Co naprawdę dzieje się w Państwowej Komisji Wyborczej?

Co naprawdę dzieje się w Państwowej Komisji Wyborczej?

Fot. Filip Naumienko/REPORTER

Sędzia Marciniak stosuje sztuczki, żeby tylko PiS dostało pieniądze

Ryszard Kalisz – polityk, adwokat. Poseł SLD na Sejm w latach 2001-2015, w latach 1998-2000 szef Kancelarii Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, w latach 2004-2005 szef MSWiA. Od 2024 r. członek Państwowej Komisji Wyborczej.

Andrzej Domański, minister finansów, zwrócił się do PKW o wyjaśnienie, co tak naprawdę jest napisane w uchwale z 30 grudnia 2024 r. Pomoże pan ją rozszyfrować? Czy minister Domański powinien wypłacić PiS pieniądze?
– Od początku, tj. od 2018 r., uważam, że osoby, które nazywają się sędziami, a zostały powołane przez pana prezydenta na podstawie art. 197 konstytucji bez wniosku uprawnionego organu, czyli Krajowej Rady Sądownictwa ukształtowanej zgodnie z konstytucją, sędziami nie są. Przyjęło się je nazywać neosędziami. Uważam też, podobnie jak prof. Włodzimierz Wróbel, że Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych jest sądem specjalnym, który jest zakazany w polskiej konstytucji. Jednocześnie wielokrotnie zarówno Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu, jak i Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w Luksemburgu (ostatni raz w grudniu 2023 r.) stwierdziły, że Izba ta nie jest sądem. Przypominam także, że uchwała z końca stycznia 2021 r. połączonych Izb Sądu Najwyższego stwierdzała, że orzeczeń takich osób nie można traktować jako sądowych. Dokument, który otrzymała Państwowa Komisja Wyborcza, podpisało siedem osób. Żadna z nich zgodnie z konstytucją nie jest sędzią Sądu Najwyższego.

Mówi pan o piśmie z Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych skierowanym do PKW, nakazującym przyznanie subwencji PiS. Podpisani pod nim członkowie Izby to neosędziowie.
– Tak.

Skoro pan mówi, że Izba Nadzwyczajna jest zgromadzeniem towarzyskim, to dlaczego w latach poprzednich, kiedy zatwierdzała wyniki wyborów parlamentarnych, samorządowych, eurowyborów, wszystko było w porządku? Nikt niczego nie kwestionował, a teraz wszystko się neguje?
– Nie powiedziałem, że jest zgromadzeniem towarzyskim. Nie jest Izbą Sądu Najwyższego. Nie wszystko było w porządku. Powiedziałem już: od 2018 r. miałem pogląd, że to nie są sędziowie. Nie było natomiast instrumentów prawnych, które mogłyby ten stan podważać. Władzę dzierżyło wtedy Prawo i Sprawiedliwość. A pan prezydent nominował te osoby na sędziów. Współpracownicy Andrzeja Dudy często mówią, że sama nominacja przez pana prezydenta konwaliduje wszelkiego rodzaju wcześniejsze uchybienia. Dodam więc, że nie jest to prawda. Pan prezydent nie ma takiej mocy. Ma tylko takie uprawnienia, które są wskazane w konstytucji. Nigdzie tam nie znajdziemy prawa do konwalidacji, szczególnie w art. 179, który stanowi, że sędziowie są powoływani przez prezydenta na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa, której skład jest zgodny z art. 187, ust. 1 konstytucji. A od 2018 r. takiego organu w Polsce nie ma.

Wybory europejskie i samorządowe odbyły się w roku 2024, za Tuska.
– Akurat w przypadku tych wyborów mamy do czynienia z domniemaniem ich ważności. I decyzje Sądu Najwyższego mogą służyć tylko obaleniu tego domniemania, czyli musi on orzec, że wybory były nieważne. Gdy tego nie zrobi, wybory są ważne.

Ale przecież wcześniej, na podstawie orzeczenia Komisji Nadzwyczajnej, daliście pieniądze Konfederacji.
– Dotyczyło to też Porozumienia. Słowo „daliście” jest niezbyt właściwe, bo osobiście byłem przeciw. Jest to jednak związane z zupełnie inną sytuacją, ponieważ uchwały dotyczące tych komitetów wyborczych historycznie odnosiły się do wyborów z roku 2019. I dlatego nie miały większego znaczenia. Ale oczywiście pogląd niektórych kolegów z PKW też ewoluował.

Porozmawiajmy zatem o ewoluowaniu poglądów. Dlaczego 16 grudnia PKW mówi jedno, a 30 grudnia coś innego, choć nic pomiędzy tymi datami się nie zmieniło? Co tu się dzieje?
– Powiem o faktach. 16 grudnia 2024 r. większością 5:4 przyjęliśmy stanowisko PKW o odroczeniu rozpatrywania na podstawie art. 145 par. 6 Kodeksu wyborczego sprawozdania Komitetu Wyborczego PiS za wybory w 2023 r., do czasu uregulowania przez władzę ustawodawczą i władze wykonawcze, czyli rząd i prezydenta, statusu tzw. Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych oraz neosędziów. Głosowałem za tym odroczeniem. Pięć dni później, dokładnie 21 grudnia, w sobotę, o godzinie 12 z minutami, dostałem mejl od jednego z dyrektorów Krajowego Biura Wyborczego, że pan przewodniczący zarządza głosowanie w trybie obiegowym nad uchwałami, m.in. uchwałą dotyczącą sprawozdania PiS.

Głosowaliście nad nią już 16 grudnia. Po co więc ta reasumpcja? Na jakiej podstawie?
– No właśnie! To nie była reasumpcja. Wykorzystałem przepisy Kodeksu wyborczego i regulaminu PKW i złożyłem sprzeciw w poniedziałek, 23 grudnia, rano, więc to głosowanie nie mogło się odbyć. Pan przewodniczący Sylwester Marciniak napisał wówczas długie, prawie dwustronicowe oświadczenie, bezpodstawnie krytykujące mnie ad personam. W ostatnim zdaniu napisał: „Następne posiedzenie odbędzie się 30 grudnia 2024 r.”. Po kilku dniach, w piątek, otrzymałem porządek obrad kolejnego posiedzenia.

Tego 30 grudnia.
– Czytam ten porządek obrad i w punkcie trzecim widzę przyjęcie sprawozdania Komitetu Wyborczego PiS – jak zaznaczono wyraźnie – po orzeczeniu Sądu Najwyższego.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 03/2025, 2025

Kategorie: Kraj, Wywiady