Dlaczego politycy PiS tak chętnie świętują rocznice klęsk?
Dr hab. Anna Pacześniak,
politolożka, Uniwersytet Wrocławski
Na to pytanie można odpowiedzieć innym pytaniem: czy tylko PiS chce się ogrzać przy rocznicach narodowych klęsk, czy robiły tak wszystkie dotychczas rządzące partie? Przypominam sobie tylko jedne huczne państwowe obchody sukcesu, z udziałem m.in. Baracka Obamy – zorganizowała je Platforma Obywatelska, a poświęcone były 25. rocznicy wyborów w 1989 r. Może jest w nas, Polakach, coś takiego, że nie bardzo wiemy, jak upamiętniać sukcesy, których przecież mamy kilka na koncie. Wydaje mi się, że PiS, które tak wiele próbuje zmieniać w polityce i społeczeństwie, w tej sprawie nie ma ambicji, by pójść niewydeptaną ścieżką. Zamiast tego idzie na łatwiznę: skoro z małymi wyjątkami przez 30 lat wszyscy świętowali klęski, to obecna formacja rządząca nie będzie wymyślać niczego nowego.
Dr Mikołaj Mirowski,
Muzeum Historii Polski
Nie wydaje mi się, by politycy – nie tylko PiS, ale i innych sił – ochoczo świętowali tylko klęski. Mieliśmy niedawno poważne obchody 99. rocznicy Bitwy Warszawskiej, która jako żywo była wielkim zwycięstwem, ważnym nie tylko dla Polski. Dzięki ich przeniesieniu do Katowic można było przy okazji przypomnieć o powstaniach śląskich, z których trzecie zakończyło się dużym sukcesem, gdyż w wyniku tego zrywu tzw. Rada Ambasadorów zdecydowała o korzystniejszym dla Polski podziale Śląska. Rzecz jasna, uroczyście przypominane są także daty odnoszące się do tragicznych losów Rzeczypospolitej, ale znaczenie ich obchodów nie musi się ograniczać do pielęgnowania narodowej martyrologii. Powstanie warszawskie było wielką tragedią, ale pamięć o tym doświadczeniu w 1956 r. uchroniła nas przed podążeniem drogą Węgier, a jej dalekim dziedzictwem był także pokojowy ruch Solidarności.
Wiesław Gałązka,
dziennikarz, Dolnośląska Szkoła Wyższa
Wydaje mi się, że świętowanie klęsk jest bardziej ogólnym fenomenem polskiej kultury historycznej. Proszę zauważyć, że jedyny bezdyskusyjnie udany zryw, powstanie wielkopolskie, jest upamiętniany raczej lokalnie i bez większej pompy. Trwa natomiast polityczna gra w kości umarłych. Być może historyczne porażki mają usprawiedliwiać nasze dzisiejsze nieudacznictwo: jest, jak jest, bo w przeszłości cały świat sprzysiągł się przeciwko nam. Szkoda, że wolimy świętować klęski – choć oczywiście np. o 1 i 17 września należy przypominać – zamiast odpowiednio celebrować choćby rocznicę wstąpienia Polski do UE czy wyborów z 1989 r.
Czytelniczki PRZEGLĄDU
Nina Bartkiewicz
Bo wiedzą, że większość Polaków to lubi. Lepiej czuć się pokrzywdzonym niż nieudolnym.
Bożena Miernik
Niewiele było zwycięstw w naszej historii, więc PiS chce zawłaszczyć umysły, organizując różne święta wykorzystujące daty klęsk narodowych. Polacy chcą świętować, a łatwo im wmówić różne rzeczy, dlatego zamiana klęski w powód do chwały nie jest trudna. Organizuje się zatem kolejne uroczystości w rocznice tragicznych wydarzeń. Może to podkreśla naszą dumę narodową? Smutne.
Necessary cookies are absolutely essential for the website to function properly. This category only includes cookies that ensures basic functionalities and security features of the website. These cookies do not store any personal information.
Any cookies that may not be particularly necessary for the website to function and is used specifically to collect user personal data via analytics, ads, other embedded contents are termed as non-necessary cookies. It is mandatory to procure user consent prior to running these cookies on your website.
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy