Bezprecedensowy raport komisji Terlikowskiego Pięćdziesięcioparoletni, „charyzmatyczny” dominikanin Paweł M. od kilku miesięcy przebywa w areszcie śledczym, czekając na proces, w którym zostanie oskarżony o wielokrotne zgwałcenie zakonnicy. Co najmniej kilkadziesiąt podobnych i innych zarzutów wobec niego przedawniło się – zawdzięcza to tuszowaniu przestępstw i nadużyć przez jego przełożonych, w tym przez jedną z najważniejszych i najbardziej wpływowych postaci polskiego Kościoła czasów transformacji i ostatnich 30 lat – zmarłego 31 grudnia 2020 r. byłego prowincjała (najwyższego przełożonego zakonu w kraju) Macieja Ziębę. W marcu tego roku, decyzją obecnego prowincjała Pawła Kozackiego, dominikanie powołali niezależną komisję do zbadania faktycznej skali przestępstw, ich przyczyn, kontekstu, skali odpowiedzialności przełożonych i innych zakonników oraz do zaproponowania rekomendacji na przyszłość, by zapobiegać podobnym horrorom. Jej celem „jest opisanie działania br. Pawła, reakcji i zaniedbań władz Prowincji oraz mechanizmów, jakie w tej sprawie zadziałały. Komisja w podsumowaniu sformułuje sugestie i zalecenia, które pomogą uniknąć podobnego zła w przyszłości”. Komisja, której pracom przewodniczył dr Tomasz Terlikowski, katolicki filozof, teolog i publicysta, opublikowała właśnie 260-stronicowy raport o enigmatycznym tytule: „Komisja Ekspercka dotycząca działania Pawła M. oraz instytucji Prowincji w jego sprawie”. Opublikowany raport zarówno w intencjach, jak i w realizacji (oraz sam fakt jego publikacji – nie licząc fragmentów utajnionych) miał być wypełnieniem oczekiwań samych dominikanów. Dla autora jego omówienia, czyli dla mnie, Romana Kurkiewicza, lektura raportu, jej odbiór i próba zreferowania wydarzeń i przestępstw Pawła M. są skrajnie trudnym doświadczeniem. Ponad 40 lat temu, w czasach licealnych, poznałem Pawła M. W sierpniu 1981 r., w tym samym momencie co Maciej Zięba, założyłem dominikański habit i przez dwa lata żyłem z nim pod jednym klasztornym dachem, przyjaźniliśmy się, jak sądziłem. Miałem wówczas niespełna 19 lat. Po dwóch latach opuściłem zakon, dzisiaj jestem ateistą. W ciągu ostatnich 20 lat rozmawiałem z Maciejem Ziębą jeden raz, spotkałem go dwa-trzy razy, nie utrzymywaliśmy żadnych relacji. Pawła M. od 1983 r. nie spotkałem już nigdy, niczego też nie słyszałem o jego dokonaniach. Wiosną tego roku dopiero po jakimś czasie uświadomiłem sobie, że znałem człowieka, o którym czytałem kryminalne doniesienia i informacje o aresztowaniu. Dominikanie powstali w XIII w. jako jeden z dwóch tzw. zakonów żebraczych (obok franciszkanów), wywodzili się głównie ze środowisk wielkomiejskich i uniwersyteckich, tę legendę „intelektualistów” pielęgnują do dziś. Na polecenie papieża prowadzili debaty teologiczno-filozoficzne z przedstawicielami „heretyckich” ruchów religijnych ówczesnej Europy: katarami, albigensami, waldensami, niewiele później papież Innocenty III powierzył im misje inkwizycyjne. Dla niedawnych adwersarzy „psów pańskich” (Domini canes) oznaczało to aresztowania, konfiskaty majątku, tortury i w końcu – śmierć. Bezwzględny despota, ale lider Jak na instytucję o takim dorobku dochodzeniowo-śledczym współcześni polscy dominikanie w przypadku działań Pawła M. nie zdali egzaminu. Większość zarzutów wobec niego dotyczy wydarzeń sprzed ponad 20 lat, zakonem kierował wówczas Maciej Zięba, który darzył Pawła M. zaufaniem i otaczał opieką, gwarantując właściwie nietykalność. Dopiero po ujawnieniu kolejnych nadużyć na Pawła M. nakładano takie kary jak kilkutygodniowy pobyt w zamkniętym klasztorze kamedułów czy zawieszanie prawa do udzielania spowiedzi (bo tu rozpościerało się gigantyczne pole do nadużyć – spowiedzi trwały niejednokrotnie wiele godzin, niektóre kończyły się seksem ze spowiadającymi się kobietami, gdyż w przekonaniu Pawła M. w ten sposób mogły one zwalczyć swoją „grzeszność”). Jedną z naznaczonych przez Pawła M. kobiet rozebrano do naga i batożono ciężkim skórzanym pasem, elementem zakonnego habitu, zadano jej kilkaset razów, jej plecy były jedną krwawą miazgą. Paweł M. był na zmianę wyznaczany do pracy z młodzieżą i środowiskami studenckimi (w Poznaniu i we Wrocławiu) i tylko co jakiś czas – po ujawnieniu patologii – odsuwany od nich. „Paradoksem całej tej sytuacji było też to, że stosując metody właściwe sekcie – na co wskazywał w tamtym czasie w cytowanym liście OP 27 (to symbol zanonimizowanego świadka raportu, który jest dominikaninem – przyp. aut.) – sam Paweł M. był we Wrocławiu (a wcześniej w Poznaniu) twórcą i szefem lokalnych ośrodków Dominikańskiego Ośrodka Informacji o Nowych
Tagi:
Bogdan Stelmach, dominikanie, Europejskie Centrum Solidarności, gwałt, Jakub Kołacz, komisja Terlikowskiego, kościół w polsce, Maciej Zięba, Michał Królikowski, Michał Wieczorek, Paweł Kozacki, Paweł Kubicki, prokuratura, przestępstwa seksualne, Sabina Zalewska, sądy, Sebastian Duda, Tomasz Terlikowski, Watykan, Wioletta Konopa-Stelmach, zakonnice








