Dama z palcem

Dama z palcem

Środkowy palec, czyli w potocznej mowie fuck, który Joanna Lichocka pokazała w Sejmie, jest coming outem. Nieplanowanym i trochę przypadkowym, ale dobrze oddającym jej poglądy i stosunek do bliźnich. Przez lata próbowała udawać niezależną dziennikarkę. Przed widzami kreowała fałszywy obraz swojego obiektywizmu. Bez większych sukcesów. Jak niewiele miało to wspólnego z prawdziwymi poglądami Lichockiej, można było zobaczyć, gdy PiS sięgnęło po władzę. I gdy pokazała się w pełnej krasie. Nikt jej nie przebił w lizusostwie wobec prezesa Kaczyńskiego. Żenująca wiernopoddańczość dziennikarki wobec polityka bardzo się jej opłaciła. Dwukrotnie została posłanką i członkinią Rady Mediów Narodowych. Jakkolwiek więc by patrzeć, Lichocka elitą PiS. Nie wszystko jednak poszło, jak planowała. Chciała zostać europosłanką, ale wyborcy nie dopisali. Jako polityk zajmuje się mediami rządowymi. Lubi się wypowiadać na ich temat. Ale jest tak stronnicza, że jej pompatyczne wystąpienia w sprawie mediów rozbawiają nawet prawicę. Afera z fuckiem to Lichocka w pigułce. Kilkanaście godzin kłamała, że fucka nie było. Scenki jak z Barei. Łapiemy kogoś za rękę, którą nam włożył do kieszeni, i słyszymy, że to nie jego ręka. Słuchamy opowieści Lichockiej, która została sfotografowana na gorącym uczynku. Na zdjęciu widzimy jej minę i jej palec. I widzimy Lichocką, która mówi: „To nie mój palec. Mój palec był przy fryzurze”. Może byłoby to śmieszne, gdyby nie usytuowanie Lichockiej w mediach rządowych, na które z naszych podatków pójdą 2 mld zł. Jest tam bardzo wpływowa i chętnie korzysta ze swojej pozycji. O jej sile świadczy choćby to, że była w tej trójce, która zwolniła prezesa TVP Jacka Kurskiego. Po paru godzinach uratował go osobiście Jarosław Kaczyński. I Rada Mediów Narodowych musiała połknąć własny język. Podobnie było z fuckiem. Lichocka przez zaciśnięte zęby przeprosiła. Nie poszła śladem Beaty Szydło, która rozdając sobie i swoim ministrom ogromne premie, krzyczała w Sejmie: „Nam się te premie po prostu należały”. A przecież Lichocka mogła, pokazując fucka, krzyczeć do opozycji: „Bo wam się on należy”. Bezczelność takich polityków jak Lichocka nie ma granic. Jej zachowanie to potwierdzenie, że Kaczyński był bardzo przewidujący, deklarując: „Nikt nam nie wmówi, że białe jest białe, a czarne jest czarne”. Zgodnie z tym myśleniem to Lichocka jest ofiarą… tej strasznej opozycji. A skoro piszę o prezesie Kaczyńskim, to zastanawiam się, co może myśleć o takiej damie jak Lichocka? Całowanie ręki damy z fuckiem to chyba nie jest coś szczególnie miłego? Udostępnij: Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 08/2020, 2020

Kategorie: Felietony, Jerzy Domański