Dni świrów

Dni świrów

Teflon to kamień filozoficzny, nad którego składnikami głowią się w paranaukowych lamentacjach analitycy rodzimej sceny politycznej. A przecież tajemnicę teflonowości PiS zdiagnozował już Marek Koterski w genialnej i okrutnej prostocie wieczornego pacierza z finału „Dnia świra”. W arcypolskim filmie wszech czasów, powstałym, kiedy dzisiejsza partia władzy była dopiero na etapie kongresów założycielskich, rozlega się ekstatyczne bluźnierstwo: „Modlitwę moją zanoszę Bogu Ojcu i Synowi: dopierdolcie sąsiadowi! Dla siebie o nic nie wnoszę, tylko mu dosrajcie proszę”. To nasz nieoficjalny hymn narodowy, odwiecznie żywy, aktualny, zrozumiały i dotykający najczulszych strun duszy.

Potęga kaczyzmu wyrosła na resentymencie i zawiści, wyborca PiS nie został wyhodowany na liberalnych ideałach zaradności i przedsiębiorczości, on nie chce pokonać drogi od pucybuta do milionera, on woli się przyglądać, jak inni przechodzą tę drogę w odwrotnym kierunku. Kaczyzm wyrósł na pańszczyźnianych kompleksach ludu, podprogowy przekaz tej partii od lat niezmiennie pielęgnuje nadrzędne pragnienie zemsty – wyzwolony chłop w pałacu nigdy nie będzie się czuł swojo, nawet jeśli przywdzieje pański żupan, niepotrzebny mu aksamitny kołpak, nic go tak nie ogrzeje jak żar płonącego dworku.

Liberałowie od ośmiu lat biją się w piersi, jęcząc, że „byli głupi”, ale nie wybłagają w ten sposób litości. Jak sierp i młot oznaczały sojusz robotniczo-chłopski, tak teraz widły i różańcowy kastet powinny być w godle jako insygnia restytucji rzeczypospolitej ludowej. PiS wygrało dwie kadencje na antyelitaryzmie, a teraz samo jest elitą i też wygra. Dlatego, że nie tylko nie stara się tego ukryć, ale wręcz obscenicznie celebruje wszystkie negatywne cechy zdeprawowanej władzy, stało się nową magnaterią, przekraczając wszelkie progi bezczelności, mówi wprost: jesteśmy źli, chciwi, prymitywni, czyli dokładnie tacy jak wy, dlatego musimy trzymać się razem.

W zastygłym poparciu PiS dokonuje się jakaś piekielna apoteoza negatywności – to już nie słynne „kradną, ale się dzielą”, teraz wystarczy, że kradną. Bogaty zawsze więcej straci, cudza krzywda jest większą rozkoszą niż własny sukces, dlatego lepiej stracić z Kaczyńskim, niż zyskać z Tuskiem.

Zamiast lamentować nad teflonowością PiS, trzeba było wypracować własną, utwardzać własny elektorat. Opozycja nie przejmie władzy, dopóki jej elektorat będzie rozpieszczony i elastyczny; w kryzysie do sklepu idzie się po ser, a nie godzinami zastanawia nad tym, czy wybrać goudę, cheddar, czy może bezglutenowy ementaler. Brak porozumienia partii opozycyjnych co do stworzenia wspólnej listy dowodzi ich infantylności. Najwyraźniej politycy nie rozumieją, że nie będzie już wyborów, bo nie ma wyboru. To już nie jest etap licytowania się na programy i obietnice, nikt ich nie będzie czytał ani słuchał, liczy się wyłącznie trybalistyczny imperatyw: nasi muszą się utrzymać przy władzy, to kwestia życia i śmierci. Jak wśród fanatycznych kibiców – żaden szalikowiec Polonii nie przywdzieje przecież barw Legii jedynie dlatego, że jest bogatsza, występuje w wyższej lidze i obiektywnie gra lepszą piłkę. Oddanie głosu na obce plemię jest zdradą, bez względu na to, kto obiektywnie jest „dobrakiem”. Nikt już nie będzie się zastanawiał nad tym, co jest lepsze dla kraju, nie liczy się kraj, tylko podział – Polska nie musi być silna i bogata, najważniejsze, żeby była Nasza.

Dlatego co do joty zgadzam się z diagnozami politologów, którzy zwiastują, że jesienią w Polsce nie odbędą się żadne wybory, lecz plebiscyt. Nadchodzą dni świrów. Za miedzą krwawa wojna, kremlowski satrapa wymachuje atomówką, u nas inflacja rozpędza się do galopu, w ludziach buzują skrajne emocje, przeto coraz więcej marzy już tylko o wisielczej ekstazie: skoro i tak wszystkich nas nieuchronnie ma trafić szlag, niech w tej ostatniej chwili rządzą Nasi. Zanim wszyscy skończymy w ciężkiej zupie, Polak wznosi przedwyborcze modły „do Boga, Marii i Syna: zniszczcie tego skurwysyna. Mego brata, sąsiada, tego wroga, tego gada”.

 

Wydanie: 15/2023, 2023

Kategorie: Felietony, Wojciech Kuczok

Komentarze

  1. niewiem
    niewiem 26 września, 2023, 13:27

    😭Znikąd nadziei?

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy