Jak TONĘŁA lewica

Jak TONĘŁA lewica

4. Królowie podkładania nóg

Dlaczego lewica nie potrafiła odpowiedzieć Platformie na te wszystkie ataki? Widzę dwa powody tej samobójczej gry.

Po pierwsze, nie miała gdzie. Platforma i PiS wykonały gigantyczną pracę, by mieć swoje media i swoich dziennikarzy. Oni oczywiście nazywają się niezależnymi, wolnymi (jedni i drudzy) i być może nawet czasami tak o sobie myślą, ale faktem jest, że obie te partie dysponują zwartymi oddziałami gotowych do czynu piór. Średnio obeznany z polityką obserwator rozpoznaje bez kłopotu dziennikarzy PO lub PiS. Lewicy nie bronił nikt. A jeśli nawet delegowano jakiegoś polityka, by zajmował się mediami, to on zajmował się załatwianiem dla siebie czasu w telewizji lub radiu, a nie jakąś poważną pracą. Zamiast pracy organicznej, docierania do środowisk opiniotwórczych, budowania zaplecza intelektualnego i medialnego mieliśmy walkę o kilkanaście sekund w programie. O błysk. W takiej sytuacji łatwo było walić w lewicę jak w bęben. I to zupełnie bezkarnie.

Po drugie, trudno było liderom lewicy prowadzić jakąś przemyślaną politykę, skoro ich głównym zajęciem była walka ze sobą nawzajem. Od roku 2004, od odejścia Leszka Millera z funkcji przewodniczącego, trwała na lewicy permanentna wojna domowa. W tym czasie SLD zaliczył pięciu przewodniczących! Jeden był na dwa lata. Niektórzy, jak Grzegorz Napieralski, dziś senator z poręki PO, nigdy nie powinni nimi być.

Potem pojawiła się Europa Plus, był Palikot i ta wojna na lewicy rozlewała się na nowo. Na początku lat 90. znaczną część programów informacyjnych zajmowały relacje o wojnie na prawicy, o jej ciągłym jednoczeniu i podgryzaniu, a w ostatnich latach w ten sposób media pokazywały lewicę.

Takie bezmyślne działania liderów lewicy, zajętych wzajemnym wybijaniem się, musiały wepchnąć tę formację na skały.

5. Przegrana bitwa o honor

Gdy się nie myśli, popełnia się błędy i odpuszcza ważne sprawy. Odpuszczeniem ważnych spraw było oddanie walkowerem bitwy o pamięć. Lewica może robić rozmaite szpagaty, ale i tak zawsze ktoś ją oskarży o śmierć Nila i Inki, o stalinowskie kazamaty. Zawsze ktoś przyrówna Polskę Ludową do Generalnej Guberni, a ludzi PZPR do folksdojczów. Do roku 1995 SLD potrafił te zarzuty parować, potrafił bronić siebie i pamięci o Polsce Ludowej. Potem to odpuścił. A w ostatnich latach odpuścił całkowicie.

To niepojęte, bo według sondażu CBOS jedna trzecia Polaków dobrze ocenia czasy PRL. Edward Gierek jest uważany za jednego z najlepszych przywódców Polski w XX w. (jeśli nie najlepszego). Istnieje więc potężne zaplecze polityczne i trzeba być mistrzem świata w ślepocie, żeby tego nie wykorzystać.

Zwłaszcza jeśli popatrzymy na działania i obietnice PiS. Partia ta nawiązuje do PRL-wskich sentymentów. W sferze czystej władzy – Jarosław Kaczyński lokuje się przecież jako I sekretarz partii, nominujący premierów, w myśl zasady: rząd rządzi, partia kieruje. Mamy też hasło „silnego państwa”. No i zwrot od Polski liberalnej do Polski socjalnej, opiekuńczej. Tej gwarantującej lekarza w szkole i budującej mieszkania.

Tymczasem lewica zupełnie tego nie wyczuła! Oddała swoją historię, swój honor. Rok Edwarda Gierka skończył się, zanim się zaczął. A symbolicznym końcem związków lewicy z Polską Ludową był pogrzeb Wojciecha Jaruzelskiego. Żegnaliśmy ostatniego przywódcę Polski Ludowej, który uratował kraj przed interwencją wojsk rosyjskich, a potem (na przekór czarnej historii pisanej przez jego wrogów) był architektem Okrągłego Stołu i pokojowej transformacji. Wydawało się, że takie wydarzenie ściągnie setki tysięcy żałobników. Uroczystość pogrzebowa była jednak skromna, bo – jak mówił mi jeden z liderów lewicy – rodzina nie życzyła sobie manifestacji. Ale manifestacja i tak była – oszalałej prawicy. Ten pogrzeb był symbolem. Pokazał, że SLD wyżej ceni spokój, nieszarpanie się, niż swoją historię.

Że odpuszcza. Że jest polityczną wydmuszką.

6. My i oni, czyli Ogórek

Innego rodzaju błąd Sojusz popełnił przy okazji ostatnich wyborów prezydenckich, w których wystawił Magdalenę Ogórek. Czy był to gwóźdź do trumny?

Do tej pory o SLD mówiono wszystko, także rzeczy najgorsze, ale nie to, że jest śmieszny. A od tego czasu właśnie tak zaczęto mówić – że stracił powagę. I kolejnych wyborców.
W takiej atmosferze przeprowadzana naprędce operacja powołania Zjednoczonej Lewicy okazała się piekielnie trudna. Bo jak można w parę tygodni odzyskać zaufanie, kiedy całymi latami liderzy robili wiele, by się ośmieszyć, dogryzać sobie nawzajem, pokazać, jak niewiele są warci? Gdy nie ma się zaplecza, przemyślanej polityki programowej, więzów z wyborcami?
Czy więc mój sąsiad mógł odczuwać wyrzuty sumienia, że nie głosował na Zjednoczoną Lewicę?

Owszem, mógł. Bo do tego wszystkiego trzeba jeszcze dodać grono działaczy lewicy oscylujących wokół partii, tzw. twardy elektorat.

Jeżdżę trochę po kraju, staram się jak najwięcej rozmawiać i muszę przyznać, że wyborcy lewicowi należą do najbardziej obrażonych na swoją partię, zdegustowanych i pamiętliwych. Do końca świata będą wypominać Millerowi słowa o podatku liniowym, mimo że i PiS, i PO podczas różnych swoich zakrętów niczym się od niego nie różniły pod tym względem. Będą wytykać, że media źle piszą, jakby nie wiedzieli, o co w tym wszystkim chodzi. Zawsze będą niezadowoleni.
A na koniec zagłosują wedle jakichś nieznanych reguł.

No to mają Sejm bez tej partii, której tak bardzo nie lubią.

Foto: Michał Dyjuk

Strony: 1 2

Wydanie: 2015, 45/2015

Kategorie: Kraj

Komentarze

  1. Bronisław Morawski
    Bronisław Morawski 3 listopada, 2015, 13:45

    Ile lewicowości w lewicy

    Powiem nieskromnie, klęski lewicy oczekiwałem od dawna (np. www. bronmor.pl i inne publikacje). Nie jestem więc zaskoczony.
    Żeby zobrazować, dlaczego ZL przegrała, w tym SLD, jako jej główny składnik, a także partia, która jest zasadniczo odpowiedzialna za tę katastrofę, przeprowadziłem analizę, aby zobaczyć, ile pierwiastka lewicowego zawierają czołowe do niedawna partie polityczne na tle PZPR. PZPR stanowi naturalny punkt odniesienia. Partia, która, jak się wydaje, powinna być najbliższa modelowi partii lewicowej.
    W analizie uwzględniłem 21 kryteriów (wartości) definiujących model partii lewicowej. Wartości te były w przeszłości realizowane przez różne partie lewicowe Są to:
    1. Naukowe planowanie rozwoju gospodarczego i społecznego,
    2. Kontrola państwa nad strategicznymi dziedzinami życia i gospodarki,
    3. Równoprawność wszystkich form własności środków produkcji,
    4. Postęp oparty na rozwoju nauki i techniki,
    5. Krzewienie naukowego światopoglądu,
    6. Równość jednostek wobec prawa,
    7. Zasada pełnego zatrudnienia lub renta socjalna,
    8. Humanizacja pracy (dezalienacja pracy),
    9. Redukcja nierówności ekonomicznych i wyzysku,
    10. Redukcja nierówności społecznych (dostęp do informacji, szkolnictwa, kultury, służby zdrowia),
    11. Polityka prorodzinna,
    12. Likwidacja nierówności ze względu na płeć i orientację seksualną,
    13. Likwidacja nierówności politycznych (równe prawa wyborcze),
    14. Uspołecznienie kultury (mecenat państwowy i umasowienie kultury),
    15. Zwalczanie nietolerancji na tle rasowym, religijnym, kulturowym itp.,
    16. Autonomia państwa wobec religii i ideologii (oddzielenie kościołów od państwa),
    17. Zwalczanie szowinizmu,
    18. Antyimperializm,.
    19. Antymilitaryzm,
    20. Wychowanie dla społeczeństwa (krzewienie postaw prospołecznych),
    21. Stosunek do tradycji lewicowej w Polsce.
    Każde z tych kryteriów wyceniłem na skali 0-10 pkt. Jeśli partia, w pełni spełniała w mojej ocenie kryterium otrzymywała 10 pkt, a partia całkowicie niespełniająca kryterium 0 pkt. Każda partia maksymalnie mogła osiągnąć 220 pkt, co stanowiło 100% lewicowości. Stosunek sumy uzyskanych punktów do ilości możliwych do uzyskania punktów mnożony przez 100 daje procent pierwiastka lewicowości w modelu.
    Ocenie poddałem PZPR, SLD, PiS i PO. Wynik jest następujący: PZPR – 79,5%, SLD – 43,3%, PiS- 36,6, PO – 31,0%.
    Jak widać, partia „modelowa” (PZPR) nie spełniała w pełni warunków lewicowości, choć była dość bliska ideału. Natomiast SLD brany za jej kontynuatora lub namiestnika okazuje się być partią bardzo słabo lewicową, niewiele różniącą się od partii uznawanych za prawicowe. Zasadniczo SLD, PiS i PO są podobne. SLD jest tylko nieznacznie bardziej odchylony w lewo.
    Jeśli przyjąć, że istnieje świadomy elektorat lewicowy, to przeprowadzona analiza wyjaśnia przegraną SLD i ZL. Po prostu, nie spełniają oni oczekiwań wyborców. Jeśli PiS dotrzyma słowa i zrealizuje swoje obietnice, to na skali WPL (współczynnik pierwiastka lewicowości) mocno przesunie się na lewo i umocni się na miejscu lidera partii ludzi społecznie i ekonomicznie upośledzonych, a więc tradycyjnego elektoratu lewicowego. Ponieważ elektoraty są zasadniczo bardziej pragmatyczne niż ideologiczne, to taki proces będzie na długo eliminował zapotrzebowanie na istnienie lewicy w sensie ortodoksyjnym.
    SLD niestety od samego początku zabiegał o pozycję partii systemowej i krótko mówiąc, szybko zszedł na przysłowie psy. Do tego obciążany przez prawicę odpowiedzialnością za PRL stawał się coraz bardziej niewiarygodny. Ta partia oraz ów, ze wszech miar nieudany twór, jakim jest Zjednoczona Lewica, straciły zdolność do przewodzenia potencjalnemu elektoratowi raz na zawsze. Tylko partia, która będzie zdolna do ostrego, niezafałszowanego zwrotu w lewo, może mieć szansę w przyszłości. Dziś już nie PRL jest największym, obciążeniem dla lewicy, lecz miraże z różnymi patologicznymi kanapami uzurpującymi lewicowość.
    Tę subiektywną analizę można łatwo zobiektywizować. Metodologiczne szczegóły takiego zabiegu z oczywistych względów pomijam.

    Bronisław Morawski
    http://www.bronmor.pl
    2.11. 2015 r.

    Odpowiedz na ten komentarz
  2. W.. Maliniak
    W.. Maliniak 5 listopada, 2015, 11:26

    Nadzieja na lewicowość tylko w partii RAZEM Zastanawia mnie w ogóle milczenie i brak komentarzy w waszym tygodniku na niewątpliwy sukces tych młodych ludzi.

    Odpowiedz na ten komentarz
  3. Stach Głąbiński
    Stach Głąbiński 7 listopada, 2015, 10:22

    Stan polskiej lewicy tłumaczę zanikiem w jej szeregach demokratyzmu i racjonalizmu, co dokładniej wyjaśniałem w artykule p. t. „Intelektualny regres polskiej lewicy” (http://obserwatorpolityczny.pl/?p=15303) i innych dostępnych z http://stachglabinski.pomorskie.pl. Zarazem jest widoczne, że partia wskazana przez W.. Maliniaka stwarza warunki dla odrodzenia tych wartości.

    Odpowiedz na ten komentarz
  4. Adam
    Adam 8 listopada, 2015, 08:57

    Na początku kadencji PO oglądałem gdzieś wywiady z najlepszymi ludźmi od reklamy. Jeden z nich powiedział że mając do dyspozycji media będzie w stanie zrobić nawet bezdomnego prezydentem. Politycy w to uwierzyli, robili wielkie świństwa przez 8 lat bo wiedzieli że mają za sobą media i ciemny naród nic nie będzie wiedział.
    Nie docenili jednak Polaków. Przecież każdy widzi że sytuacja w naszym kraju pogarsza się. Każdy chce poprawy. Głosowałem na Kukiza, nie dlatego że wierzę w Kukiza że może coś zrobić. Mam cichą nadzieję że nowy rząd, obojętnie jaki, będzie lepszy od starego. Może nauczyli się już, że nie można tak kłamać.

    Odpowiedz na ten komentarz

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy