„Firma krzak”
KUCHNIA POLSKA
Coraz częściej z tablic ogłoszeniowych i murów naszych miast spogląda na nas z uśmiechem liska chytruska twarz Mariana Krzaklewskiego, a napis na plakacie głosi: “Krzak tak”.
Człowiek, który wymyślił to hasło, albo nie zna współczesnego języka polskiego z jego idiomami i konotacjami, albo jest to ukryty dywersant, który pragnie pogrążyć swego kandydata. Bo przecież “krzak”, “firma krzak”, od lat już oznacza w mowie potocznej firmę oszukańczą, która stara się naciągnąć swoich klientów na pieniądze, a potem uciec w krzaki, lub też taką, która podaje jako swoją siedzibę jakieś fikcyjne miejsce, gdzie znajdują się tylko chwasty i krzaki. Wie o tym każde dziecko, powinni wiedzieć szefowie kampanii wyborczej. Ale nie wiedzą.
Napisano już chyba wszystko na temat uczuć ulgi i zawstydzenia zarazem, będących rezultatem werdyktów w procesach lustracyjnych Lecha Wałęsy i Aleksandra Kwaśniewskiego. Przyznam się więc, że dla mnie najsilniejszym uczuciem, obudzonym przez te wydarzenia nie jest ulga, czy wstyd, lecz zdumienie.
Po aferze “Olina” nie mam bowiem złudzeń, że takie wartości, jak stabilność państwa, czy też jego prestiż nie mają dla naszych politycznych “firm krzak” szczególnego znaczenia. Bez znaczenia więc także byłoby zdemaskowanie legendy polskiego przewrotu jako płatnego łapsa; albo urzędującego prezydenta jako redakcyjnego kapusia. Prawdziwie zdumiewające natomiast jest dla mnie to, że oba te zabiegi – z których jeden miał umożliwić “firmie krzak” zagarnięcie całej legendy “Solidarności” przez likwidację jej symbolu, drugi zaś miał utorować drogę do prezydentury przez eliminację gwarantowanego kandydata – tak szybko i łatwo spaliły na panewce. Że, po prostu, było to aż takie partactwo. W sprawie “Olina”, jakby na to nie patrzeć, udało się jednak usunąć urzędującego premiera i na długo narobić złej krwi w mediach, z których większość zachowała się wówczas haniebnie. W obecnym podejściu nie udało się dosłownie nic, chociaż procedura związana z lustracją prezydencką wydawała się znacznie łatwiejsza do zmanipulowania niż sfingowane zarzuty szpiegostwa. Wystarczyłby jeden nie rażący naiwnością swojej fabrykacji papier. Wystarczyłby jeden skaptowany były SB-ek. Wystarczyłby jeden wiarołomny sędzia.
Talleyrandowi przypisuje się powiedzenie, że “to gorzej niż zbrodnia – to błąd”. Otóż nie zdumiewają mnie intencje szykowanego zamachu, zdumiewa mnie jego tandetność. Ale właśnie tandetność jest cechą wszystkich “firm krzak”, które działają “na załapanego”, liczą, że uda się im prymitywny kant, a jeśli coś je spłoszy – to w krzaki!
A więc, co właściwie spłoszyło animatorów procesów lustracyjnych Wałęsy i Kwaśniewskiego, że ustąpili tak łatwo?
Myślę, że wchodzi tu w grę kilka czynników.
Pierwszym z nich wydaje się bezpośrednia reakcja opinii publicznej. Spodziewano się zapewne, że po sformułowaniu pierwszych podejrzeń, po uruchomieniu pierwszych “kwitów” i wyciągnięciu z akt bezpieki tego żałosnego “Alka”, notowania Kwaśniewskiego spadną. Tymczasem nie tylko nie spadły, lecz nawet poszły w górę i ponad 60% społeczeństwa, które zdecydowało się głosować za jego reelekcją, uznało zamiar wyeliminowania tego kandydata za zamach na swoją wolność wyboru. Podobnie stało się z Wałęsą. Mało kto traktuje go dziś na serio jako polityka i kandydata do prezydentury, ale ludzie chcą go pamiętać z jego lepszych czasów i nie godzą się, aby im to zabierano. Ta reakcja musiała przestraszyć “firmę krzak”.
Ale mógł ją również spłoszyć fakt drugi. Jest nim reakcja na ustawę uwłaszczeniową. Ta ustawa uwłaszczeniowa miała być szlagierem wyborczym. “Bezpieczna przyszłość – rodzina na swoim” głosi hasło kandydata AWS-u. Nawet moi inteligentni skądinąd znajomi zadawali mi proste pytanie: “Jeśli masz do wyboru pomiędzy człowiekiem, który chce ci dać na własność mieszkanie, w którym mieszkasz, warte sto lub więcej tysięcy złotych, a kimś, kto ze słusznych nawet powodów chce ci tego odmówić – to na kogo głosujesz?”. Odpowiedź istotnie wydawała się oczywista. A jednak ustawa uwłaszczeniowa ani nie wywołała powszechnej euforii, ani nie poprawiła notowań Mariana Krzaklewskiego.
Dlaczego? Otóż dlatego właśnie, że spora część społeczeństwa zdaje sobie coraz dokładniej sprawę, że ma do czynienia z “firmą krzak”. A więc że obietnice, nawet najpiękniejsze, pisane są przez nią palcem na wodzie, a kiedy coś się nie uda, nie będzie nawet wiadomo, pod jakim adresem jej szukać. “Firma krzak”, jak przypuszczam, przestraszyła się, że doszła do granicy swojej wiarygodności.
Kilka dni temu opublikowane zostały materiały wielkiej ankiety, przeprowadzonej przez GUS z inicjatywy Polskiego Towarzystwa Statystycznego, a dotyczącej poziomu życia i zapatrywań dorosłych Polaków. Nie sposób jednym zdaniem skwitować jej wyników, są one wieloznaczne i dają do myślenia. Dwa wnioski jednak wynikają z niej w sposób dość oczywisty. Pierwszy – że załamanie się akceptacji dla metod transformacji ustrojowej nastąpiło zdecydowanie po wprowadzeniu przez rząd Buzka jego czterech reform, oraz drugi – że samopoczucie społeczne Polaków pogorszyło się po roku 1997.
Można to tłumaczyć rozmaicie, także wyniośle i dumnie, że oto na dalekowzrocznych reformatorów spada niewdzięczność konserwatywnego społeczeństwa, a zwycięstwo wyborcze AWS-u podniosło aspiracje społeczne tak wysoko, że nikt nie byłby w stanie im sprostać. Ale można także zauważyć, że oba te momenty, a więc zarówno przejęcie w roku 1997 władzy przez koalicję AWS-UW, jak i wprowadzanie czterech nie przygotowanych reform odczute zostały przez społeczeństwo jak początek rządów “firmy krzak”. Która obiecuje – choć nie wie, jak dotrzymać, zaczyna – choć nie wie, jak skończyć.
Prof. Janusz Czapiński, inicjator i kierownik wspomnianej ankiety, mówi, że Polacy są obecnie większymi malkontentami, chociaż “obiektywnie im się polepszyło”.
Otóż co do tego właśnie mam wątpliwości. Specjalnością prof. Czapińskiego jest badanie “jakości życia”, składnikiem natomiast “jakości życia” zdrowego społeczeństwa jest także przekonanie o sensowności i przewidywalności działań ludzi, którzy kierują losem państwa. Czyli to właśnie, czego w żaden sposób nie potrafi już zapewnić “firma krzak”.
KTT
złodzieje
złodzieje i oszuści