Gaz bojowy

Gaz bojowy

8115596 15.02.2022 Russian President Vladimir Putin, left, and German Chancellor Olaf Scholz meet at Moscow's Kremlin, in Moscow, Russia. Mikhail Klimentyev / Sputnik

Olaf Scholz może być jedną z niewielu osób w Europie, których Putin nie potraktuje jako wroga i faktycznie wysłucha Ciśnienie wokół granicy ukraińsko-rosyjskiej narastało od miesięcy. Wzmocnione jednak niebywale przez zachodnich sojuszników, ściągnęło na Europę widmo wybuchu wojny. Medialny nalot dywanowy niebezpiecznie przypominał histerię, którą Stany Zjednoczone wywołały przed inwazją na Irak. Wtedy posunięto się do fabrykowania dowodów na posiadanie przez Saddama Husajna broni masowego rażenia, tym razem CIA ogłosiła termin rosyjskiej inwazji na Ukrainę (na 16 lutego). Działo się to wbrew oficjalnym komunikatom ze strony władz samej Ukrainy. Prezydent Wołodymyr Zełenski kilkakrotnie wzywał do zachowania spokoju. Ukraina była w gotowości, ale sytuację oceniała realnie. Oleksij Daniłow, sekretarz ukraińskiej Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, w wypowiedzi dla BBC pod koniec stycznia stwierdził, że liczba rosyjskich żołnierzy „nie rośnie w taki sposób, w jaki to się dzisiaj prezentuje. (…) Czy to dla nas nieprzyjemne? Tak, ale dla nas to nie jest nowa wiadomość. Jeśli dla kogoś na Zachodzie to stało się wiadomością, cóż, przepraszam”. Jegor Czerniew, szef stałej delegacji Ukrainy przy Zgromadzeniu Parlamentarnym NATO, 12 lutego apelował o zachowanie spokoju. „Stany Zjednoczone prowadzą przeciwko Rosji jedną z największych operacji wywiadowczych w historii”, zapewnił, wyliczając jej cele: mobilizacja krajów NATO oraz przywrócenie jedności Sojuszu i całego Zachodu, demonizacja Federacji Rosyjskiej i stworzenie trwałego toksycznego jej obrazu, zadanie jak największych strat rosyjskiej gospodarce bez wojny, rozpalanie nastrojów antywojennych w samej Rosji, demoralizacja rosyjskiej elity wojskowej poprzez upublicznienie tajnych materiałów. Gdzie podział się kanclerz? W tym kontekście warto dokonać rekapitulacji stanowiska Niemiec. Było ono opisywane jako „odrębne”, ale wbrew pozornej bierności Republika Federalna zajmuje czołowe miejsce wśród sił kreujących nowy rodzaj światowej równowagi. Gdy w grudniu Olaf Scholz objął stanowisko kanclerza Niemiec, od razu stanął przed wyzwaniem, które można określić jako próbę sił między Rosją a Sojuszem Północnoatlantyckim na terenie Ukrainy. Unia Europejska, niemająca scentralizowanego przywództwa, robi wrażenie, jakby została złapana w kleszcze przez dwóch prezydentów, którzy postanowili odgrzać zimnowojenne animozje. Zarówno Putin, jak i Biden podkręcają nastroje wojenne w imię umocnienia własnej pozycji w krajach, którymi rządzą. I Waszyngtonowi, i Moskwie może zależeć na przekonaniu społeczeństw Europy, że atak na Ukrainę jest bliski i nieuchronny. Choć Rosja nieustannie zaprzecza, jakoby szykowała się do napaści na sąsiadkę, wysuwa żądania w sprawie statusu Ukrainy. Obie strony konfliktu straszą, że to ta druga jest zagrożeniem i szykuje się do inwazji. Tymczasem Scholz przez półtora miesiąca od objęcia funkcji zachowywał typowy dla siebie urzędniczy spokój, który zaczęto komentować jako brak inicjatywy. Według jednych słusznie nie poddawał się atmosferze bicia w wojenne werble, prezentując powagę wobec mało prawdopodobnej rosyjskiej inwazji. Drudzy pytali, gdzie podział się kanclerz i chcieli go odesłać do Angeli Merkel na nauki z prowadzenia polityki międzynarodowej. Rząd Niemiec był na przełomie stycznia i lutego obiektem coraz większej międzynarodowej krytyki za brak działania w sytuacji kryzysowej, oskarżano go o niewystarczającą presję na Rosję. Niemieckie uzbrojenie na nowy Ostfront? Niemcy nie przyłączyły się do Stanów Zjednoczonych, Francji, Hiszpanii i innych sojuszników we wzmacnianiu wojsk wzdłuż wschodniej flanki NATO. Zarówno USA, jak i Wielka Brytania szybko ogłosiły dostawy broni dla Ukrainy. Niemieckie władze odmówiły wysłania uzbrojenia. Zapewniły respiratory i szpital polowy, a następnie rozbawiły opinię publiczną, przekazując 5 tys. hełmów. Ministra sprawiedliwości Christine Lambrecht powiedziała, że to „jasny sygnał”, że Niemcy stoją po stronie Ukrainy. „To totalny żart – komentował dla „Bilda” mer Kijowa Witalij Kliczko. – Co nam Niemcy jeszcze podeślą? Poduszki?”. Jednak część niemieckiej opinii publicznej jest niechętna nawet tego rodzaju gestom. Publicysta socjalno-liberalnego tygodnika „Der Freitag” zapytywał złośliwie, czy będą to hełmy z niemieckimi oznaczeniami wojskowymi czy bez. Postawę Niemiec komentował dla Deutsche Welle Marcel Dirsus z Instytutu Polityki Bezpieczeństwa Uniwersytetu w Kilonii: „Pomysł, aby Niemcy dostarczały broń, którą można by następnie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 09/2022, 2022

Kategorie: Świat