Kaczyński chce zmienić konstytucję. Ale nie wie jak, bo Andrzejowi Dudzie wielkich uprawnień zapisywać nie chce Marek Borowski – w karierze politycznej był m.in. marszałkiem Sejmu, wicepremierem i ministrem finansów, szefem Urzędu Rady Ministrów, przewodniczącym Socjaldemokracji Polskiej. Od roku 2011 jest senatorem niezależnym w okręgu obejmującym warszawską Pragę, Targówek, Rembertów i Wesołą.Czy warto bronić konstytucji z 1997 r.? – Obecny atak na konstytucję płynie z dwóch źródeł – z PiS oraz od ugrupowania Kukiza. Ale jednymi i drugimi kierują zupełnie inne motywy. Jakie? – Kukiz to ruch ludzi, którzy mają mizerne obycie w polityce. Obserwowali życie polityczne z zewnątrz i ono im się nie podoba. A są przekonani, że konstytucja to rodzaj biblii i wszyscy wierzący powinni się do niej stosować. Więc jeśli tę biblię się zmieni, wszyscy zmienią swoje postępowanie. To jest naiwne. Naiwne nie jest PiS. – PiS to jest inna sprawa. PiS bowiem swój projekt konstytucji już pokazało. Pan o nim pisał. – Pisałem o nim, bo go odkryłem. Jak przeczytałem, oczy na szypułkach mi wyszły na widok tego, co tam było! Oni teraz realizują niektóre zapisane tam postulaty, omijając konstytucję albo wykorzystując fakt, że Trybunał Konstytucyjny jest sparaliżowany, nie bojąc się go. Takie będziemy mieli igrzyska PiS mówi, że obecnej konstytucji nie warto poprawiać, że trzeba pisać nową. – Że trzeba powołać w Sejmie komisję, która by przygotowała nową itd. To element gry politycznej, element szerszej koncepcji, którą popularnie nazywamy igrzyskami. Od czasów starożytnych wiemy, że potrzebne są i chleb, i igrzyska. PiS wpakowało się w obietnice przedwyborcze nie do zrealizowania, a jeżeli zostałyby zrealizowane, to kosztem innych wydatków społecznych, co pogorszyłoby nastroje. Więc prezes Kaczyński, który zresztą kocha igrzyska, widząc, że chleba za wiele nie będzie, zdecydował, że trzeba wynajdywać najróżniejsze wydarzenia, które on będzie wcielał w życie. Żeby lud miał rozrywkę i zajęcie. – Tzw. audyt był jednym z nich. Za chwilę będzie komisja śledcza w sprawie Amber Gold. Będą postępowania prokuratorskie, z których będą przecieki i które będą intensywnie omawiane przez media. No i konstytucja. Będzie to gra, którą wyjawił prezydent Duda. Jak to – wyjawił? – Mówił 3 maja: Co to za konstytucja, która nie reguluje wieku emerytalnego, co to za konstytucja, pod rządami której było tyle umów śmieciowych. Co ma piernik do wiatraka? Nie da się w konstytucji zapisać, że nie wolno zawierać umów śmieciowych, nie da się zapisać wieku emerytalnego. Bo od tego są ustawy! Ale takie wypowiedzi prezydenta podpowiadają, co będzie się działo. A co będzie się działo? – PiS i Kukiz będą proponować wstawianie do tej konstytucji takich lub innych zapisów miłych uchu, a racjonalna część Sejmu, opozycja, będzie się opierać. I będzie mówić: Ludzie, opanujcie się, tego do konstytucji się nie wstawia. Wtedy oni będą wołać do ludu: Widzicie, oni nie chcą dla was nic. To my chcemy wstawić wam do konstytucji takie dobre rzeczy! Takie będziemy mieli igrzyska. Z Mazowieckim to ucieraliśmy Ale są przecież rzeczy, które w obecnej konstytucji można poprawić. – Są sprawy, o których można dyskutować. Ja też mam swoje typy. Po ostatnich doświadczeniach widzę, że trzeba uregulować sprawę odbierania przyrzeczenia od nowo wybranych sędziów Trybunału Konstytucyjnego. Żeby to nie mogło być torpedowane. Sami tak zapisaliście! – Myśmy tak zapisali, żeby podnieść rangę tego przyrzeczenia. Że to nie jest takie zgłoszone na piśmie, gdzieś pokątnie, ale że się odbywa godnie, w świetle jupiterów, u prezydenta. A pan prezydent Duda uznał, że to jest jego uprawnienie! Że to on będzie decydował. Że praktycznie ma prawo weta. – Nadał sobie prawo weta. Druga rzecz – rzeczywiście może być pewien problem polegający na tym, że Trybunał Konstytucyjny ocenia również ustawy, które jego dotyczą. Powiedziałbym tak: w normalnej sytuacji, w której ludzie się szanują, to nie jest problem. Ale życie jest bogatsze, jak widać. Można by się zastanowić, czy takich spraw nie mógłby oceniać Sąd Najwyższy. – Możliwe. Ale to wymagałoby zmiany konstytucji. Że każda, nawet drobna zmiana w ustawie o TK musiałaby przejść przez Sąd Najwyższy. A to jest delikatna kwestia. Kiedy rozważaliśmy, pisząc konstytucję, relacje między Trybunałem a Sądem Najwyższym, dostrzegaliśmy różne okazje do napięć. Dlatego że Sąd Najwyższy uważa się










