Drogówka i panna S

Drogówka i panna S

Fot. Andrzej Wiernicki / East News Blokada ronda na skrzyzowaniu ulic Marszalkowskiej i Alej Jerozolimskich przez pracownikow MZK, PKS, MPT, MPO i Transbudu, Warszawa, 04.08.1981.

Jak w sierpniu 1981 r. na rondzie zatrzymano radykalizm NSZZ Solidarność Blokada ronda w Warszawie u zbiegu Marszałkowskiej i Alej Jerozolimskich na początku sierpnia 1981 r. kojarzy się nam zazwyczaj z milicjantami z drogówki, którzy zatrzymali przejazd kolumny pojazdów przez centrum stolicy. Tym razem związkowcy z NSZZ Solidarność nie postawili na swoim. I był to tylko jeden z elementów skutecznego powstrzymania związkowego radykalizmu solidarnościowych elit, czego chyba do dziś się nie dostrzega. Warto z okazji 40. rocznicy przypomnieć tamte wydarzenia. „Marsze głodowe” Pod koniec lipca 1981 r. sytuacja w Polsce zaostrzyła się, czego powodem były trudności w zaopatrzeniu w żywność. „Podejrzenia o działanie władz na szkodę przez zamierzone »głodzenie« nie znajdują potwierdzenia w dokumentach”, pisze Andrzej Friszke. 25 lipca doszło w Kutnie do pierwszego „marszu wygłodzonych”. 28 lipca „manifestacja głodowa” została zorganizowana w Łodzi, a dwa dni później odbył się marsz kobiet w tym samym mieście. „Marsze głodowe” miały miejsce także w Szczecinie, Piotrkowie Trybunalskim, Tomaszowie Mazowieckim, Bełchatowie, Zduńskiej Woli, Wrocławiu, Włocławku, Warszawie. Nad Polską zawisła groźba marszu gwiaździstego na stolicę i związane z tym niebezpieczeństwo konfrontacji. Polityczne novum polegało na tym, że dotychczas w ramach protestów nie wychodzono na ulice, strajkując w zakładach pracy albo okupując budynki publiczne. Strajki głodowe były jednak ślepą uliczką. „Nie miało sensu żądać, żeby władze PRL dały narodowi jeść z pustego talerza”, słusznie twierdził Karol Modzelewski. Usprawiedliwia się je, twierdząc, że „marsze głodowe” nie były strajkami, nie przyczyniały się do spadku produkcji, nigdzie nie doszło do zakłócenia porządku. Rzeczywiście tak było, ale przecież chodziło o radykalizację nastrojów, aby później politycznie to wykorzystać. 1 sierpnia 1981 r. problemem „marszów głodowych” zajęło się Biuro Polityczne KC PZPR. Kazimierz Barcikowski trafnie analizował sytuację: „Od kilku dni Solidarność podjęła masową i centralnie sterowaną akcję protestacyjną wymierzoną przeciwko obniżeniu norm przydziału mięsa na kartki i brakom towarów na rynku. Cechą tej akcji jest wyprowadzenie ludzi na ulice, co stanowi poważne zagrożenie dla bezpieczeństwa i porządku publicznego”. I dodał: „Obecna akcja S to wielka prowokacja o charakterze wewnętrznym (dążenie do przejęcia władzy) i zewnętrznym (prowokowanie ZSRR i stawka na USA)”. Redaktor „Tygodnika Powszechnego” podpisujący się J. T., chodziło chyba o Jerzego Turowicza, podkreślił: „W szczególności zażenowanie musi budzić operowanie terminem »głód«. (…) Nie nadużywajmy wielkich słów”. Kilka lat później Jerzy Holzer przyznawał bez cienia zażenowania, że manifestacje były „sterowane przez regiony” związku, ponadto „stwarzały precedens – po raz pierwszy tłumy wyszły na ulice”. Jasno wskazywał konsekwencje tego Stanisław Kania: „Po raz pierwszy w całym okresie od wydarzeń lata 1980 pojawiły się demonstracje uliczne i groźba ulicznej konfrontacji. (…) To, co stanowiło tylko niebezpieczeństwo w 1980 roku, stawało się w sierpniu 1981 faktem. Wszystko wskazywało też, że jest to wynik przemyślanej, zorganizowanej działalności”. Rozmowy i blokada ronda W tej sytuacji wicepremier Mieczysław F. Rakowski 31 lipca zwrócił się do prezydium KKP NSZZ Solidarność z propozycją odbycia rozmów. Prezydium KKP sformułowało w siedmiu punktach swoje stanowisko. Były tam żądania m.in. „nadania właściwych pełnomocnictw społecznym komisjom kontroli zaopatrzenia w żywność, niezwłocznego powołania urzędu pełnomocnika rządu do spraw pomocy żywnościowej, (…) uzależnienia podjęcia jakichkolwiek działań w sprawie reformy cen od akceptacji społeczeństwa”. Poza tym była mowa o konieczności wprowadzenia samorządu pracowniczego w zakładach pracy. Modzelewski wspomina, jakie było stanowisko związku: „Oferowaliśmy rządowi, w zamian za porozumienie w sprawach związanych z reformą i samorządem pracowniczym, przyzwolenie związku na niezbędne skądinąd podwyżki cen”. Rozmowy rozpoczęły się 3 sierpnia w Warszawie w Urzędzie Rady Ministrów. Rakowski swoje wystąpienie rozpoczął następująco: „Faktycznie manifestacje uliczne otwierają drogę do konfrontacji. Jaki kształt państwa mają na myśli przywódcy Solidarności? Może chodzi o zbudowanie dwóch państw? Państwa nominalnego i państwa realnego opartego wyłącznie na Solidarności?”. Następnie zapewnił: „Nie mamy żadnych złowieszczych planów ograniczania Solidarności. (…) Uważamy, że Solidarność stanowi część naszego życia społecznego i stanowić będzie. Ale, w moim przekonaniu, tym bardziej Solidarność powinna odejść

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2021, 32/2021

Kategorie: Historia