Mit powstania, kłamstwa Dudy

Mit powstania, kłamstwa Dudy

31.07.2019 Warszawa 75. rocznica wybuchu Powstania Warszawskiego Apel Poleglych na pl. Krasinskich fot. Tomasz Jastrzębowski/REPORTER n/z Andrzej Duda

Słowa prezydenta o powstaniu warszawskim to manipulacja historią i mijanie się z prawdą Powstanie warszawskie zostało po 1989 r. wkomponowane w prawicową politykę historyczną, stając się jednym z jej mitów. Obok mitu powojennego „powstania antykomunistycznego” i „rewolucji Solidarności” mit powstania warszawskiego ma odgrywać ważną rolę w kształtowaniu nowej świadomości historycznej i narodowej Polaków. Niestety, związek polityki historycznej z prawdą historyczną często jest luźny albo nie ma go wcale. Widać to znakomicie chociażby w Muzeum Powstania Warszawskiego, gdzie powstanie zostało przedstawione jako czyn heroiczny i piękna młodzieńcza przygoda, a za jedynych winnych klęski uznano PKWN i Związek Radziecki. Zobaczymy tu, jak działały harcerska poczta powstańcza i teatrzyk powstańczy, ale o rzezi Woli dowiemy się niewiele. Nie inaczej wyglądają uroczystości rocznicowe. Z towarzyszących obchodom przemówień polityków prawicy nie sposób się dowiedzieć, że powstanie warszawskie było jedną z największych klęsk w historii narodu polskiego. I to klęską wielowymiarową – polityczną, wojskową, humanitarną. Że było katastrofą narodową, która pogrzebała kilkusetletnie dziedzictwo kulturalne i historyczne stolicy. Wręcz przeciwnie – lansowana jest teza, że powstanie warszawskie było zwycięstwem. I nie tylko „moralnym”, ale jakoby również politycznym. Taka narracja przewijała się też przy okazji tegorocznych obchodów 75. rocznicy powstania. Jej przykładem było m.in. wystąpienie prezydenta Andrzeja Dudy pod pomnikiem Powstania Warszawskiego 31 lipca. Powstańczy szantaż Prezydent Duda powiedział m.in.: „Dziś tutaj, na tym placu, cztery pokolenia Polaków śpiewają »Ojczyznę wolną pobłogosław, Panie«. To dzięki temu pierwszemu, temu właśnie, które wtedy na ulicach Warszawy się krwawiło, walczyło z bronią w ręku o wolną Polskę – pokoleniu, które czasem nazywamy pokoleniem Kolumbów (…) – to dzięki niemu, jego odwadze, bohaterstwu i determinacji Polska jest. To dzięki następnemu pokoleniu – bumu końca lat 40. i początku lat 50., ich dzieci – mimo że Polska nie była w pełni wolna, suwerenna, niepodległa, mit powstania warszawskiego trwał i przetrwał. To dzięki niemu moje pokolenie – lat 70., a potem 80., czyli znów: dzieci, a wnuki powstańców – mogły w tym micie żyć, kultywować go, czasem w podziemiu, czasem nielegalnie w harcerstwie, ale cały czas pamiętając o nim i jego istocie”. Prezydentowi Dudzie należy się uznanie za to, że użył określenia mit i tym samym przyznał, że polityka historyczna, jakiej patronuje, kreuje mit historyczny. Jednakże mity i legendy nie służą zrozumieniu historii, lecz ją wypaczają. W słowach prezydenta słychać echa zeszłorocznego wystąpienia senatora, prof. Jana Żaryna – jednego z czołowych animatorów polityki historycznej PiS. Sens jego wypowiedzi był mniej więcej taki, że powstanie co prawda upadło, ale uniemożliwiło „skomunizowanie polskiej duszy”, dzięki czemu były możliwe przemiany polityczne w 1980 i 1989 r. To nic innego jak manipulacja pamięcią historyczną i mijanie się z prawdą. Powstanie warszawskie nie doprowadziło do zmian ustrojowych w 1989 r., chociaż w pewnym sensie wpłynęło na sytuację polityczną w Polsce po 1980 r. Dla Solidarności było bowiem lekcją, z której wyciągnięto wniosek, że trzeba odrzucić beznadziejny zryw zbrojny jako metodę walki. Zmiany polityczne w 1989 r. były rezultatem nie czynu zbrojnego, ale porozumienia politycznego. Porozumienia, które było możliwe dzięki odrzuceniu przez część ówczesnej opozycji tzw. ideologii powstańczej, która wyrosła z polskiego romantyzmu politycznego XIX w. Opowieść o tym, że powstanie warszawskie było zwycięstwem, którego owoce zebraliśmy w 1989 r., jest stawianiem świata na głowie. Kup książki o prawdziwej historii powstania Szerzej na ten temat pisał Lech Mażewski w eseju „Powstańczy szantaż. Od konfederacji barskiej do stanu wojennego” (Warszawa 2004). Przeprowadzając analizę wszystkich polskich klęsk powstańczych, począwszy od konfederacji barskiej, wykazał, że w latach 1980-1981 nie udała się powtórka powstańczego szantażu. Dzięki temu była możliwa pokojowa zmiana ustroju w 1989 r. To najwidoczniej bardzo boli rządzącą prawicę, która z podważania i deprecjonowania porozumienia Okrągłego Stołu uczyniła jeden z fundamentów swojej tożsamości politycznej. W obecnym micie powstania warszawskiego przejawia się także chęć delegalizacji PRL jako formy państwowości polskiej. Świadczy o tym kolejny fragment wystąpienia prezydenta Dudy: „Ten słynny spór z komunistami, którzy byli

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2019, 32/2019

Kategorie: Publicystyka