Dlaczego Europa jest nam tak obca?

Dlaczego Europa jest nam tak obca?

Druga kwestia:

Unię traktujemy jak bankomat.

Punkt, z którego wyjmujemy gotówkę. Jeśli zresztą chodzi o unijne pieniądze, mamy w tym dziele ponadpartyjny konsensus. I łapę wyciągniętą daleko.

Sztandarowym programem PiS jest dziś plan Morawieckiego. Jarosław Kaczyński mówił 2 maja, że to najważniejsze przedsięwzięcie i że cały rząd musi być w jego wdrożenie zaangażowany. Na marginesie – prezes PiS dał tymi słowami dowód nieznajomości rzeczy, bo ten plan pozostaje na razie zbiorem pobożnych życzeń i niczym więcej. Ale jakie to są życzenia! By się spełniły, plan zakłada wpompowanie w polską gospodarkę 2 bln zł. Skąd je wziąć? Połowa tej sumy ma pochodzić z Unii. To Unia ma te pieniądze dać, a rozdysponują je państwowe instytucje i państwowe koncerny.

PiS może więc na Unię psioczyć, ale pieniądze z Brukseli traktuje zupełnie inaczej. Przyznajmy, partia Kaczyńskiego nie jest w takim działaniu odosobniona. O tym, że wstępujemy do Unii po to, żeby stamtąd brać, mówił już były prezes PSL Waldemar Pawlak. Nazywał to, chytrze się uśmiechając, „wyciskaniem brukselki”. To określenie zdewastowało nasze myślenie o Unii. Zdefiniowało pogląd milionów Polaków na naszą obecność w jej strukturach.

Złagodzoną wersję tego sposobu myślenia mogliśmy obserwować już wcześniej, podczas dyskusji o wstąpieniu do Unii czy w czasie referendum akcesyjnego. Przeciwnicy wołali głośno, że oto kończy się nasza niepodległość, nasza wolność. Że Polską rządzić będzie Bruksela czy wręcz Berlin. Zwolennicy odpowiadali, że zyskamy na tym finansowo. Mimo że Unia jest wspólnotą wolności, wspólnotą zasad (mówi o tym deklaracja kopenhaska) i wspólnotą cywilizacyjną, zwolennicy integracji eksponowali aspekt materialny. Przekonywali: bilans zysków i strat jest korzystny. Będziemy mieli więcej środków finansowych.

Dlaczego właśnie to uznali za najważniejsze? Ten sposób argumentowania pokazuje przecież, że ogół społeczeństwa postrzega Zachód jako coś obcego, innego. Sens wejścia do jego struktur jest taki, że zyskujemy pieniądze. Na zasadzie kupieckiej kalkulacji. Zresztą niech w sondażach zostanie postawione pytanie, czy Polska ma być w Unii, ale bez żadnych dodatkowych pieniędzy z tego tytułu. I wtedy zobaczymy prawdziwe preferencje. Jak bardzo Unia jest dla nas inna… A przecież prawie nikt nie dyskutuje, czy opłaca nam się konkordat. I czy w ogóle opłaca się nam być krajem katolickim. W debacie publicznej nie padają sumy, korzyści, wydatki. Wszystko to większości Polaków wydaje się naturalne. Dlaczego zatem obecność w Unii jest nienaturalna?

Bo jesteśmy innymi Europejczykami?

Tak. Według mnie 12 lat członkostwa w Unii pokazało, że polskie społeczeństwo czuje się wobec Europy Zachodniej obco. 81% poparcia dla Unii jest efektem nie naszego poczucia wspólnoty, lecz prymitywnej, podświadomej kalkulacji: oni nas żywią i bronią, dlaczego tego nie kontynuować?

Przeświadczeniu, że Zachód ma nas finansować, nie towarzyszy jakiekolwiek poczucie wspólnoty. Choćby takie, że Parlament Europejski czy Komisja Europejska to również my.
Imigranci zalali Europę, na co polski rząd woła, że to nie jego problem. Woła – dodajmy – czując poparcie większości Polaków.
Papież Franciszek namawia Europejczyków do większej otwartości wobec uciekinierów z terenów wojennych – w Polsce spotyka się to z wrogością. A biskupi udają, że tego nie słyszą. Że dłużej klasztora niż przeora.

Polski rząd, łamiąc konstytucję, rusza na bój z Trybunałem Konstytucyjnym. Czyli władzę sądowniczą chce podporządkować władzy wykonawczej. O tym, że łamie zasady europejskie, przypominają mu nie tylko ów Trybunał, wydziały prawa największych uniwersytetów, rzecznik praw obywatelskich, Amnesty International czy Zgromadzenie Sędziów. Mówi o tym także Komisja Europejska, organ Rady Europy. I co? I – tak jakby tu była Białoruś – nic.

Rząd Unię poucza – że powinna się zająć innymi sprawami. Ważniejszymi. Nie powinna się wtrącać w wewnętrzne sprawy Polski. Oto kolejny lejtmotyw polskiej dyplomacji: zostawcie nas w spokoju! Nasze polskie sprawy!

Strony: 1 2 3

Wydanie: 19/2016, 2016

Kategorie: Publicystyka

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy