Muzułmanki z Syrii i Tunezji są w średniej cenie, ale już Iranki czy Libanki należą do najdroższych Będziemy zwiedzać Dubaj by night. (…) Kiedy pół godziny później wsiadam z Izmirem do dwukolorowej taksówki, mój przyjaciel jest, co rzadko mu się zdarza, po cywilnemu. (…) – Życie nocne, co? – zerka spod oka nieprzyjemnie podejrzliwie. – A ty, Jacku, chcesz tego doświadczyć czy poobserwować? Nie mogę powstrzymać się od szerokiego uśmiechu. – Wiesz, jak to jest z nami, dziennikarzami – odpowiadam zagadkowo. – Chcemy doświadczyć wszystkiego z bliska, intensywnie, naprawdę. Ale tak już na serio, ogranicz mi to doświadczanie do obserwacji i opowieści, dobrze? Coś niecoś już czytałem o nocnym życiu Dubaju, które kwitnie mimo oficjalnie panującego islamu. (…) – Tak myślałem – bąka Izmir i rzuca kilka arabskich słów do taksówkarza. – Dziś bez samochodu, może i ja wypiję drinka? (…) Widzisz, prócz wszelkich ulg w świecie biznesu nasze księstwo jest znane ze swojej tolerancji wobec korzystania z wszelkich uciech życia, no, może z wyjątkiem narkotyków. W przeciwieństwie do Arabii Saudyjskiej czy Kuwejtu alkohol, jak widzisz, rozlewa się swobodnie w hotelach i barach. Nikogo też nie gorszy widok Europejki bez biustonosza pod koszulką czy w niezbyt skromnym stroju plażowym. Ktoś powiedział, że nasz szejk nie zakaże opalania się w bikini nie tylko dlatego, że ucierpiałby na tym turystyczny biznes kraju, ale też dlatego, że byłoby to ustępstwo wobec nienawidzących go fundamentalistów. Nagle zmienia temat. – Zapoznam cię z Vittoriem – mówi. Samochód zatrzymuje się i do taksówki wsiada 44-letni szczupły, smagły mężczyzna. (…) Z radością wita mnie po włosku, ale po chwili przechodzi na angielski – z szacunku dla naszego wspólnego przyjaciela. (…) – Izmir mówił, że przydałoby ci się do książki coś o nocnym życiu w Dubaju? – Vittorio wyrzuca z siebie słowa z prędkością karabinu maszynowego. – O, amico mio! Doskonale trafiłeś, wpadłeś w ręce znawcy tematu! Bo ja, widzisz, co najmniej dwa razy do roku przylatuję tutaj właśnie dla nocnego życia. I robię to z myślą o mojej żonie! – Zabierasz ją…? – A nie, certamente no! Przybywam tu, aby odetchnąć od monotonii małżeńskiego życia! Używam sobie, a potem z wielką czułością wracam do swojej cudownej żony! (…) Fakt, do tego celu Dubaj nadaje się doskonale. To zaskakujące, że Dubaj stał się zagłębiem prostytucji w tym rejonie. Miasto stara się przyciągnąć Europejczyków i bogatych biznesmenów z Kataru, Arabii Saudyjskiej czy Kuwejtu do opływających w luksusy (…) hoteli i zapewnić im raj na ziemi. Stąd troska, aby w tym męskim świecie nie zabrakło pań do towarzystwa. Kontrolowane przez różne gangi zjeżdżają z Rosji, Kazachstanu, Indii, Ukrainy, Iranu czy Singapuru. Ruch jest niemały przez cały tydzień, ale zwłaszcza w piątek szczelnie zapełniają się puby, nocne kluby, dyskoteki i bary, otwarte aż do wschodu słońca (…). Gdzieś wyczytałem, że liczba prostytutek w Dubaju jest większa niż w całej Europie. To z pewnością przesada, ale na podstawie tego, czego się dowiaduję, mogę przyjąć, że Amsterdam przy nim wydaje się żeńskim klasztorem. Ze źródła zbliżonego do policji wiadomo, że tą profesją zajmuje się w mieście ok. 35 tys. kobiet, dziesięć razy więcej niż w stolicy Holandii. Tutaj, podobnie jak w innych krajach arabskich, homoseksualizm jest oficjalnie potępiany i uznawany za przestępstwo, zatem zagrożony karami. W rzeczywistości prawa te nie zawsze się ściśle egzekwuje. Geje i lesbijki nie mogą otwarcie przyznawać się do swojej orientacji seksualnej, ale czuje się ich obecność. Ze słów Izmira zrozumiałem, że historycznie biorąc, homoseksualizm był nawet tolerowany. W tutejszej obyczajowości stosunki seksualne między mężczyznami – w zasadzie zabronione przez islam – uchodzą za naturalne, a przestają być tolerowane, jeśli związek staje się stały. (…) Docieram w milczącym towarzystwie do Cyclone na Al Nasr Leisureland. Niewielki biały dwukondygnacyjny budynek zachęca, by do niego wstąpić (…). Vittorio pierwszy wysuwa się z auta i z wyraźnym ożywieniem kieruje się do wejścia. My z Izmirem statecznie wkraczamy w świat dzikiej zabawy. – To jest dyskoteka polecana kawalerom przez wszystkie przewodniki, zmieniona w autentyczny burdel – dosadnie wyjaśnia mój towarzysz, grzmiąc mi do ucha. Nie musiał
Tagi:
Jacek Pałkiewicz









