomyśli, rozważy i powie: „Cherubinku, to nie masz już młodych ludzi pod opieką? Nudzisz mnie jakimś staruchem. Młodego ratuj, a stary…”. Cherubin sam ma się domyślić reszty decyzji. Bo w niebie
Język Giertycha
Pozwolą łaskawi czytelnicy „Przeglądu”, że tym razem przedrukuję ze stenogramu sejmowego fragmenty przemówienia, jakie wygłosiłem 12 marca br. w sprawie wniosku o skrócenie kadencji Sejmu RP, a jak wynika z konstytucji, także i Senatu RP. I uzupełnię tę wypowiedź krótkim komentarzem do skandalicznego wystąpienia mecenasa Romana Giertycha, którego wypowiedź też zacytuję, by ukazać całą ohydę tego bełkotu pseudopolitycznego. A zatem… „Wysoka Izbo. Przychodzi mi po raz drugi stanąć w tej samej sprawie przed Sejmem RP. Po raz pierwszy było to w epoce
Polskie obrzydliwości
Zapiski polityczne 5 marca 2003 r. W cywilizowanym świecie panuje zasada ochrony dobrego imienia osoby zamieszanej w jakiś przestępczy proceder, ale jeszcze niemającej udowodnionej winy. Za nieboszczyka Stalina bywało na porządku dziennym całkiem inaczej. Podejrzany o jakiś czyn zakazany prawem stawał się natychmiast łupem niegodziwych pismaków i satyryków, którzy wyrabiali wierszówkę, szmacąc osobę, wobec której toczyło się postępowanie śledcze. Ten podły obyczaj usiłuje wznowić w Polsce człowiek, którego ongiś dobrze znałem i do głowy
Czy zanosi się na katastrofę?
Zapiski polityczne 23 lutego 2003 r. Czy to, z czym mamy teraz do czynienia, jest już fazą zdecydowanego rozpadu państwowości od tak niedawna niepodległej Rzeczypospolitej, czy na tę katastrofę dopiero się zanosi? Wołałbym nie stawiać takiego brutalnego pytania, lecz obserwowane fakty zmuszają do poważnego zastanowienia się, dokąd zmierzamy. Afera Michnik-Rywin, fatalnie z prawnego punktu widzenia udokumentowana, przysłania opinii publicznej o wiele istotniejsze zagrożenia ze strony prawicowych sił politycznych, dążących do szybkiego obalenia istniejącej zaledwie półtora roku
Fatalne skutki zwłoki
Zapiski polityczne 15 lutego 2003 r. Muszę tym razem wcześniej niż zazwyczaj napisać kolejny felieton, gdyż w normalne autorskie dni będę w Brukseli, wypełniając obowiązki wobec Rady Europy. Całe rano „śledziłem śledztwo” prowadzone wobec Adama Michnika w coraz mętniej prezentującej się sprawie zwanej Rywingate, a czasami i Michnikgate, co jest konsekwencją fatalnego błędu, jaki mądry zazwyczaj Adam popełnił, zwlekając przez wiele miesięcy z zawiadomieniem prokuratury o niewątpliwym – jak się jeszcze
Dlaczego NIE?
Zapiski polityczne 9 lutego 2003 r. Dlaczego nie godzę się na pacyfikację Iraku przez Amerykanów? Nie mam zaufania do rzekomo arcypotężnej siły militarnej, mającej budżet idący w grube miliardy dolarów, siły której mały oddział komandosów straceńców, zaledwie 20-osobowy, potrafił zadać tak niebywale druzgocącą klęskę 11 września ubiegłego roku. Wojna w Iraku wydaje mi się raczej zamierzeniem zemsty za tamtą kompromitację służb obronnych USA niż rzeczywistym zamiarem prewencyjnym. Pokój ze światem islamu można osiągnąć
Władza i kasa – nowe ideały
Zapiski polityczne 6 lutego 2003 r. Sprawa Lwa Rywina została sztucznie rozdęta nie tylko dlatego, że prasowe szmirusy mogą łatwo wyrabiać wierszówkę, ale – jak to już na tym miejscu przewidywałem – będzie ona areną do popisów sprawności opozycyjnej w rozbijaniu znienawidzonej władzy lewicy w Polsce. Nasz kłopot z tak zwaną opozycją, której spora część ponosi odpowiedzialność za doprowadzenie państwa na skraj katastrofy – otóż ten kłopot to niezbity fakt, iż owa opozycja wcale nie dąży do eliminowania ewentualnych
Bal u oszołomów
Przeżyliśmy w Sejmie ponury dzień debaty o polityce zagranicznej Rzeczypospolitej. Polskie oszołomstwo miało wielkie święto, mogło się nasłuchać w wielkim skoncentrowaniu ogromu tradycyjnej głupoty Polaków, dostrzegających w sprawach dotyczących ich ojczyzny nieustające spiski, zagrożenia, zdrady i nieudolności ludzi kierujących, to prawda, że ze zmiennym szczęściem, naszymi narodowymi interesami. Polskie oszołomstwo widzi we wszystkim, czego nie rozumie, gigantyczne niebezpieczeństwa dla kraju, a nie dostrzega zagrożenia płynącego z przeogromnej swarliwości polskich elit politycznych, wszczynających rejwach,