Gowin: na poważnie czy…?

Gowin: na poważnie czy…?

Fot. Jakub Kaminski/East News. Warszawa, 23.04.2020. Sejm. Konferencja prasowa przewodniczacego PO Borysa Budki. N/z: Borys Budka

Większym zagrożeniem dla Kaczyńskiego jest Gowin niż cała opozycja razem wzięta Polityka polega na czynach i na gadaniu, ale owo gadanie – o czym nieraz zapominają ci, którzy z opisywania polityki żyją – często ma moc sprawczą. Przykładów tego jest aż nadto. Choćby bardzo popularne i często powtarzane takie oto mity: • Kaczyński jest wszechmocny, wszystko może. • Opozycja jest słaba, nie ma nic do powiedzenia i nie może nic. Obie opinie są nieprawdziwe, to zwykłe bujdy, bo ani Kaczyński nie jest wszechmocny (o czym za chwilę), ani opozycja nie jest do niczego. I bardziej świadczą one o tych, którzy je wypowiadają i rozpowszechniają, niż opisują stan rzeczy. • Zacznijmy od opozycji. Na początek jedno zastrzeżenie: nie twierdzę, że opozycja jest świetna, ale uważam, że zdecydowana większość ataków na nią nie ma podstaw. Że jest jak gęganie gęsi – jedna gęga, więc zaraz przyłączają się kolejne, pewnie uważając, że tak trzeba. Skąd to się bierze? Te ataki i to zrzędzenie mają różne przyczyny. Pierwsza grupa atakujących opozycję to propagandyści PiS, fani tej partii, no i ci wszyscy, którzy ulegają pisowskiej propagandzie. Wystarczy włączyć pierwszy z brzegu dziennik TVP, by się dowiedzieć, że rząd jest fantastyczny, podobnie jak prezydent. A opozycja? Nie ma pomysłu na nic i jest antypolska – wbijają widzom do głowy różne politruki. Owszem, to prymitywna propaganda, ale – jak widać – działa. Są ludzie, którzy jej ulegają, w sposób podświadomy zarażają się prezentowanym tam widzeniem świata. Druga grupa kręcących nosem na opozycję to różnego rodzaju pięknoduchy. Chcą być w debacie eleganccy, obiektywni, więc jeśli mają powiedzieć parę niemiłych zdań o PiS, to uważają, że trzeba dodać krytyczne opinie o opozycji. Żeby było po równo. Ale po równo nie jest, bo w tej ostrożności zapominają, że nikt od nich nie oczekuje, by po równo rozdzielali razy – powinni natomiast pisać i mówić, co się dzieje naprawdę. Trzecia grupa to różni w gorącej wodzie kąpani antypisowcy. Im każdego dnia, po każdej zatykającej dech w piersiach decyzji PiS, po prostu się ulewa. Więc wołają: opozycjo, zrób coś! Śmiało! Chyba nie za bardzo się orientując, co miałaby zrobić. I oni sami też nie za bardzo to wiedzą. Kolejna zaś grupa to ci, którzy wciąż w głowie mają obraz opozycji z ostatnich 20-30 lat. Pamiętają, jak AWS atakowała koalicję SLD-PSL, jak Leszek Miller rozprawiał się z koalicją AWS-UW, mają przed oczami obrazy, jak SLD był potem niszczony przez PO-PiS, czyli Tuska, Rokitę i Kaczyńskiego, no i pamiętają późniejszą wojnę Kaczyńskiego i Tuska. Zawsze wtedy naprzeciw rządzących stawał silny podmiot, najczęściej był to jeden blok, z jednym liderem, który punktował rządzących. Dlatego do tamtych czasów się odwołują, domagając się „silnej opozycji”. Tylko że czasy są inne. Po pierwsze, wcześniej rządzący stosowali się do reguł gry, odpowiadali na pytania dziennikarzy, wstydzili się kłamać, nie łamali prawa, godzili się na publiczną debatę itd. Walka polityczna nie naruszała istoty demokracji. Teraz – delikatnie mówiąc – narusza. Rządzący sami ustalają reguły i bliżej im do Orbána, Erdoğana, do rozmaitych wschodnich watażków niż do europejskich polityków. Po drugie, opozycję mamy dziś w wielu postaciach. Jest Platforma Obywatelska, jest Lewica i jest Polskie Stronnictwo Ludowe. Każde z tych ugrupowań ma swoich wyborców i swoje interesy, o które musi dbać. To jest słabością opozycji, ale równocześnie jej siłą. Słabością, bo o wspólny głos opozycji bardzo trudno. Siłą – bo te trzy ugrupowania więcej głosów zbierają, idąc oddzielnie, niż idąc razem. Wystarczy porównać wybory europejskie i wybory parlamentarne. Ba! Wystarczy porównać wyniki wyborów do Sejmu i do Senatu. Opozycja, idąc do Senatu w bloku, zdobyła 51 mandatów. A gdyby sumować głosy, które padły na jej kandydatów do Sejmu, powinna tych mandatów zdobyć 55-60. Wyborcy premii za jedność jej nie dali. Trzy główne ugrupowania opozycji, a w zasadzie cztery, bo jest jeszcze Konfederacja, mówią więc różnie i zarzucanie im, że tak postępują, byłoby absolutnie nie fair. Dlaczego np. Lewica miałaby postępować tak jak Platforma? Odwróciłaby się wówczas od swoich wyborców. I nie byłaby Lewicą. A PO? Do dziś Platforma nie wytłumaczyła, dlaczego głosowała w marcu razem z PiS za pakietem tarcza antykryzysowa plus zmiana Kodeksu

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 18/2020, 2020

Kategorie: Publicystyka