Istotą kina jest mylenie tropów i zacieranie śladów „Pamięć” to opowieść o zmaganiach z pamięcią i pamiętaniu. Sylvia chce zapomnieć o przeszłości, ale nie może. Saul natomiast bardzo chce pamiętać, ale – z powodu demencji, na którą choruje – nie może. – Pisałem tę historię intuicyjnie. W mojej głowie pojawiła się scena spotkania klasowego. Ludzie, którzy chodzili do jednej szkoły, klasy, widzą się po latach. Nagle do Sylvii dosiada się Saul. Ona czuje się z tym niekomfortowo, a on zaczyna ją śledzić aż do domu. Reszta przyszła sama – to, że ona ucieka przed swoimi wspomnieniami, a on je traci. Każdy mój film odkłada się we mnie na pewien czas i dojrzewa. Jakaś scena pojawia mi się w głowie i potem zostawiam ją tam na trzy, cztery lata. Nie jestem fanem filmów, które powstają natychmiast – według ścisłego planu i projektu. Wydaje mi się, że tego typu fałsz można na ekranie poczuć i poznać – kiedy reżyser ma się za kogoś wszechwiedzącego, kto pozjadał wszystkie rozumy i potrafi umieścić wszystko na swoim miejscu. Ja staram się robić filmy oparte na wątpliwościach. Powiedziałeś kiedyś, że twoje filmy wynikają z osobistych doświadczeń. Tak było w przypadku „Opiekuna” – opowieści o pielęgniarzu, który opiekuje się umierającymi. – Byłem przy mojej babci, kiedy umierała. Patrzyłem na relację, jaka nawiązała się między nią a pielęgniarką, która przez kilka miesięcy opiekowała się nią; pomagała jej we wszystkich codziennych czynnościach. Sprowokowało to wiele pytań. Na przykład: na czym polega ta więź? Jak to możliwe, że tak niesłychana bliskość i intymność mogła się zrodzić między moją babcią a obcą kobietą? Najbardziej nurtowało mnie, jak ta pielęgniarka radzi sobie z tym, że z chorobą i śmiercią styka się na co dzień. Czy „Pamięć” to projekt, który dotknął cię równie osobiście? – Na szczęście nie do końca. Przy ósmym filmie coraz śmielej poruszam się w fikcji. Potrafię już chyba budować opowieści od zupełnych podstaw. A jednak tę traktuję bardzo osobiście, odnoszę się do tego, co może mnie spotkać. Najbardziej boję się, że kiedyś stracę pamięć lub postradam zmysły. Nie będę wiedział, kim jestem. Stracę zakotwiczenie w rzeczywistości, pomieszają mi się porządki – przeszłość z teraźniejszością. To uniwersalny lęk. Demencja to stan zagubienia i dezorientacji, przed którym każdy chciałby się uchronić. Kolejną rzeczą, którą w sobie noszę, jest obsesja na punkcie przeszłości. Trudno się od niej oderwać, budujemy ją w sobie latami. Pociągają mnie postacie złamane, które noszą traumy. Sylvia, grana przez Jessicę Chastain, nie może zapomnieć o czymś, co spotkało ją w dzieciństwie, i w pierwszym odruchu oskarża o wszystko Saula. Pisząc tę historię, sam zresztą instynktownie pomyślałem, że musi być winny. A potem naszła mnie myśl: a co, jeśli to nie on? Jeżeli pamięć płata bohaterce nieznośne figle? Podjęcie takiej gry z widzem jest ekscytujące dla reżysera. Istotą kina jest mylenie tropów i zacieranie śladów. Podobno Jessica Chastain byłazaskoczona po przeczytaniu scenariusza. Inna sprawa, że sama zwróciła się do ciebie z prośbą, byście nakręcili coś razem. – W pewnym sensie. Jessica szukała niezależnego reżysera, który będzie w stanie zrozumieć ją i jej wrażliwość, ale też da jej nieco wolności przed kamerą. Nie jest tylko wielką gwiazdą z pierwszych stron gazet, jak niektórzy ją postrzegają. Jest aktorką, która ciągle czegoś w tym zawodzie szuka. Zobaczyła moje filmy, przestudiowała je dokładnie. Szczególnie doceniła „Nowy porządek” i wizję świata, którą w nim przedstawiam – nierówności się pogłębiają, w ludziach narastają desperacja i frustracja, co musi doprowadzić do eksplozji. Biedni buntują się przeciw bogatym, miasta pogrążają się w chaosie i przemocy. Biali i bogaci są porywani i mordowani. Twoje filmy są zwykle brutalne, krążą wokół tematów przemocy, okrucieństwa i napięć klasowych panujących w twoim ojczystym Meksyku. „Pamięć” jest filmem dla odmiany spokojnym i wyciszonym. – Pokazuję rewers rzeczywistości, ale to nie znaczy, że awers przestał istnieć. Nie zmieniłem zdania. Meksyk to miejsce brutalne i bezwzględne. Nowy Jork, gdzie kręciliśmy „Pamięć”, też ma swoje problemy. To miejska dżungla, gdzie przemoc również pojawia się na ulicach. Każde drzwi, do których byś tam zapukał, skrywają niepowtarzalne, nierzadko bolesne historie. Na poziomie przemocy systemowej, wpisanej w DNA, absolutnie nie da się tego porównać z sytuacją








