Kukliński – szpieg, ale czyj?

Kukliński – szpieg, ale czyj?

Przy życiorysie Kuklińskiego kombinują zarówno Amerykanie, jak i Rosjanie. To element gry wywiadów Ryszard Kukliński. W „Gambicie Jaruzelskiego” poświęcam mu rozdział, stawiam tezę, że jego ucieczka do USA była częścią większej operacji, chodziło o to, by poinformować Amerykanów (w sposób dla nich wiarygodny) o przygotowywanym stanie wojennym i jego szczegółach. Zwłaszcza o tym, że będzie on dziełem tylko polskiej armii. To hipoteza bardzo prawdopodobna, przemawiają za nią fakty i zwykła logika. Tymczasem w niektórych recenzjach „Gambitu” (dziękuję za nie) zarzuca mi się, że kombinuję coś przy życiorysie Kuklińskiego, że przecież wszystko jasne – to był znakomity agent CIA, człowiek, który przekazał najbardziej tajne dokumenty Układu Warszawskiego. Cóż odpowiedzieć na taki zarzut? Musimy założyć, że przy życiorysie Kuklińskiego wszyscy kombinują, zarówno Amerykanie, jak i Rosjanie. To jest element gry wywiadów, dezinformacji itd. Jak możemy przed tym się bronić? Chyba tylko w jeden sposób – weryfikować każdą informację, być nieufnym. I nie ukrywać, co szczególnie lubią polscy historycy, faktów, które nie pasują do postawionej tezy. Jeśli tak spojrzeć na sprawę, amerykańska opowieść o Kuklińskim jako superagencie, który przekazywał CIA najtajniejsze dokumenty Układu Warszawskiego i osobiście tłumaczył, co one znaczą, nie ma wielkiego sensu. Po pierwsze, Kukliński opowiadał, że współpracę

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 10/2022, 2022

Kategorie: Historia