Zapracowałem na miano piromana kina, mam na koncie „Walkę o ogień” i „Imię róży”, gdzie kulminacją jest pożar biblioteki Jean-Jacques Annaud – francuski reżyser i scenarzysta. Jego ostatni film, „Notre Dame płonie”, opowiada o okolicznościach pożaru paryskiej katedry. Jako Francuz pewnie czujesz się silnie związany z Notre Dame. – To część składowa mojej osobowości. Doskonale pamiętam pierwszy raz, kiedy zobaczyłem katedrę. Wychowywałem się na przedmieściach Paryża, skąd biegła linia kolejowa do centrum miasta. Kiedy wchodziłem po schodach do domu, zawsze w oddali widziałem Notre Dame. Na początku znałem to miejsce tylko z takiej perspektywy. Wydawało mi się równie tajemnicze i nierzeczywiste jak z powieści Victora Hugo, która była chyba moją pierwszą samodzielnie przeczytaną książką. Któregoś dnia rodzice zabrali mnie na wycieczkę do katedry i… oniemiałem. Na dziecku musiała robić wrażenie. – Była tak okazała, że przerosła wszelkie moje oczekiwania. Kompletnie nie wiedziałem, na co patrzeć – czy na misternie zdobione wejście, czy może skupić się na organach w środku. Niewykluczone, że było to najważniejsze doświadczenie formacyjne tamtego czasu. Zacząłem interesować się fotografią. Pierwsze zdjęcie, jakie zrobiłem, to było zdjęcie mojej mamy. Drugie – katedry Notre Dame, a dokładnie gargulca. Tak mi się spodobało, że potem całe dzieciństwo fotografowałem katedry i kościoły. Kiedy miałem 11 lat, nakręciłem swój pierwszy krótki film kamerą 8 mm o malutkiej świątyni w środkowej Francji. To pewien paradoks, ponieważ nie jestem osobą wierzącą. Rodzice trzymali mnie z daleka od religii. Może brakowało mi wiary? A może piękno tych budowli przekładało się na różne stany emocjonalne, wyznaczało moje kryteria wartości i estetyki? Katedrą zachwycają się ludzie różnych kultur – niekoniecznie ci gorliwie wierzący. – Notre Dame to coś więcej niż świątynia czy miejsce kultu chrześcijan. To przede wszystkim symbol kultury europejskiej, a więc całej zachodniej cywilizacji. Kiedy wybuchł pożar, to dotknęło wszystkich, nie tylko Francuzów. Kończę film w Chinach, gdzie mam wielu przyjaciół, którzy opowiadali, że pożar Notre Dame był dla nich traumą. Podobne opinie słyszałem od ludzi w Singapurze i Kambodży. Nie są katolikami, a mimo to wszyscy pamiętają, gdzie byli tego dnia, jak podczas zamachów z 11 września. Mieliśmy do czynienia z tragedią dalece wybiegającą poza wymiar religijny. Widziałeś pożar na własne oczy? – Nie, byłem poza Paryżem. Co więcej, tego dnia nie zabrałem ze sobą komputera. Telewizor nie działał, więc o wszystkim dowiedziałem się z radia. Nie potrzebowałem jednak obrazu, żeby wiedzieć, jak to może wyglądać – pamiętałem wnętrze katedry w najmniejszym szczególe. Na pocieszenie powtarzałem sobie, że w najgorszym wypadku Notre Dame uda się odbudować na bazie oryginalnych planów. Przez kilka lat żyłem w Niemczech, gdzie często odwiedzałem Drezno, niemal doszczętnie zniszczone w trakcie wojny. Rany w tkance miejskiej się zagoiły, zabytki odbudowano – dzisiaj oglądamy tam architekturę zgodną z XVII- i XVIII-wieczną myślą. Katedra Notre Dame przetrwała obie wojny i wiele kryzysów na Starym Kontynencie. Pożar z roku 2019 miał zgoła inne przyczyny. – Ludzie długo spekulowali, każdy miał własną wersję wydarzeń. Mówiło się o niedopałku papierosa, powstały też teorie spiskowe mówiące o ataku terrorystów. Najprawdopodobniej było to spięcie instalacji elektrycznej. Nie interesowało mnie szukanie winnego, chciałem zrekonstruować przebieg tamtego dnia i pokazać światu tych, którzy ruszyli na ratunek perle gotyku. Pracę zacząłem od researchu. Obrazy z tego dnia były nadawane przez telewizje całego świata. Postanowiłem jednak szukać głębiej – znalazłem ludzi, którzy byli w pobliżu Notre Dame i nagrywali wszystko smartfonami. W pierwszym tygodniu dostałem 6 tys. wideo. Po kilku miesiącach miałem ich ok. 35 tys. Równolegle prowadziłem wywiady – począwszy od przypadkowych świadków, na strażakach biorących udział w akcji ratunkowej skończywszy. Wtedy zaczęły odkrywać się przede mną kolejne warstwy, sceny jak z thrillera. Kiedyś powiedziałeś, że pożar w Notre Dame był sytuacją hitchcockowską. – To jest tak, że kiedy pracujesz nad scenariuszem, potrzebujesz zwykle trzech elementów: gwiazdy, czarnego charakteru i suspensu. Moją gwiazdą była Notre Dame. Miałem też









