Polemika prof. Józefa Szabłowskiego, przewodniczącego Konferencji Rektorów Uczelni Niepaństwowych, z autorką artykułu „Wyższa szkoła niczego” Wyższe szkoły niepaństwowe są najtańszymi uczelniami w Polsce. „Złote żyły” dochodów, jeżeli kiedykolwiek istniały, są mitem. W rzeczywistości uczelnie te są niedofinansowane, a większość z nich w wyniku braku spójnego międzysektorowego systemu funkcjonowania walczy o przetrwanie i ma problemy rozwojowe. Tezy te potwierdzają dane statystyczne GUS z 2001 r. Dorobek uczelni niepaństwowych z lat 1991-2001 jest olbrzymi, niezależnie od tego, że kilka z nich – zdaniem MENiS i NIK – poważnie naruszało przepisy prawa. Nie bez grzechów były też uczelnie państwowe. W roku 2001 studiowało w Polsce 1718,1 tys. studentów, z tego 29,6% na uczelniach niepaństwowych. Uczelnie niepaństwowe dokonały olbrzymiego wysiłku edukacyjnego i organizacyjnego, między innymi: wykształciły ponad 200 tys. absolwentów, powiększyły o ponad 800 tys. m kw. bazę szkolnictwa wyższego, zakupiły i uruchomiły prawie 20 tys. komputerów najnowszej generacji, zgromadziły zbiory biblioteczne przekraczające 3 mln woluminów, zorganizowały w 2001 r. ponad 500 konferencji naukowych o zasięgu krajowym i zagranicznym. Na uczelniach tych działa ponad tysiąc studenckich kół naukowych. Może dlatego w znacznym stopniu budzą one zazdrość i są przedmiotem niewybrednych ataków. Stwierdzenie, że dziesiątki tysięcy studentów mają „świstki, a nie dyplomy”, wymaga wyjaśnienia MENiS. Naszym jednak zdaniem, może ono odnosić się wyłącznie do ściśle określonych sytuacji, w których podejmowana jest działalność bez odpowiedniego zezwolenia. Jednostka edukacyjna, która nie jest wpisana do rejestru MENiS, nie jest szkołą wyższą i swoimi negatywnymi zachowaniami nie może obciążać wyższych uczelni niepaństwowych. Problemy jakości w niektórych kręgach były przedmiotem krytyki, mimo że kierunki studiów na uczelniach niepaństwowych były tworzone według tych samych zasad co na uczelniach państwowych, najczęściej wykładała też kadra wywodząca się z uczelni sektora państwowego. Ocena jakości kształcenia przebiegała na podstawie subiektywnych spostrzeżeń, dlatego też dobrze, że działalność akredytacyjną na uczelniach rozpoczęła Państwowa Komisja Akredytacyjna. Uczelnie państwowe i niepaństwowe, które na poszczególnych kierunkach studiów lub specjalnościach nie sprostają standardom jakościowym, będą musiały zawiesić nabory nowych kandydatów na studia. Wychodzę jednak z założenia, że nie możemy straszyć ani uczelni, ani studentów, tylko spokojnie zaczekać na wyniki akredytacji. Może się zdarzyć, że część uczelni nie spełnia odpowiednich wymogów akredytacyjnych, ale te, które je spełnią, nie będą mogły być oskarżane bezpodstawnie o niską jakość nauczania. Uczelnie niepaństwowe zmieniają profil kształcenia studentów. Tworzą nowe kierunki studiów i specjalności i nie można ich oskarżać o produkcję bezrobotnych, tak jakby odpowiednie organy rządowe nie miały nic do zrobienia w zakresie ograniczania bezrobocia. Bezrobocie dotyczy przecież głównie ludzi bez wyższego wykształcenia. Na uczelniach niepaństwowych tworzone są nowe kierunki studiów nie tylko z nauk ekonomicznych, ale także między innymi z dziedziny prawa, nauk humanistycznych, technicznych i rolniczych. Większą inicjatywę wykazują uczelnie niepaństwowe. Nie powinno to być powodem złośliwości. Postęp cywilizacyjny, a także integracja z Unią Europejską będą wymagały wyższego wykształcenia w wielu tradycyjnych i nowych zawodach, np. do szkół pielęgniarskich przyjmowano kiedyś kandydatki bez matury, później po maturze do policealnego studium pielęgniarskiego lub do liceów pielęgniarskich, obecnie jest to zawód wymagający wyższego wykształcenia. Z uczelniami niepaństwowymi w sumie nie jest tak źle, ponieważ pojawiające się w mediach zarzuty ujawnione zostały przez NIK lub MENiS jeszcze przed kilkoma laty i dotyczą one w zasadzie tych samych uczelni. Uczelnie, które wyraźnie naruszały przepisy prawa, mają niewielki udział w całej zbiorowości. O niedociągnięciach na uczelniach państwowych nie piszę, ponieważ zostało to obszernie przedstawione w tegorocznym raporcie NIK. Natomiast dziwne jest, że nikogo nie raził fakt istnienia około stu zamiejscowych jednostek edukacyjnych uczelni państwowych, które zostały utworzone poza prawem i do tej sytuacji dostosowano nowelizację ustawy o szkolnictwie wyższym. Uczelnie niepaństwowe wydają na kształcenie 16,5% całości wydatków ponoszonych na szkolnictwo wyższe, kształcą zaś prawie 30% ogółu studentów. Przychody uczelni państwowych i niepaństwowych są nieporównywalne. W roku 2001 dotacje budżetowe dla uczelni państwowych stanowiły kwotę 6370,7 mln zł. W przeliczeniu na jednego studenta na uczelniach państwowych przychody były dwuipółkrotnie wyższe niż na uczelniach niepaństwowych. W rachunku
Tagi:
Józef Szabłowski